PROBLEMY, KTÓRE SPRAWIA TAJGA:
- Lęk separacyjny, który niestety w ostatnich tygodniach powrócił :/ Po 2-4 minutach od mojego wyjścia, jak zje żwacza szczeka - podejrzewam, że do 15 min, nie włączam nagrywania, bo i tak już jestem kłębkiem nerwów... (tak wiem, że to nie pomaga, ale nie umiem wyluzować...). Jak wracam za 20-40 min to jest cicho.
- Obrona zasobów (zabawek, plecaka/torby, mieszkania oraz mnie - przed psami oraz w niektórych sytuacjach przed ludźmi). Nigdy nikogo nie ugryzła, oszczekuje i odpędza.
- Niechęć do 95% (Michał twierdzi, że przesadzam i jest to 80%) spotykanych psów (suczowatość? braki w socjalizacji? czy zwyczajnie mój pies woli mnie niż inne psy?). Problem bardzo często stanowią "agresywni" naburmuszeni właściciele innych psów, bo Tajga w lot odczytuje wszystkie emocje.
- Nie jestem w stanie nauczyć ją komendy "zostań", pewnie dlatego, że boi się być gdzieś zostawiona, albo kojarzy to z pozostawaniem samej w domu.
- Nadpobudliwość, reaktywność, nerwowość, Tajga wiecznie jest w pracy i czuwa.
- Jest "tępakiem" jeśli chodzi o uczenie się sztuczek. A może...? Tak jak twierdzi Michał jest właśnie za cwana i głupotami se głowy nie będzie zaprzątała :P Tajga myśli jak coś robi i wybiera sposób najprostszy dla niej w danym momencie
- Ciągnięcie na smyczy - tylko podczas wybranych sytuacji, jak zapach/kot/inny pies, który ja oszczeka, pośpiech w drodze do parku, przywitanie się ze znanym i lubianym psem/człowiekiem.
- Panikowanie u weterynarza kiedy trzeba wsadzić psa na stół, ale to zasługa pewnej wetki, która tak dawała Tajdze zastrzyk, że pies był w kagańcu, trzymany przeze mnie i Michała, wetka wbijała się chyba na 3 razy i w efekcie wlazła na stół i na psa - dramat jakiego nikomu nie życzę. Po zmianie weta nikt nie prosi o zakładanie kagańca a Tajga nie kłapie zębami, ale lęk pozostał.
I to chyba na tyle o Tajdze - Bestii z Grochowa ;) :P
My mamy problem z ciągnięciem, ekscytowaniem się przy mijaniu psów (czasem faktycznie Riffowi pies się nie spodoba, ale większość sytuacji to frustracja wynikająca z mocnego pobudzenia - pracujemy nad tym, czasem wystarczy ''nie wolno'', czasem muszę wydać komendę ''siad'' i skarmić przysmakami, a czasem zupełnie nie wyjdzie i Riffowi uda się podjąć próbę ''wystartowania''. Lęk separacyjny w postaci niszczenia wyeliminowaliśmy klatką kennelową - teraz pies zostaje bez problemu na całym mieszkaniu. Zero szczekania. Oprócz tego natrętne i zbyt pewne siebie podejście do innych psów - o czym już pisałam na blogu i instynkt łowiecki + jedzenie ''na mieście'' - work in progress! Pies już się 2 razy zastanawia zanim coś zje, a na sygnał dźwiękowy z nadajnika wypluwa. Do tego bardziej się mnie pilnuje, schodzi z tropu na ''wróć'', odwołał się od zająca, a dziś wystarczyło ''nie wolno'' żeby nie pogonił kota. Jestem dumną psią matką <3
OdpowiedzUsuńKlatka niszczenie wyeliminwała, wokalizację też, aż tu bach po 1,5 roku spokoju powrocilo szczekanie paro lub kilkunastominutowe, jak wychodzimy :/ psychol mały :P
UsuńMy też mamy problem z ciagnieciem na smyczy i stosunkiem do innych psów. Ale u Tajgi zalet jest zdecydowanie więcej niż wad ;)
OdpowiedzUsuńTo co opisalas to nie jest lęk separacyjny. Lęk separacyjny jest wtedy kiedy pies dostaje sraczki, sika i niszczy ze stresu.
OdpowiedzUsuńJak ją uczysz "zostań"?
Po spacerze i misce, kiedy widzi, że się "zbieram" idzie do klatki i czeka na żwacza. Nie żegnam się, rzucam zostań zamykam klatkę i wychodzę. Jak zje żwacza to potem szczeka parę - 15 minut. Czasem przytulanki i gryzaki są mocno poprzestawiane w klatce. Nie witam się wylewnie po powrocie, nie otwieram od razu klatki. Ostatnio mamy bardzo nerwowy czas, jednego z nas ciągle nie ma w domu po 12-13 godzin, może to jakoś sie przyczynia... :/ Tajga jest cholernie emocjonalnie z nami związana, zwłaszcza ze mną, chociaż nie uważam żebym ją rozpieszczała.
Usuń