ciasteczka

środa, 12 lipca 2017

Mój pies jest reaktywny. Nie utrudniaj nam życia


Tak jak obiecałam, czasem będę poruszała "cięższe" tematy, takie z kategorii szeroko pojętego behawioru psów. Jeszcze raz podkreślam, że nie jestem specjalista w tej dziedzinie, ale mam coraz większą wiedzę w tym zakresie. Tajga zmusza mnie do ciągłego dokształcania się.

Dziś będzie o psie reaktywnym, jakim niewątpliwie jest Tajga. Niestety dużo jest tu moich błędów... Te kilka lat temu z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Myślałam, że wiele zachowań jest normalnych, życie i zoopsycholog - Pani Agnieszka Penkala wytłumaczyła mi co się dzieje z Tajgą, co czuje i dlaczego reaguje tak a nie inaczej. Dostaliśmy również szereg wskazówek, co do postępowania z Tajgą. W końcu, ktoś nie wmawiał mi usilnie, że mój pies jest agresywny i tylko kwestia czasu jest, kiedy rzuci się na mnie z zębami. Dodam, że reaktywność Tajgi przejawia się najmocniej w stosunku do psów. Czasem też zbytnio reaguje na nieznane dźwięki lub ruch na klatce schodowej, czy pod balkonem, ale to temat na oddzielny post. 

Po przydługim wstępie, czas na konkrety. 

Pies reaktywny, czyli tak właściwie jaki? 
"Reaktywność emocjonalna odnosi się w istocie do tego, jak szybko stany emocjonalne psa i zachowania zmieniają się. Pies, który łatwo się ekscytuje i jest zmienny w nastrojach - od pewności siebie po podejrzliwość, od grożenia po zachowania przyjazne. 
Niezwykle ważnym aspektem reaktywności emocjonalnej jest empatia, czyli zdolność wyczuwania i umiejętność dzielenia emocji innych.
U ludzi cecha ta oceniana jest jako neurotyczność (jeśli mówimy o wysokiej punktacji), bądź stabilność (jeśli ocena jest niska)".[źródło: psy24.pl]

Do tego wszystkiego moja suka jest niezwykle wrażliwym i delikatnym psem, czego może na pierwszy rzut oka nie widać, bo jeśli zajdzie taka potrzeba, to potrafi być bardzo pewna siebie, uparta, dominująca i lubi stawiać na swoim. Żeby się na niej poznać trzeba być dobrym psim praktykiem a nie tylko teoretykiem.

Warto zaznaczyć, że:
reaktywny pies ≠ agresywny pies
!!! 

Niewykluczone, że te dwie cechy mogą iść w parze, ale bardzo krzywdzące jest przypinanie psu reaktywnemu i każdemu jego warknięciu, szczeknięciu, czy gwałtowniejszemu ruchowi metki agresora i mordercy. Pamiętać należy, że psy poprzez warczenie, powarkiwanie i szczekanie, które niejedno ma imię porozumiewają się. Zapewne gdyby umiały mówić, to by mówiły 

Jak już wiadomo duża reaktywność wynika u Tajgi z niezwykłej empatii. Nietrudno wyobrazić sobie sytuacje, kiedy dwa psy się witają, jeden z nich jest bardzo natrętny. Odwracanie się i próba odejścia nie działa natręt napina smycz i nadal jest nachalny, drugi pies szczeka i/lub warczy. Przewrażliwiony właściciel natrętnego witacza krzyczy i napina smycz. Co robi pies reaktywny...? Odpowiedzcie sobie sami. 

Naszej sytuacji nie poprawia fakt, że sama jestem  dość reaktywną, ekspresyjnie reagującą osobą. Ciężko nad sobą pracuje, bo wiem, że to tylko pogłębia problem mojej suki. Tylko jak tu być spokojnym i opanowanym, kiedy idzie się z psem na smyczy przy nodze a zza drzewa wybiega na nas z warkotem i zębami na wierzchu amstaff a pańcia nieudolnie i od niechcenia go odwołuje? Zachowałam zimną krew i zrobiłam slalom między zaparkowanymi na postoju taksówkami. Niestety obie potrzebowałyśmy chwili żeby się uspokoić. Takie i podobne sytuacje cofają naszą ciężką prace do epoki kamienia łupanego  Tajga z każdą taka akcją utwierdza w sobie przekonanie, że zbliżający się do nas pies może być groźny, nachalny, że może nie ma dobrych zamiarów, że może skoczyć na którąś z nas. 

Reaktywność Tajgi przybrała największe rozmiary po tym, jak kiedyś znajoma nam amstaffka nagle wskoczyła z impetem na mnie na powitanie, czego nigdy wcześniej nie robiła, więc była trochę w szoku. Wiem, że są to bardzo energiczne psy. Od tamtej pory Tajga niestety każdego biegnącego w nasza stronę (zwłaszcza dużego psa) postrzega jako potencjalne zagrożenie. Sprawy nie poprawiło niemiłe zdarzenie, kiedy to bawiąc się z psiakiem, ten wbiegł we mnie, ja niefortunnie chciałam tego uniknąć i bach! ...skręciłam nogę w kostce  

Do tego dwa niegroźne ugryzienia, które trudno było przewidzieć. Raz z pozoru spokojny pies na flexi ja dziabnął, kiedy go omijałyśmy. Drugi raz, to było podczas zajęć z amatorskiego agility w parku, kiedy biegła z nią do hopki i niezrównoważona suka podbiegła od tyłu zaczepiając ja kłem...

Niby to tylko małe incydenty, ale przełomowe i mojej suce wystarczyły, aby zaburzyła się nasza relacja. Tajga wbiła sobie do głowy, że nie radzę sobie w kontaktach z psami i zaczęła nas obu "bronić" - usiłuje przejąć kontrole i odpędzić wszystkie zainteresowane nami psy. próbuje za wszelka cenę nie dopuścić znów, do którejś z powyższych sytuacji. Tajga jest chyba najczujniejszym psem, jakiego znam, do tego jest niezwykle zwinna i szybka. Nawet wiedząc, jak zapewnić jej i sobie bezpieczeństwo, to czasem ciężko nie dopuścić do kontaktu psów. Wystarczy sobie wyobrazić zafiksowanego na witaniu się psa, którego właściciela nie ma w pobliżu lub nieudolnie próbującego psa odwołać. Zasłaniam Tajgę nogami, do natręta mówię "nie", "idź" itp, blokuje kontakt psów nogami, czasem tupnę, ale... No właśnie... Psy są szybsze i zwinniejsze niż człowiek, na większość natrętów moje wyznaczanie naszej granicy nie robi wrażenia, najgorzej, że jeszcze próbują wtedy witać się ze mną i skakać po mnie lub wsadzić paszczę w saszetkę, czy kieszeń ze smakołykami.
Moja suka do cierpliwych nie należy i lubi wkroczyć do akcji ze szczekaniem, warkotem i odpędzaniem natręta. 

Dodatkowo biegnący szybko na nas i w dodatku na wprost obcy pies w psim języku oznacza atak. Czasem mam dość, chce mi się płakać, bo to nie mój pies jest winny temu, że inne psy są rozemocjonowane i latają po całym trawniku lub parku i skaczą na kogo popadnie. Najgorzej jeśli mam Tajgę na smyczy i ona nie ma możliwości oddalenia się i uniknięcia całej tej sytuacji. Podkreślam raz jeszcze: w naturze psów nie leży witanie się zawsze i z każdym obcym napotkanym psem, skakanie po nim też nie!

Moja suka nie biega tak do innych psów! Co nie znaczy, że nie umie się grzecznie przywitać, ale psie przywitanie, jest tylko szybkim niuchem i trwa kilka sekund! Długie i namolne obwąchiwanie, jeśli drugi pies odwraca się bokiem, próbuje odejść, wącha trawę, w końcu unosi wargę i zaczyna grozić a tamten skacze i twierdzi, że to super zabawa nie jest normalne! Coraz częściej mam ochotę zakupić gaz i psikać w takie psy, to nie one są winne tylko właściciel, ale mój pies po każdej takiej akcji wymaga przepracowania wszystkiego od nowa. Niestety rzadkością jest, że ktoś odwoła psa lub zapnie smycz i z nim odejdzie. O przeproszeniu nie ma mowy. To nie my weszłyśmy w ich strefę komfortu. Nie my mamy problem z czytaniem psiej mowy ciała. Tajga zanim zacznie szczekać i przepędzać intruza tam gdzie raki zimują używa wszelkich innych sygnałów uspokajających. Niestety przez to, że inne psy ich nie rozumieją, nie zauważają lub bezczelnie je lekceważą, Tajga może w końcu dojść do wniosku, że nie warto się wysilać, skoro i tak praktycznie nikt jej nie rozumie, wtedy może się zdarzyć, że od odpędzania przejdzie do prawdziwego ataku. Moją rolą jest nie dopuszczenie do tego. 

Pewnie za chwilę zjedzą mnie właściciele piesków, które "muszą się przywitać, bo tak mają". Powtórzę jeszcze raz, nie, Twój pies nie musi się witać z moim psem! Dodam, że w psiej naturze nie leży podbieganie do każdego obcego psa, w psiej naturze obce sobie psy omijają się po łuku, wysyłają sobie różne sygnały i dopiero wtedy ewentualnie decydują się na kontakt. Dobrze zsocjalizowany pies, to nie ten, który lata po całym parku i wita się z każdym psem. Dobrze zsocjalizowany pies, to taki, który potrafi spokojnie, bez ekscytacji mijać inne psy i ignorować je. 

Tajga bardzo często potrafi przejść przy nodze na kontakcie obok wiecznego ujadacza. Niestety bardzo trudno jest pracować z psem reaktywnym w społeczeństwie, które nie zna się na psach, nie umie czytać ich mowy ciała i w nosie ma prośby innych właścicieli psów. Jak mam odejść i nagrodzić mojego psa za ominiecie innych bez ekscytacji, kiedy tamten lub tamte biegną za nami? Spróbujcie w takiej sytuacji wyjąć smaczek lub zabawkę - powodzenia 

Ja wiem, że Tajga nigdy nie powinna reagować na takie akcje, ale co rusz jak już coś wypracuję to zdarza się jakaś nieprzyjemna sytuacja i praca zaczyna się od nowa. Dodatkowo moja suka głupia nie jest i nie jest też "ciapą" i nie będzie siedziała z założonymi łapami i czekała, co się wydarzy, jak pies mimo moich starań nie daje za wygraną. Wyżej opisane przykre sytuacje niestety nauczyły ją, że niestety najskuteczniejszą metodą radzenia sobie jest odpędzanie psów i niezwykle ciężko to odkręcić. Jeśli uważasz inaczej, to widocznie nigdy nie miałeś do czynienia z naprawdę problemowym psem, który obdarzony jest dodatkowo inteligencją, wrażliwością i ma silny popęd walki i przetrwania oraz ma silną więź ze swoim stadem. Dodam, że z psami stabilnymi i takimi, które właściwie odczytują psią mowę i sygnały uspokajające nie mamy problemów. Tajga najlepiej czuję się podczas luźnych spacerów równoległych polegających na eksploracji terenu. Zdarza się jej także super pobawić z psem, ale to już musi być wyjątkowy pies a nie taki pierwszy lepszy   Płeć ani wielkość nie ma tu znaczenia, liczy się wzajemne zrozumienie i nadawanie na podobnej fali.

Tak, wiem, że w rozproszeniach musimy pracować, ale Tajga głupia nie jest. To, że na spotkaniu ze stabilnym psem jest grzeczna, bo on zachowuje się przyzwoicie nie oznacza, że taka będzie, kiedy spotka obcego nachalnego i/lub agresywnego psa. Jeśli ktoś uważa, że tak łatwo to działa, to chyba nic nie wie o psach i pewnie życie zweryfikuje te poglądy, albo kolejny trudny pies nauczy pokory.

Właścicielu psiego natręta, witacza, podbiegacza, prowokatora awantur: jeśli nie panujesz nad swoim psem i nie potrafisz go dowołać, to go nie spuszczaj w miejscach gdzie są inne psy, których nie znasz i nie wiesz jak mogą zareagować! Niby to takie proste i logiczne, ale do większości ludzi wciąż nie dociera... Nie utrudniaj nam życia! Psy reaktywne i tak nie mają lekko. 

Możecie uznać, że ten post jest dość osobisty, że się w nim tłumaczę, trudno. Zawsze znajdą się osoby twierdzące, że wiedzą lepiej, co autor miał na myśli  

40 komentarzy:

  1. Dokładnie to rozumiem,bo też mam taką suczkę w dodatku po przejściach:)dobrze,że mieszkam w małym miasteczku i mam bardzo blisko na łąki gdzie nie ma tylu ludzi i psów :) Dobrze się złożyło,bo zaadoptowałam kilka miesięcy po Kali pieska,który jest "kompetentny społecznie"tak nazwała jego zachowanie moja koleżanka behawiorystka.Dogadują się dobrze i wile się od nich uczę ,to jest fascynujące i powiem,że ludzie naprawdę nie umieją czytać zachowań psów,sama byłam zielona,ale dzięki temu,że mam trudniejszego psa dużo się nauczyłam. Pozdrawiam z Kalą i Marcelem :)Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak trudny pies wiele uczy, ale nie zamienilabym Tajgi na łatwiejszy model! Myślałam o adopcji drugiego psa, ale Tajdze się trochę zdrowie posypało i boje się brać odpowiedzialności za kolejnego zwierzaka nie wiedząc ile kasy pochłoną wizyty u weterynarzy. My mieszkamy w Warszawie i tylko bardzo wczesne spacery daja nam wzgledny spokój. Kompetencje społeczne Tajga tez ma niezle, ale cierpliwoscia do niezrownowazonych psow nie grzeszy... Ciagle uczymy sie siebie na wzajem i zyjemy tak by bylo nam coraz lepiej :)
      Pozdrawiamy cieplutko :)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że poruszyłaś ten temat, który niestety do najłatwiejszych nie należy. Mało osób zdaje sobie sprawę z opisanych przez Ciebie rzeczy, plus błędnie interpretują sygnały wysyłane przez psy. Przez takie braki w edukacji kynologicznej psują pracę innych, a oni są zadowoleni bo piesek dostał w "kość" za swoje zachowanie. Ręce opadają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponad pół roku biłam się z myślami, czy o tym pisać. Niestety na spacerach uchodzimy za dziwaków i to moja wina, że suka jest jaka jest, bo nie wpuszczam jej w stado bawiacych sie bez kontroli psów. One by ja przecież ustawily i nauczylaby sie w końcu - rece opadaja. Niestety często ludzie chca żeby Tajga "pokazała" i ustawila ich psa, bo może w koncu nauczy sie nienpodchodzic do innych - masakra. Niestety to codzienność i nie zawsze jestem w stanie 3x dziennie wyeliminowac takie sytuacje, bo nie mam gdzie odejść jesli na około są jakieś psy.
      Dziękuje za pozytywny komentarz i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. To jest właśnie tak jak połowa psiarzy myśli, że się zna na psach, a tak naprawdę rozgłaszają potworne bzdury. Może i ich psy są szczęśliwe, ale na pewno niewychowane.
      Mam nadzieję, że takie sytuacje będą Was omijać szerokim łukiem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten post. Nie dość, że zrozumiałam właśnie niektóre rzeczy lepiej, to jeszcze mniej więcej wiem nad czym musimy jeszcze popracować.
    Ze swoim psem też nie mam łatwo i również nie raz mam ochotę się rozpłakać, ale tutaj na wsi, w której mieszkam w ogóle nie mamy zrozumienia ze strony innych.
    Jeszcze lepiej kiedy ktoś twierdzi, że to nie możliwe, że mój pies jest reaktywny i uważają to jedynie za moje tłumaczenie. Szczerze mówiąc to ja sama nie wiem jak i co, więc chyba pora to sobie poukładać i popracować nad sobą i psem.
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że komuś moje posty mogą pomóc w zrozumieniu zachowania psa. Nie jestem specjalistą, ale troche z moja suka przeszłam i wiem, co czujesz. Niebawem ukaze sie niejako kontynuacja tego postu na portalu PSY.pl, wiec dam znac na tym blogu. Mozliwe tez, ze opisze krok po kroku nasza syzyfowa prace i zmiany w codziennym zyciu jakie wprowadziłam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Komentarz z drugiej strony: Mam psa, który właśnie za cel obrał sobie podchodzenie do każdego napotkanego i witanie się/zabawę, przy czym podejście ma w łowieckim stylu, ze skradaniem. Uniemożliwiam mu to, ale powoduje to u niego osławioną frustrację smyczową. Jest młodziutki, ma ponad rok, i odkąd skończył 5 miesiąc życia, pracuję z nim nad ignorowaniem psów i dobrą socjalizacją. Niestety to też nie jest takie łatwe. Jedni chcą, żeby się pieski przywitały i puszczają swoje przodem na flexi, więc podbiegają mi do psa, inni uważają, że to, że ich malutki piesek ujada, to nie powód, żeby mój odwarknął, a jeszcze inni to np. sąsiedzi, co trudno ich zignorować, bo od razu puszczają swojego psa do mojego. A potem odprowadzają mnie spojrzenia, ze mam psa mordercę, bo się rzuca na smyczy. Niestety z takim psem też pracuje się trudno, bo on po prostu bardzo chce podejść do innych psów, a każde złe zachowanie powoduje regres. Tak że wiesz, jeśli się zagapię i mój pies przypadkowo podejdzie wbrew mojej i Twojej woli do Twojego(chociaż dobrze odczytuje sygnały, więc raczej nie podejdzie),to nie patrz na mnie wrogo, bo oba nasze psy mają problem, a my razem z nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać różne są problemy. Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę i pracujesz ze swoim psem :) Probowalas konsultacji z behawiorysta? Na moje oko wygląda to tak, jakbys miala za slaba wiez z psem lub byla dla niego mniej atrakcyjna od psow. Mogę się oczywiście mylić. Jeśli jesteście z Warszawy to faktycznie możemy na siebie trafic, ale pewnie da sie z Toba porozmawiac i nie bedziesz udawala, ze to nie Twoj pies. Cenie osoby, ktore potrafia przyznac, ze maja z psem problem i pracuja. Zawsze istnieje opcja, ze moze moja Tajga dogadalaby sie z Twoim psiakiem? Zdarza sie jej swietnie bawic z psami, ktore nadaja na podobnych falach.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. Próbowałam wszystkiego :) Pies po szkoleniu, świetnie pracuje, jest na mnie skupiony, a na temat więzi z psem i bycia atrakcyjnym wiem wszystko. Mamy świetną relację, naprawdę. Nie tu leży problem. Mój pies wychował się w dzikiej sforze, z którą żył do 5-go miesiąca i wcale nie ufał ludziom. Od początku walczę z tą chęcią podejścia do każdego psa, ale zrozumiałam, że nie będę nigdy atrakcyjniejsza od nowego psa, choćbym na nosie stanęła. Stosując się do rad behawiorysty nauczyłam psa agresji smyczowej, nie widzę sensu dalszego stosowania powtarzanych jak mantra porad, których większość jest zresztą w internecie.
      Obecnie mam metodę postępowania, opartą na komunikacji i obserwacji psa, a nie tylko na smaczkach, i widzę powoli efekty. Bardzo powoli... Pozdrawiam i być może do zobaczenia nad Wisłą :)

      Usuń
    3. :( mam wrażenie, że znalezienie dobrego behawiorysty graniczy z cudem... Tajgi przeszłości i dziecinstwa nie znam, ale zdecydowanie woli ludzi. Czasem mam nawet wrażenie, że psy jej przeszkadzaja. Trzymam kciuki za Wasze dalsze postępy!

      Usuń
    4. Ja też niestety mam psa, który jest zafiksowany na witaniu się, uporczywym wąchaniu i wsadzaniu łba pod ogoń innych piesków. Przy tym jest bardzo żywy i entuzjastyczny, w stosunku do ludzi też - witałby się z każdym, kto jest blisko. Ma tak od początku, co zaczyna mnie doprowadzać do wniosku, że był źle zsocjalizowany w hodowli. Świadczy może o tym fakt, że mój pies pierwszy raz wyszedł poza dom ze mną, czyli w momencie, kiedy go odbierałam. Szybkość, z jaką wbija się w emocje jest nieprawdopodobna, wystarczy, że sięgnę po buty, a on już dyszy i chodzi za mną krok w krok, pilnując, bym wychodząc wzięła go ze sobą. Od kiedy wszedł w okres dojrzewania, stał się nie do ogarnięcia (wyje, jak wilk na balkonie, chce wąchać każdy krzak, każdy obsikany murek i każdą kałużę sików), wyje, kiedy mnie nie ma (wcześniej nie było żadnego problemu z zostawaniem), przestał sam się bawić zabawkami i ode mnie oczekuje, że będę go zabawiać. Przy tym jest bardzo wybredny przy jedzeniu, nie zje kilka razy z rzędu tego samego rodzaju mięsa, bo nuda. Nie mogę na spacerze stanąć i porozmawiać z innym psiarzem, aby nasze pieski się pobawiły, bo mój zachowuje się, jakby pierwszy raz psa na oczy widział i doskonale widzę, że innym psom się to nie podoba, więc robią wszystko, aby to przerwać. Pilnuję, aby było to krótkie przywitanie i odchodzimy. Wiecie, co wtedy robi mój pies? Włącza tryb histerii...Szczeka i skomle, że za krótko, że on chce jeszcze, zapiera się, odwraca, idzie tyłem na napiętej smyczy. Tak samo jest, kiedy omijamy psy i nie pozwalam mu się witać. Ciężko pracuję nad naszą relacją, robię wszystko, co zaleci nasz behawiorysta, ale powoli tracę wiarę, że kolejny środek uspokajający i kolejne ćwiczenie (np. przywiązywanie psa na smyczy w domu z dala ode mnie, by nauczył się wyciszać), kolejny wydatek w postaci klatki (którą pies olewa, jak każde inne legowisko) pomoże. Nad sobą też ciężko pracuję (dbam o swój nastrój, wyciszam i w ogóle niedługo zostanę mistrzem zen), ale jak mam wyjść z domu i tam wyładować okazjonalną frustrację, kiedy mój pies nagle zapomniał, że umie sam zostawać w ciszy, że ja wrócę i nie trzeba robić histerii, bo ma taki dziwny okres, albo nie wiem bo co... Mówi się, że pies upodabnia się do opiekuna, ale ja nie zauważam między nami podobieństw, przeciwnie, mam w domu emocjonalny huragan, który mnie przerasta i niestety zaczynam się bić z myślami, czy jednak nie powinien wrócić do hodowcy...

      Usuń
    5. :( strasznie wam współczuje, wygląda na to, że pies nie był dopasowany do Ciebie albo faktycznie hodowca i być może Ty nieświadomie coś zawaliłaś w szenięctwie? Wycie to niestety lęk separacyjny, klatka i wiązanie smyczą nie pomogą dopóki pies nie poczuje się bezpiecznie. Bardzo dużo problemów macie, nie wiem, czy obecny behawiorysta jest odpowiedni. Przed Wami bardzo dużo ciężkiej pracy o ile masz na to ochotę. Albo faktycznie, tak jak piszesz zwrot do hodowli. Czasem lepiej wybrać takie rozwiązanie niż się wspólnie męczyć. Trzymam kciuki za dobrą decyzję!

      Usuń
    6. wzięłam go, kiedy miał 10 tygodni, więc miałam tylko 2 tyg na socjalizację, zanim zamknie się okienko. Hodowca chciał mi dać innego szczeniaka, ale jak mnie bliżej poznał, uznał, że dostanę tego, którego mam teraz ("bo był najpiękniejszy"). Wycie nie wygląda na lękowe, bo nie ma objawów towarzyszących (jedzenie jest zjedzone, nie robi zniszczeń, a po moim powrocie zachowuje się jakby nigdy nic) to wycie pojawiło się razem z burzą hormonów (wcześniej zostawał sam bez żadnego problemu), próbami kopulowania z moimi rękoma. Generalnie nie sprawia wrażenia niepewnego siebie, wręcz przeciwnie, a już na pewno nie jest lękowy, każdą nową umiejętność opanowuje bardzo szybko, przy tym jest bardzo inteligentny (komendy, nowe podłoża, środki komunikacji itp). No ale też uparty i bardzo lubi mnie testować. W każdym razie, ćwiczymy, chodzimy na zajęcia, widać poprawę, natomiast nie wiadomo, czy to wycie się skończy, kiedy dojrzeje. Ta jego emocjonalność to teraz spory problem, bo piszczy w tramwaju (nie daj bóg spotkamy innego pieska), jak za długo czekamy na zmianę świateł, kiedy czeka, aż wypiję kawę w kawiarni, itp. Chcę spróbować kastracji chemicznej i jeśli ona nie pomoże, to rzeczywiście jedyną opcją dla mnie będzie go oddać...Hodowca ma też inne pieski, więc mój miałby tam towarzystwo (w tym swoich rodziców) i może to byłoby dla niego lepszym rozwiązaniem niż życie ze mną. To naprawdę ciężka decyzja, więc próbuję, czego się da, ale chcę mieć normalne życie, a nie siedzieć zamknięta w domu, bo mój pies ma problemy...

      Usuń
  5. Zgadzam się z Tobą w 100% :) Niestety mam psa natręta, muszę to przyznać ;) Cały czas nad sobą pracujemy, bo jestem tego świadoma. Ale powiem szczerze jest ciężko. Wiele razy miałam sytację w której próbuję odwrócić uwagę Tary a inny psiak podbiega i wszystko psuje. No i co z tego, że Tara nie jest agresywna i lubi wszystkie psy? Nóż się w kieszeni otwiera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że niejako "druga strona konfliktu" przyznaje mi racje :) Niestety najczęściej właściciele podbiegających i kochających wszystkich i wszystko piesków totalnie nie rozumieją z czym mam problem i dlaczego nie chcę aby ich pies podbiegał i "taranował" nas. Podejrzewam, że Wasza praca jest jeszcze trudniejsza niż nasza, bo Tajga olewa psy i idzie przy nodze dopóki jakiś jej nie zaczepi. Sytuacja wygląda więc tak, że jeśli uda się nam odbyć spacer spotykając tylko opanowane psy, to czasem sprawdzam, czy z moja suką wszystko ok, czy przypadkiem chora nie jest, bo nie szczekała i nie frustrowała się od godziny lub dwóch ;)
      Pozdrawiamy serdecznie :)

      Usuń
    2. Powiem tak, strasznie Ci zazdroszczę :) Pracy mamy bardzooo dużo, ale i tak już jest spory postęp.
      Pozdrawiamy i życzymy Wam samych miłych spacerów!

      Usuń
    3. Zazdroscisz? Pies, który nie chce mieć nic wspólnego z 90% napotkanych psów i za wszelką cenę chce je przepedzic nie jest fajny :( Tajga faktycznie ciągle tupta przy nodze i świata poza mną nie widzi, ma to w pakiecie - od razu tak miala bez nauki. Niby to fajne, ale czasem wolałabym żeby z psami sie wybiegala, ale ona tylko praca, praca, praca i wszystko ze mną chce robić. Również życzymy udanych spacerów i spotykana tylko mądrych psiarzy i ogarnietych psow :)

      Usuń
  6. Jak mi ten post był dzisiaj potrzebny. Mam rocznego reaktywnego ONka, który od małego został nazwany agresywnym. Moja kompletna nieznajomość tematu spowodowała że uwierzyłam, że mam psa mordercę. Co spowodowało cała lawinę złych decyzji, jak izolacja od ludzi, psów - całkowity brak socjalizacji. W domu ukochany pieszczoch,a na spacerze przeistacza się w agresora, który obczaja dookoła skąd może nadejść zagrożenie, czy to kobieta z siatką a może płaczące dziecko czy mały maltańczyk. Tak więc już stroszy się i obszczekuje bo co? Bo najlepszą obroną jest atak. Sąsiedzi boją się go właściciele yorków mówią, że taki agresywnny pies to po co go trzymać, a ja wiem, że wychodząc z nim wieczorem mój pies załatwia swoje potrzeby w sekundę i stara się złapać smycz w zęby z prośbą w oczach chodźmy stąd w domu będzię nam bezpieczniej. Beczeć mi się chce , bo dopiero od 3 miesięcy rozumiem jakiego mam psa i jak trudno to teraz odkręcić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety bardzo łatwo jest popełnić błędy, kiedy nie ma się rozległej wiedzy o psim behawiorze i kiedy nie umie się w porę prawidłowo odczytać mowy ciała swojego psa oraz innych psów. My ciągle czegoś się uczymy. Roczny pies to jeszcze młodziak :) mam nadzieję, że uda się Wam wyjść na prostą! Nie wiem gdzie mieszkacie, ale polecam przynajmniej 1-2 konsultacje z dobrym behawiorystą, bo samemu może być ciężko.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w pracy z psem!

      Usuń
    2. Jak znajdziesz jakis cudowny sposob albo metode to wpisz moze tutaj, bo ja juz prawie straciłam nadzieje i myślałam, ze tylko moj psiak jest tym "zlym".
      Ewa

      Usuń
    3. Nie wiem, jak trafiłaś na ten blog, jeśli nie czytałaś to zajrzyj w wolnej chwili na portal Psy.pl tam jest mój artykuł, który zawiera podstawowe rady dla właścicieli psów reaktywnych: https://www.psy.pl/blogi/reaktywny-pies-nim-zyc-zwariowac/
      Nie jestem behawiorystą, każdy pies jest inny, każdego "wkurza" co innego, punkty zapalne mogą być inne. Z Tajga ciągle pracujemy - są dni kiedy jest idealna i są też niestety takie, że fiksuje. Bardzo zły wpływ mają na nią inne reaktywne psy, które staramy się omijać szerokim łukiem. Jeszcze raz życzę powodzenia i trzymamy kciuki i łapki żeby Wasze spacery stały się normalne i spokojne :)

      Usuń
  7. Dokladnie odpisałaś moje ukochsne psisko.To 1,5 roczny owczarek niemiecki.Najslodszy ns świecie pies domowy.Spacerowy niestety juz nie...ale walczymy nadal z nadzieja.Dziekuje za ten wpis i czekam na kolejny o metodach, bo mysle ze wykorzystalam juz wszystkie...
    Podpisuje sie jako anonim,bo nie mam pojęcia czym są inne mozliwosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Sama ciągle pracuje z Tajgą, reaktywność to ciężki problem i nie da się wszystkiego odczarować w miesiąc :/ O ogólnych metodach pracy z takim psem pisałam na portalu Psy.pl : https://www.psy.pl/blogi/reaktywny-pies-nim-zyc-zwariowac/ jeśli nie czytałaś, to polecam w wolnej chwili. Trzeba dużo cierpliwości oraz konsekwencji, pies musi mieć jasno wyznaczone granice i znać zasady. Życzę powodzenia w dalszej pracy i oby Wasze spacery stały się przyjemnością :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Dziekuje, blog znalazlam na psy.pl, a ze lubie czytac rozsadne teksty utknelam u Ciebie z czego sie bardzo ciesze

      Usuń
  8. Kropka w kropkę, dokładnie wszystko tak, jak sama bym powiedziała. Niech ludzie nauczą się trzymać swoje psy na smyczy, albo wyćwiczą tak, żeby nie podchodziły do innych psów, gdy biegają luzem. Dramat. Większość osób, które wychodzą z psami nie są świadomi tego, że ktoś ma psa z problemami i że to, że ich pies do nas podbiega niszczy nam dosłownie wszystko. Ręce opadają. Właśnie jestem na tym etapie załamki. Załamki, że nie mogę z moim psem wypracować ładnego (chociaż!) przywitania, wiecznie tylko zębiska na wierzchu. Tylko że ja się staram, a inni mi to psują. I to chyba jest najbardziej dołujące...
    Szybki komentarz po dramacie spacerowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( łącze się w bólu. Ja zaczęłam unikać psów, które z daleka widzę, że nad sobą nie panują. Bywa, że co chwila przechodzimy na drugą stronę ulicy, bo Tajga ewidentnie nie jest w stanie minąć się z nakręconym psem czołowo na wąskim chodniku. Staram się unikać zbyt wielu emocji, dozuje je, bo wiem ile moja suka jest w stanie wytrzymać. Jeśli tylko możesz to unikaj źródeł frustracji i szukaj opanowanych, zrównoważonych psów do socjalu, które pokażą Twojemu, że nie każdy pies to zło, że nie każdy czyha żeby Was zaatakować. W teorii niby to takie łatwe, ale w praktyce dobrze wiem, że bywa bardzo ciężko, zwłaszcza jeśli wkładasz w to dużo pracy i wysiłku jest dobrze i nagle wpada na Was 2-3 rozemocjonowane psy, czasem 1 wystarczy i cofamy się do epoki kamienia łupanego... Tajga znów uważa, że każdy pies to zagrożenie
      Życzę Wam spokojnych spacerów i wytrwałości! Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  9. Ojejku!Ja myślałam,że to tylko nas dotyczy i to nasza wina, że pies tak się zachowuje. Jest w typie border collie ma obecnie 7 lat. Biedny po tylu przeżyciach w młodym wieku trafił do nas ze schroniska i się zaczęło. W domu jest spokojny, nie gryzie, nic nie niszczy i wie co mu wolno. Ma do dyspozycji duży ogród, gania przy płocie biegaczy, rowery, motory i wszystko co się szybko rusza i do tego szczeka. Ponieważ to ruchliwa ulica i uczęszczana przez dzieci, które chodzą tedy do szkoły, pies jest dla nich świetnym obiektem do drażnienia, specjalnie przebiegały albo co gorsze tłukły kijami w płot. I to jest problem, bo sąsiedzi zbierali na nas podpisy, że pies groźny i straszy głośnym szczekaniem. Obecnie na spacerach jest kłopot, bo szczeka na wszystko i trzeba wymijać szerokim łukiem niektóre psy, do tego okropnie ciągnie i wszelkie szkolenia nie pomagały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za zachowaniem psa zawsze stoją jakieś ludzkie błędy, czasem niewiedza, psy po przejściach ciężko jest "naprawić", ale da się! Na Twoim miejscu zaczęłabym od zabrania psa do domu. W ogrodzie jest za dużo bodźców, biega wzdłuż płotu, to jest złe, pies potrzebuje spokojnych spacerów, eksploracji terenu, zabaw węchowych, spokojnego miejsca do odpoczynku. Przy płocie jest narażony na ciągły stres. Ciągnięcie wynika pewnie ze stresu, pies nie panuje nad sobą, nad emocjami. Konsultowaliście to z dobrym behawiorystą? Macie jakiś plan pracy z psem? On się męczy, Wy się męczycie, sąsiedzi się czepiają - błędne koło :/ Życzę dużo cierpliwości i sił do pracy!
      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za radę. Nie mieliśmy kontaktu z żadnym behawiorystą, nikt nie zwrócił nam uwagi jak braliśmy psa ze schronu, że to trudny przypadek. Skupimy się na Pani sugestiach. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
    3. :/ najgorzej, jak schronisko nie informuje o problemie, nie pracuje z psami. Moje rady to wierzchołek góry lodowej, jeśli możecie to polecam kontakt z behawiorystą, bo teraz Wy się męczycie i pies cierpi. Życzę dużo cierpliwości i oby praca z psem przyniosła efekty!
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  10. Moja Furia, to prawdziwa furia na spacerze :( Nie pomogły nam żadne spotkania z behawiorystami. Staram się skupiać jej uwagę na mnie podczas spaceru, ale jak widzi innego psa, to szczeka i napina smycz do granic możliwości. Oczywiście nie może być tu mowy o pobieganiu bez smyczy podczas dnia. Niestety czuję, że wpadam w pętlę, bo nie socjalizuję psa, a jednocześnie każda próba socjalizacji z innymi psiakami kończy się tak samo. Sąsiedzi już na nas krzywo patrzą, a naprawdę staramy się z Furią pracować nad jej zachowaniem :( Biegamy wieczorem, gdy raczej nie spotkamy innych psów w pobliżu, a w ciągu dnia spacery tylko na smyczy nam zostają :( Jeśli kiedyś spotkamy reaktywnego psa i Furia na niego będzie zaciekle szczekać, to najmocniej przepraszam - całą trójką (Furia, mąż i ja) pracujemy nad tym :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same spotkania z behawiorystami to 1 a 2 to ciężka i codzienna praca z psem zgodnie z planem od behawiorysty. Niestety często otoczenie psuje całą pracę - tak jest u nas. Tajga ma wybrane psy, których nienawidzi i nic, ale to nic nie jest jej w stanie uspokoić, ale one się jeszcze gorzej od niej zachowują i wzajemnie się nakręcają :/
      Co do socjalizacji, to nie macie 2-3 znajomych, spokojnych, umiejących czytać sygnały uspokajające i je wysyłać psów? Czasem 1 taki spokojny i w odpowiednim towarzystwie spacer da więcej niż kilka przypadkowych spotkań z psami zakończonych frustracją. Pies się samonagradza za swoje złe zachowanie i wpada się w błędne koło, które ciężko jest odkręcić. Nie zmuszaj Furi do kontaktów z przypadkowymi psami, które nie wiesz jak zareagują. Niech się nauczy je ignorować i omijać - to już będzie wielki sukces. Wyciszanie, kontrola emocji, praca nosem, sztuczki, posłuszeństwo, komendy. Trzymam za Was kciuki!
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. Dziękuję za rady :) Niestety, znajomi mają również "psy po przejściach", które bardzo nie lubią kontaktów. Staramy się często jeździć do teściów, gdzie ich labrador jest idealnym kompanem dla Furii, niestety odległość robi swoje i nie są to tak częste wizyty, jakbyśmy tego chcieli i potrzebowali. Ale każdego dnia pracujemy, aby malutka się nie męczyła, a my nie denerwowali sąsiadów ;)

      Usuń
    3. Grunt to świadomi właściciele którzy rozumieją psa i próbują mu pomóc a nie tłumaczą tego "on tak ma". Najgorsi są inni psiarze, którzy nie rozumieją, że psy maja różne jazdy i nie zawsze chcą uszanować nasze prawo do przestrzeni osobistej i nie reagują na prośby o skrócenie smyczy, zabranie psa, odwołanie i umożliwienie spokojnego ominięcia się.

      Usuń
  11. Dziękuję za ten wpis, tak bardzo jest rowniez o nas i tak bardzo Was rozumiem... Dziś słabszy dzień, po kolejnym spotkaniu z pieskiem puszczonym na nas na flexi, bo przecież "musi się przywitać". Ręce opadają:( Nawet nie mam już siły wdawać się w dyskusje z właścicielami:( Co gorsza mój pies jest bardzo wrazliwy na moje stany emocjonalne, więc wszystkie moje zle emocje odbije jak w lustrze:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi :/ spróbujcie znaleźć takie godziny i miejscówki gdzie jest mniej psów. Nam szło wspaniale, Tajga zrobiła ogromne postępy, ale 2 tyg temu rzuciła się na nią suka cane corso i pogryzła, więc wróciłyśmy do epoki kamienia łupanego. Nie mam juz siły ani cierpliwości do ludzkiej głupoty i totalnego braku odpowiedzialności. Nawet jak prosi się o zapięcie psa, o nie podchodzenie to udają głuchych lub robi się pyskówka. Tajga też przejmuje moje emocje. Życze Wam jak najbardziej spokojnych i pozytywnych spacerów! :*
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  12. Dziękuję za ten artykuł! Mam psa reaktywnego i wychodzi na to, że nikt nam tego dotąd nie powiedział... Wdrażaliśmy różne rozwiązania tylko diagnoza była nieprawidłowa. Czy jest szansa na bezpośredni kontakt? Chciałabym poradzić się, może zgodziłabyś się polecić nam sprawdzonego behawiorystę?
    Pozdrawiam serdecznie
    Asia i Hoover

    OdpowiedzUsuń
  13. Podaję mail do nas, bo widzę, że nie wyświetlił się przy poprzednim komentarzu:
    spusciczesmyczy@gmail.com
    Pozdrawiamy!
    Asia i Hoover

    OdpowiedzUsuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com