ciasteczka

czwartek, 26 stycznia 2017

Recenzja obroży i smyczy od Hauever "Wizja Szamana"


Hauever [FB klik!] dowiedziałam się oczywiście dzięki Internetom i niezawodnemu Fejsbukowi  jakoś na początku grudnia, tuż przed I Łapa Targ. Na początek moją uwagę przykuło śliczne logo firmy  Tylko na nie spójrzcie! Niebiańska niebiesko-biała kolorystyka, a kto mnie zna, ten wie, że kocham wszystko co niebieskie. Uśmiechnięty i radosny piesek, który swobodnie biegnie w podskokach goniąc uciekające mu sprzed nosa piórko. Cudo nie logo! Metka na żywo jest śliczna, chyba pierwszy raz jakieś logo i metka na psich akcesoriach sprawiły, że zapragnęłam je mieć natychmiast w swoich rękach. No i w sumie piesek z logo nawet trochę przypomina moją Tajgę 

Po wymacaniu taśm na Łapa Targ i przekonaniu się na własne oczy, że wzory i kolory na żywo są o wiele piękniejsze niż na zdjęciach stanęłam przed trudną decyzją wyboru wzoru...

Dzięki uprzejmości Hauever, czyli Małgosi i Maćka, Tajga dostała do przetestowania obrożę, którą mogłam sobie dowolnie wybrać - dziękujemy raz jeszcze  A ja jak to typowy i prawdziwy maniak psich akcesoriów zadecydowałam o dokupieniu do obroży smyczy, bo jak to tak sama obroża bez pasującej do niej smyczy? Byłoby jej smutno, no i jak tak pokazać się na dzielni w niekompletnym outficie?!  Stanęło na tym, że wzór miał być niespodzianką, bo nie mogłam się zdecydować - "Wizja Szamana", "Pif Paf", "Dziki Zachód"...? Do Tajgi najbardziej pasowała "Wizja Szamana", ale do mnie przemawiały odcienie niebieskiego i fioletu... Przez zamieszanie na targach wyszło tak, że komplecik był do odebrania kilka dni po targach  

Prawie zapomniałam o naklejkach! Ta z logo to oczywiście cud, miód, malina o czym już wyżej się rozpisałam. Druga naklejka z napisem "zejdź na psy" to niemal motto mojego życia, od kiedy mam Tajgę to dosłownie i w przenośni zeszłam na psy  Wspólne trzymanie zębami patyka jeszcze jednak ciągle przede mną  A no i sama nazwa "Hauever" jest bardzo psia i myślę, że idealnie pasuje do psich akcesoriów. 

Jak już pewnie wiecie lub zdąrzyliście zauważyć na fotce bajecznie kolorowe i wzorzyste akcesoria od Hauever łączone są ze sobą za pomocą nitów, co wciąż jest nowatorskim rozwiązaniem na rynku. Pierwsze takie akcesoria zrobiło Hundo TU możesz o nich przeczytać. Taśma, wzory, nity i okucia są jednak zupełnie inne w obu tych firmach.

 
Zdecydowałam się na "Wizję Szamana", która z dnia na dzień coraz bardziej cieszy moje oko. Obroża ma 35 mm szerokości, a obwód to S 30-40 cm - takiej obroży nie było w cenniku, bo na ogół psy o tak szczupłej szyi są małe i nie noszą szerokich obroży Nasza smycz ma 25 mm szerokości i 180 cm długości, więc też została zrobiona pod wymiar, bo póki co w oficjalnej sprzedaży była tylko długość 150 cm, która dla nas jest trochę za krótka. Cena smyczy to 50 zł.

Hauever z przytupem wtargnęło na rynek psich akcesoriów z dużą różnorodnością modnych wzorów i kolorów o odjechanych nazwach. Niżej dostępne wzory i cennik oraz informacje techniczne o taśmie, nitach oraz klamrach (zdjęcia z FB Hauever):
 + od wczoraj dostępne są obroże i smyczki w kolorze nadmanganianu potasu w szerokości 25 mm


W ofercie dostępne są także bajecznie kolorowe karabińczyki, za które nie trzeba dopłacać ani grosza! 

Niedawno do sprzedaży weszły obroże półzaciskowe, w których zastosowano nowe DUŻO LŻEJSZE okucia! Te które my mamy już są lekkie. Wykonane na zamówienie, z dużym światłem do wpięcia karabinków, bardzo mocne, bo zaspawane.
Niebawem do sprzedaży maja trafić też smycze przepinane, szelki guardy i być może obroże podszyte neoprenem 

Jak widać na poniższych zdjęciach akcesoria Hauever nie maja z nami lekko  Mróz dochodzący chwilami do -20 stopni, śnieżyca, błoto, kałuże, pośniegowa breja z solą i inną chemią, czasem ostre słońce, lód, krzaczki i krzaczory, nadwiślański piasek. 
Jak patrzę na to zdjęcie lub zawsze kiedy idę szybkim krokiem z Tajgą i smycz faluje i wiruje na wietrze dając po oczach swoim energetycznym wzorem, który przyciąga spojrzenia, to nie mogę się oprzeć skojarzeniom  z Tygryskiem z Kubusia Puchatka. Rozbrykanie Tajgi też w sumie pasuje do jego temperamentu 

Nasz komplecik testujemy od 15 grudnia, nie obyło się bez przygód i pecha. Tuż przed świętami zauważyłam na smyczy małe wady fabryczne taśmy widoczne na zdjęciu:

Święta, urlop trwający w Hauever oraz długi weekend styczniowy sprawiły, że dopiero na początku drugiego tygodnia stycznia dostałam nowy komplet do testów, ponieważ w międzyczasie zauważyłam, że 2 nity od wewnętrznej strony obroży zaczęły się lekko ruszać. 
Zostałam zapewniona  przez Małgosię, że to obluzowanie się "główek" nitów nie ma żadnego wpływu na trwałość i wytrzymałość łączenia taśmy, ale oczywiście bez najmniejszych problemów dostałam drugą obroże i smycz. Takie podejście do klienta bardzo mi się spodobało i dało wielkiego plusa Hauever. Wymiana lub otrzymanie nowych akcesoriów powinno być bowiem standardem jeśli coś się z nimi dzieje. 

Pierwszy komplet testowałam w sumie przez 3 tygodnie, drugi testuje od tygodnia. Jestem jednak przekonana, że mogę po tym czasie dokonać rzetelnej recenzji, zwłaszcza, że Tajga nie ma litości dla obroży i smyczy. Około sylwestrowy okres i ciągłe wybuchy znienacka niemal tuż obok psa i paniczne zrywy do ucieczki przed hałasem mogą wiele powiedzieć o wytrzymałości. Wolnożyjące koty również maja spory wkład w nasze testy wytrzymałościowe 

A jak sprawa ma się z brudem, praniem i dopieraniem się taśmy? Niżej zdjęcia zabrudzonej obroży - słabo, bo Tajga nie tarza się w nie wiadomo czym i rzadko szaleje z innymi psami. Smycz za to bywa codziennie przeciągana przez jakieś krzewy, błota i kałuże, do tego jest deptana przez psa i przeze mnie jak jestem rano zaspana. Nie odkryje Ameryki, bo jak już pewnie się domyślacie taśma w miejscach gdzie ma jasny pomarańczowo-żółty kolor brudzi się bardzo szybko, na reszcie wzoru nie widać zabrudzeń praktycznie w ogóle. Górne zdjęcie obroża przed praniem. Dolne zdjęcie obroża po 1 praniu ręcznym i szorowaniu szczoteczką i po 1 praniu w pralce. Farba na nitach najbardziej odchodzi, kiedy pies się drapie lub bawi się z innym psem. Od wewnętrznej strony nity są jak nowe. Tylko teraz ruszają się już 4 obustronnie (początkowo 2 jednostronnie). Farba na kółeczku zeszła tak od obijania się o karabińczyk już po kilku dniach używania.


Na górze brudna smycz w przybliżeniu, bo z daleka brudu za bardzo nie widać, co jest super, bo inaczej dzień w dzień musiałabym ją prać  Na dole po 2 praniach w pralce i 1 szorowaniu  ręcznie szczoteczką. Nie widać tego na zdjęciach, ale gdzieniegdzie w najjaśniejszych miejscach bystre oko może dostrzec minimalne zabrudzenia, bo samo pranie w pralce 2-tygodniowego wżartego brudu 100% nie dopiera, a szorować mi się nie chciało 

Taśma. Taśma jest niezwykle lekka a przy tym nie jest cieniutka, jest miękka, nie wyślizguje się z dłoni kiedy trzeba w podbramkowych sytuacjach mocno przytrzymać psa w połowie smyczy, nie wżyna się w skórę, nie pali. Jeśli chodzi o walory "macalne", to chyba jest to najfajniejsza smycz jaka posiadam. Małym mankamentem jest minimalne wnikanie w taśmę brudu, ale na szczęście szorowanie doczyszcza ją w 100% a przy tym nie niszczy powierzchni taśmy. Po kilku praniach kolor nie stracił na intensywności. Obroża początkowo była nieco sztywna, ale po jednym dniu już ładnie dopasowała się do szyi Tajgi. Nie obciera jej, nie farbuje sierści i nie wyciera jej.
Wielki plus dla taśmy, za to, że nie jest śliska i ustawiony obwód orboży nie rozregulowuje się i nie poszerza, jak w niektórych obrożach, które mamy.


Okucia i nity. Tu niestety smuteczek, bo pierwsze małe odpryski farby z kółeczka przy obroży i karabińczyka pojawiły się już po 3 dniach użytkowania, ale byłam na to przygotowana. Zmartwiło mnie obluzowywanie się nitów, o którym pisałam wyżej. W nowej obroży póki co wszystko się trzyma, jedynie 1 z nitów przy rącze smyczy lekko się poluzował. jeszcze nie były prane. Małgosia zapewnia mnie jednak, że nie wpływa to na trwałość i ja jej wierzę. Jeśli coś się stanie, z którymś z nitów lub cokolwiek innego by się wydarzyło zrobię oczywiście edycje recenzji, bo jeśli już nas znacie, to wiecie, że nie ma tu mowy o ściemie. Tajga ma na szczęście 100% opanowane "stój", "czekaj" i "do mnie", więc w razie "W" tfu, tfu jestem spokojniejsza. Zawsze staram się dokładnie pisać co i jak. 

Dobra wiadomość jest taka, że nowy komplet używamy od tygodnia i z nitów nigdzie nie odprysła farba, a kółko i karabińczyk mają dosłownie 1-3 mm obicie, którego praktycznie nie widać, a sposób użytkowania obroży i smyczy się nie zmienił


Klamra. To profilowana klamra Duraflex dobrze znana wszystkim psiarzom, która zniesie więcej niż zwykłe klamry. Nie mam do niej żadnych zarzutów.


Firma bardzo chętnie słucha sugestii klientów, nawet tak wybrednych jak ja   Hauever nie korzysta z produktów pochodzenia zwierzęcego i w ogóle firma stara się być eko. Papierowe metki, śliczny bawełniany woreczek [zobacz, klik!], którego my nie dostałyśmy  nasze zamówienie zapakowane było w papierową torebkę w żółto/złotym odcieniu. 
Na moją prośbę rączka w drugiej wersji smyczy została nieco zmniejszona, bo pierwszą, którą kupiłam mimo, że mam sporą dłoń była odrobinę za duża i w sytuacjach, w których przydają się obie ręce (np, wiązanie butów, zakupy na bazarku, odbieranie paczki itp.) założona na nadgarstek rączka spadała mi z niego. Niżej porównanie długości rączki w smyczach i po prawej stronie smycz leżąca jak ulał na moim nadgarstku  
Dla wyjaśnienia złożone na płasko rączki w innych naszych smyczach mają długość ok 15-16 cm x 2. Pierwsza wersja smyczy od Hauever miała rączkę długości 19 cm x 2, druga z pomniejszona rączką ma długość 14,5 cm x 2 i idealnie zatrzymuje się na moim i Michała nadgarstku, kiedy tylko takie trzymanie smyczy wchodzi akurat w grę. Reasumując, jeśli macie jakieś preferencje odnośnie wielkości rączki, czy cokolwiek, to śmiało piszcie do Hauever a na pewno postarają się zrealizować Wasze marzenia  Tak samo było z obrożą dla Tajgi, chciałam 35 mm szerokości a w obwodzie ok. 30-40 cm i nie było z tym najmniejszego problemu! 

Przy kółku, w miejscu złożenia taśmy w obroży lubi zbierać się sierść - miejsce zakreślone na zielono, jakość tostera... Tajga ma tendencje do kłaczenia się i nawet po praniu sierść nadal jest tam wbita, więc trzeba ja ręcznie usuwać, ale u nas to standard, przy tak składanej taśmie.

Smycz z łatwością mieści się nawet w kieszeni dresów, składam ją "3 razy na pół" i wkładam karabińczykiem w dół, co gwarantuje mi, że nie wypadnie. W kieszeni kurtki smycz mieści się bez wystawania. Dla lubiących rolowanie, tak też można ja zwijać, ale ja nie mam do tego cierpliwości.

Poniżej jeszcze trochę zdjęć Tajgi w "Wizji Szamana", która nieskromnie mówiąc jest wręcz stworzona dla psiaków o takim wilczastym, podpalanym umaszczeniu. Celowo fotki są z różnych ujęć żeby ciekawscy mogli dookoła pooglądać obroże  Jeden tylko komentarz na którejś z psich grup spowodował u mnie mega uśmiech "jakoś dziwnie zrobili klamrę, nie powinna tak odstawać" . Tak się składa, że w obroży o szerokości 35 mm klamra jest dość duża i na drobnym psie o dość długiej i smukłej szyi inaczej to nie będzie wyglądało. Co się komu podoba, rzecz gustu. My lubimy szerokie obroże, dla psa też są zdecydowanie bardziej komfortowe niż wąskie, zwłaszcza kiedy wpadnie na pomysł ciągnięcia na smyczy... 

fot. Jogi
A czy Wy już macie swoje akcesoria od Hauever? Jeśli tak, to dajcie znać, jak u Was się sprawują. A może dopiero planujecie kupno? Mi sen z powiek spędza jedynie to obluzowywanie się nitów, gdyby nie to, to Hauever byłoby naszym ideałem, bo tak jak pisałam taśmy są lekkie, cudownie przyjemne w dotyku i maja wyraziste, trwałe kolory. Na żywo wszystko wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciach! Szkoda, że farba odchodzi tak szybko, ale chyba jeszcze nie wymyślono trwałej techniki farbowania okuć używanych w psich akcesoriach... Niektórzy narzekają na wysokie ceny, no cóż ładnych i zadrukowanych trwale smyczy oraz obroży w dodatku z kolorowym karabińczykiem w niższej cenie raczej nie kupicie, a jeśli tak, to dajcie mi koniecznie znać w komentarzu. 

Jeszcze słówko o ruszających się nitach. Tajga chodzi z takimi od dwóch tygodni i wszystko się trzyma, nic nie odpada. Nieco stresują mnie te ruszające się nity, ale postanowiłam zaufać zapewnieniom Małgosi, że nie wpływa to na trwałość akcesoriów. Mam nadzieje, że tak zostanie.

Prywatnie muszę Wam zdradzić, że Małgosia to przesympatyczna osoba, z która mogłabym przegadać wiele godzin!  Wiem, bo nawet Tajga dostała zaproszenie (i skorzystała) do tajnej bazy Hauever. Jak to ona, aniołkiem nie była, ale Gosia miała do niej anielską cierpliwość (do mnie z reszta też 












środa, 18 stycznia 2017

Zima trwa w najlepsze, co Tajga na to, czyli o tym jak Tajga stała się psem w butach


Tegoroczna zima przyszła dość późno, ale jak już przyszła, to co chwila atakuje nas sporymi opadami śniegu oraz dużymi mrozami. Tajga nie jest psem ubrankowym, nie marznie na spacerach mimo prawie łysego brzuszka i krótkiej sierści. Zwykle z powodu zimowych warunków nie musiałyśmy rezygnować z długich i aktywnych spacerów. 

Aż do 6 stycznia i mrozów dochodzących do -20 stopni. Taki mróz, zmrożony śnieg, bardzo zimna powierzchnia plus posypane solą i inną chemią chodniki oraz ulice sprawiły, że na początku stycznia tajgowe łapki odmówiły współpracy ☹ Po 2-3 minutach spaceru był psi płacz, skomlenie, unoszenie łap, rozpaczliwe ich lizanie i błagalne spojrzenia na mnie. Tajga zaczęła załatwiać co trzeba w 5 minut i czekała aż wezmę ją na ręce i pójdziemy do domu, bo łapki aż tak bolały, że wolała być niesiona czego nienawidzi, niż cierpieć. Nie było wyjścia. Zapadła decyzja o zakładaniu butów na każdy spacer. Nie bardzo wierzyłam w powodzenie tego przedsięwzięcia, ale i tu moja sucz błysnęła intelektem! Praktycznie sama podawała łapy do zakładania butów i na spacerze zasuwała w nich jakby nigdy nic. Jedyna niedogodność, to to, że musiałam znosić i wnosić Tajgę na 2 piętro, bo łapki strasznie się jej ślizgały i wolałam uniknąć upadków. 

Niżej poranny spacer w butach

A tu popołudniowe szaleństwo psa w butach

Buty, które mamy to miękka wersja butów Trixie Walker w rozmiarze S.

Wiem, że są to tylko buty ochronne i nie powinnam się od nich za wiele spodziewać, ale jak na buty, które maja chronić opatrunek/chorą łapkę i być wodoodporne, to jest to jakąś kpiną i robieniem z konsumenta idioty. Sporadycznie zakładany jeden but na lekko skaleczona łapkę, przemakał po chwili spaceru i ranka była brudna, nawet jakimś cudem do buta przenikał piasek i syf z ulicy - nie przez górę. A jak buty wyglądały po jednym dniu używania zimą na wszystkich czterech łapach i trzech spacerach dziennie? Fotki niżej.

No, ale jak za tą cenę, to nie ma czego się spodziewać przy aktywności Tajgi. Rozważam zakup porządniejszych butów, ale jak patrze na rozmiary, to mam wrażenie, że nie ma tajgowego rozmiaru ☹ No i wydać coś około 400 zł na psie buty, które nie wiadomo czy będą dobre, to przeginka. Czytałam o możliwości obtarć i odparzeń. Skarpetki? Znów ponad 100 zł... Niektórzy chwalą sobie gumowe buty zwane balonikami, ale nigdzie w sklepie ich nie było i nie mogłam sobie pomacać. Niestety nie są tanie, jak na kawałek gumy. Podejrzewam, że przy Tajgi pazurach oraz intensywności spaceru byłyby to buty na 5 minut. Rozważałam zamówienie butów z aliexpress, pewnie tak zrobię i będą na przyszły rok. 

Ale dość o butach! Mrozy nie są duże, ulice i chodniki chyba oszczędniej sypią i Tajga daje radę robić normalne spacery bez butów. 

Zimą nie odpuszczamy frisbee! Warunkiem jest tylko miękki śnieg albo niezamarznięta ziemia. Nie zwalniamy też tempa ani długości spacerów. Tajga uwielbia niuchać w świeżym, białym puchu. Gonić spadające płatki śniegu, szukać ich w już leżącej na ziemi warstwie śniegu. Jeść śnieg także lubi i na szczęście nie ma potem chorego gardła. Jedyne, co psuje nam plany spacerowe, to fatalne powietrze i wszechobecny smog, który powoduje, że Tajgi oczy chorują i potrzebne jest zapuszczanie kropli/maści. Nie oszukujmy się, bo smog ma niestety również bardzo negatywny wpływ na psie drogi oddechowe, więc lepiej nie narażać na niego niepotrzebnie swoich czworonogów.
Dopóki więc wiatr nie przewieje tego badziewia spacery i aktywność ograniczamy jak tylko się da, aż mi szkoda psa, bo biedna nie rozumie dlaczego nie chodzimy do parku, nie biega ile chce, nie aportuje... ☹ Dla ludzi są maski, dla piesów niestety nie, no i wątpię, czy dałyby radę w nich oddychać? Zdjęcie powyżej zapowiada zbliżającą się wielkimi krokami recenzję kompletu od Hauever, nasz wzór to "Wizja Szamana" - jak widać pasuje nie tylko Tajdze  Obrożę dostałyśmy do testów, smycz dokupiłam, bo jak to tak samą obroże mieć, do której żadna smycz nie pasuje?  

7 stycznia, -19 stopni, godzina 6:50 i Tajga - Pies w butach   Nie odpuszczamy! Kochamy zimowe spacerki o poranku, kiedy nikt nam nie przeszkadza. 

W końcu zimową porą udało się nam po raz pierwszy! (sic! a Tajga niemal od zawsze mieszka w stolicy) wybrać na Stare Miasto, po drodze zaliczyłyśmy spacer w Parku Praskim, w którym też dawno nas nie było. Odwiedziłyśmy też Co boli Border Collie?. W drodze powrotnej spotkała nas spora śnieżyca. Kika razy udało się nam być nad Wisłą i po drodze w Skaryszaku. 

Mam nadzieje, że każdy, ale to absolutnie każdy szanujący się psiarz pamięta o dokładnym myciu psich łapek po każdym! zimowym spacerze w niezbyt ciepłej wodzie. Nawet jeśli pies nie zaczął nam kuleć, to może mieć sól i inna chemie między opuszkami, co w konsekwencji może mocno podrażniać delikatne łapki. Na dowód woda po umyciu Tajdze łapek - błoto!


Sceneria na filmiku niczym z Gry o tron haha winter is coming, jesteśmy za murem? Nie! To tylko warszawski Grochów ok 6:30  Jak widzicie nie odpuszczamy i nie dajemy się zimie!

Wiem, że wpis jest chaotyczny a zdjęcia kiepskie, ale chciałam podzielić się z Wami naszą zimową codziennością, bo przez smog i przymusowe siedzenie w domu totalnie nie miałam ostatnio weny do pisania...

A Wasze psy lubią zimę? Zakładacie im kurtki i/lub buty? A może jest tak, że Wasze psy kochają zimę, ale Wy z nią przegrywacie? Jeśli tak to zapraszam do przeczytania poprzedniego postu Jak przetrwać zimę, nie zamarznąć i cieszyć się ze wspólnych spacerów [KliK!]

Jeśli macie sprawdzone buty dla psa to dajcie znać