Życie często samo przynosi tematy nowych postów. Tak samo jest i tym razem. Poranny spacer, parę minut po siódmej rano - jeszcze ciemno i generalnie dość pusto na osiedlowych uliczkach. Spokojnie spacerujemy aż nagle zza rogu słyszę "Grzej do pieska"!!!
Co było dalej można się tylko domyślać. Odległość między nami była malutka, pani puściła smycz, kilka sekund - co zrobić? Niewiele można. Pies wielkości Tajgi, może ciut mniejszy, samiec, raczej młody. Nie chciałam używać gazu ani go kopać - nie jego wina, że ma głupią pańcię z kisielem między uszami zamiast mózgu. Co zrobi Tajga wiadomo - jasno, głośno i wyraźnie zakomunikuje mu, że takie zachowanie jest nieakceptowalne, otrzepie się i pójdzie do domu. Tylko dlaczego kolejny raz przez ludzką głupotę, brak wyobraźni i odpowiedzialności moja suka musi się utwierdzać w przekonaniu, że inne psy są be, bo wbiegają w nią z impetem i nie szanują wysyłanych na prędce sygnałów uspokajających?
Zasłonięcie nogami w takich sytuacjach i przy tak zwinnych i energicznych psach totalnie się nie sprawdza. No i kiedy widzę, że pies nie ma groźnych zamiarów to bardzo rzadko, ale jednak pozwalam od czasu do czasu Tajdze na samodzielność i załatwienie takich spraw po psiemu. Nie było też czasu na poproszenie o nie puszczanie psa. Zawsze podczas takich akcji bawi mnie wyraz twarzy i panika niefrasobliwego właściciela puszczonego na nas psa. Tak, bo to tak bardzo dziwne, że "napadnięty", nie lubiący kontaktów z przypadkowymi psami pies zareagował gwałtownie na natręta, w dodatku na totalnie obcego sobie natręta. Jeszcze gorzej jest jeśli zasłonie Tajgę nogami, pies z impetem wpadnie na moje nogi i czasem zwyczajnie uderzy się o kolano i narobi pisku, bo się nie spodziewał przeszkody. Jak żyć? Jak do ludzi dotrzeć? Kiedy i czy w ogóle do wszystkich dotrze, że nie każdy pies wita się i bawi z każdym obcym napotkanym psem? Czy ludzie są w stanie pojąć, że to nie jest normalne i nie powinno się tak robić nigdy, nigdzie i w dodatku wobec kompletnie nieznanego psa?
"Grzej do pieska"! będzie przez pewien okres moim ulubionym zwrotem, zwrotem świadczącym o braku jakiejkolwiek wiedzy o psach, o braku wyobraźni i skrajnej nieodpowiedzialności. Obok była ulica - mała i osiedlowa, ale jednak samochody tam jeżdżą. Co by było, gdyby puszczony na Tajgę pies odbił pod nadjeżdżające auto?
Nie panujesz nad psem, puszczony biegnie na oślep, nie umiesz go odwołać - NIE SPUSZCZASZ GO! Zwłaszcza przy ulicy, w mieście. Pies oczywiście narobił pisku jak dostał reprymendę od Tajgi, pańcia zaczęła go odwoływać, coś tam o potworze krzyczeć. Co piesek na to? Oczywiście nawet się nie obejrzał za właścicielką... Przestraszony i sprowadzony do parteru nadal czołgał się za Tajgą - masochista czy fan BDSM? Nigdy tego nie zrozumiem. Moja suka nigdy nie podbiegła w taki sposób do obcego sobie psa - nigdy!
Zawsze się zastanawiam, czy gdyby Tajga ważyła 30-40 kg a nie 14 kg to byłoby mniej problemów i absurdów? Jakie są Wasze doświadczenia? Też trafiacie od czasu do czasu na takie absurdalne zachowania innych właścicieli psów? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
Zawsze się zastanawiam, czy gdyby Tajga ważyła 30-40 kg a nie 14 kg to byłoby mniej problemów i absurdów? Jakie są Wasze doświadczenia? Też trafiacie od czasu do czasu na takie absurdalne zachowania innych właścicieli psów? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
Z podbieganiem to ja miałam problem z moim własnym psem. Posłuszny w każdym innym przypadku, wreszcie odwoływalny od dzików, ale jak zobaczył psa, to koniec. Walczyłam z tym długo, bo nie chciałam, żeby mój pies podbiegał do innych, a chcę mieć możliwość spuszczania. Niemniej najbardziej wkurza mnie, jak ludzie wiedząc, że ich pies ujada na inne na smyczy, idą wprost na nas albo puszczają na flexi pod sam pysk Nuk, mimo, że odchodzę w inną stronę, albo wręcz uciekam z psem. Gdy już psu uda się podejść, a ja nie mając wyjścia, pozwolę się przywitać, to oni zgrzyyyt psa po chodniku z powrotem. Moja też wtedy się wkurza i odstawia tzw. agresję smyczową, bo ma fisia na punkcie psów i o mało się nie przywitała. Co wtedy słyszę? Boooże, jaki agresywny. Ale że "grzej do pieska"? Nie, to chyba bije wszystko na łeb :)
OdpowiedzUsuńMy różne sytuacje już mieliśmy i wiele słyszałam, ale przez ponad 5 lat życia z psem to "grzej do pieska" przebija wszystko ! :P Jak jeszcze mogę zrozumieć, że pies sam z siebie podbiega (chociaż takie psy nie powinny być puszczane luzem tam gdzie chodzą inne psy), tak nijak wysyłania i napuszczania swojego psa na obcego psa nie mogę zrozumieć. Tego się nie da nawet zrozumieć.
UsuńPozdrawiamy :)
Czy większe gabaryty Twojego psa by coś zmieniły? Nie. Mówię to niestety z praktyki.
OdpowiedzUsuńJako opiekun zwierząt miałam pod opieką mnóstwo różniastych psów - duzych, małych, wyluzowanych i spiętych, lękliwych i takich, którw w przypadku braku kultury drugiego psa, pokazywały zęby. Mam nawet jedno takie zdarzenie nagrane...i chyba wartobyłoby ten filmik obrobić i stworzyć posta, co robić, gdy obcy pies nadbiega znikąd, a "nasz" z dużym prawdopodobieństwem wytknie niekulturalność. I ten filmik tyczy się właśnie drobnego psa, który forsuje na psa dużych gabarytów o dośc potężnej szczęce i sile zgryzu...
Często właściciele większych psów mają spokój, bo niektórzy jednak myślą i nie puszczają małych/średnich psów celowo do tych większych, ale niestety nie ma tutaj reguły. Przez takich mądrych inaczej spotykanych niemal codziennie nie jestem w stanie wyprowadzić swojego psa zupełnie na prostą :( Ale i tak jest nieźle a nawet bardzo dobrze biorąc pod uwagę wrześniowe pogryzienie.
UsuńCzekam na post u Ciebie :)
Pozdrawiamy :)
Wielkość psa nie ma znaczenia. Mieszkam w średnim mieście, gdzie wiedza o psach przeciętnego Kowalskiego jest na poziomie -50. Powszechne jest przekonanie, że wszystkie pieski muszą się witać, bawić, uwielbiać itd. Mój 40 kilogramowy adopciak akceptuje nieliczne psy, z innymi nie chce mieć kontaktu, boi się ich co pokazuje mi wprost, ale ludzie tego nie rozumieją. Nie jest absolutnie agresywny, nie potrafi się odgryźć, najwyżej próbuje je przestawić, więc skacze jak oszalały (a ja walczę, żeby nie wyrwał mi barku). Jeśli chodzi o małe psy to ma wewnętrzne przekonanie, że "mniejszych się nie bije", więc tylko ucieka, co wygląda wręcz przykro jak taki mały piesek goni małego, przerażonego "niedźwiadka". Co gorsza jego wygląd (czyli puchatość) sprawia, że inne psy odbierają go jako psa grożącego, więc często jest obiektem ich ataków. Moja tolerancja skończyła się w momencie, gdy napadnięty przez dwie latające luzem suki stracił trochę sierści z portek. Stałam się niemiła dla nieodpowiedzialnych ludzi, staram się nie odreagowywać na psach, bo faktycznie nie są winne, że mają takich właścicieli, ale nie zawsze się da. Ostatnio wypuszczony z samochodu maltańczyk przebiegł większy dystans, żeby do niego doskoczyć. Nie wytrzymałam i zatrzymałam psa nogą, nie, nie kopnęłam, ale biegnąc nadział się na moją podniesioną stopę. Nic się nie stało, bo nawet nie zapiszczał, ale skutek był taki, że właściciel, nie fatygując się do mnie, darł się z odległości dlaczego kopię jego psa. Zero refleksji, że jego pies biegł przez ulicę zupełnie bez kontroli. Dobrze, że akurat nic nie jechało. Skutek jest taki, że mój pies zaczyna coraz bardziej nerwowo reagować na pochodzące zbyt blisko psy, przy czym bezpieczna odległość niestety rośnie :( I mimo, że często prosi o wsparcie nie zawsze jestem w stanie je mu dać, gdy podbiegający pies jest zbyt nachalny :( A już najbardziej do szału doprowadza mnie tekst ludzi skierowanych do ich podbiegacza "no idź, idź, niech ci pokaże, może się czegoś nauczysz". Jasne, po co włożyć wysiłek w uczenie własnego psa, niech inny pies go uczy. I nieważne, że parę miesięcy czyjejś pracy idzie na marne...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi :( Doskonale Was rozumiem, chociaż zawsze mi się jednak wydawało, że ludzie przed dużymi psami czują większy respekt i włączają myślenie a tu nic z tego :/ Tajga po wrześniowym pogryzieniu niestety ma jeszcze mniej cierpliwości i tolerancji dla obcych podbiegających psów - takie podbieganie na wprost w psim języku jakby nie było oznacza atak a na pewno jest niestosowne i bardzo niegrzeczne. My mieszkamy w Warszawie i tu też wiedza ludzi o psach nie jest na najwyższym poziomie. Życzę Wam więcej spokoju na spacerach i jak najmniej niemiłych sytuacji!
UsuńPozdrawiamy cieplutko :)
Całe szczęście czasem trafi się na ludzi, którzy potrafią wyciągnąć wnioski z tego co się do nich mówi. Kiedyś podbiegł do nas labrador i zaczął skakać wokół mojego psa, którego miałam na smyczy, więc moje ramię trochę oberwało. Na moją uwagę, że jeśli się nie jest pewnym swojego psa to trzeba go prowadzać na smyczy usłyszałam "No i co takiego się stało?". Odpowiedziałam, że w zasadzie nic, poza tym, że parę miesięcy mojej pracy poszło na marne. I tu stał się cud, od tego czasu jak nas widzi zapina psu smycz.
UsuńPozdrawiamy i życzymy jak najmniej stresowych sytuacji na spacerach :)
Szkoda, że ja rzadko trafiam na ludzi, do których coś dociera z mojego tłumaczenia... Ale miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej.
UsuńŚliczny jest ten Twój psiak :) Od razu widać, że mądrze mu z pyszczka patrzy! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje :)
Usuńpozdrawiamy cieplutko!
Dokładnie tak! Pies ma problem z psami--nie spuszczaj go! Skoro ja potrafię wybiegać psa bez wpieprzania się komuś w spacer to każdy inny też. Bardzo tego pilnuję i też chciałabym mieć spokojny spacer...
OdpowiedzUsuńJa nawet moją problemową sukę mogłam ogarnąć i może swobodnie latać luzem nikomu się nie wpieprzając w spacer i pod psy ;) Wszystko można, tylko trzeba chcieć i jeszcze mózg mieć ;)
Usuń28 year old Business Systems Development Analyst Eleen Tear, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like Song of the South and Reading. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a T100 Xtra. jej odpowiedz
OdpowiedzUsuń