ciasteczka

czwartek, 28 kwietnia 2016

Nasza przygoda z frisbee - od zabawy po Dog Games

Nadszedł czas na "ujawnienie" prawdy o naszej pasji, jaką stało się frisbee.

Na początku nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Tajga może sobie świetnie radzić z dyskiem. Ot tak sobie zamawiając karmę kupiłam również gumowy dysk Trixie, tzw. "naleśnik" ;) ZOBACZ o średnicy 22 cm. Myślałam, że pies do frisbee musi mieć jakieś nadzwyczajne cechy, zdolności - filmiki, zdjęcia pokazują głównie psy rasowe z dyskiem.

Dlaczego kupiłam frisbee? Zwykłe piłki i szarpaki przestały wystarczać do zmęczenia Tajgi, (ZOBACZ dlaczego)  długie spacery ciągle były za krótkie, więc wymyśliłam sobie, że może frisbee ją zmęczy. Przyznam się również, że chciałam robić z psem coś, czego przeciętni właściciele nie robią, a zabawa z frisbee jest dość widowiskowa i przykuwa wzrok spacerowiczy ;)

Nic nie wiedziałam o frisbee, o podstawach, przygotowaniu psa, nikt mi nie podpowiedział, jak zacząć. Dwa lata temu nie znaliśmy ani amatorów ani zawodowców zajmujących się frisbee.

Gumiak Trixie bardzo spodobał się Tajdze głównie jako szarpak! :D Jak trzymałam go w dłoni to stawała na przednich łapach i chwytała żeby się poszarpać. Totalnie nie umiałam tym rzucać, rollery jako tako wychodziły Michałowi, a Tajga z rozkoszą je goniła i w czasie powrotu do nas próbowała "zamordować" dysk ;) zanim nam oddał musieliśmy się z nią nieźle naszarpać! Psu się to podobało, nam też.

Jako tako nauczyłam się rzucać bliskie rzuty przed siebie, ale Tajga biegła i odsuwała się z obawy, że dostanie dyskiem w głowę, zbierała go z ziemi i przynosiła - tak wyglądały nasze rzuty, więc sobie odpuściłam na jakiś czas (2-3 miesiące?). Po tym czasie w Tajdze nastąpiła jakaś cudowna przemiana i... zaczęła sama z siebie łapać dysk w powietrzu - bez widowiskowych skoków, po prostu stawała na tylnych łapach i łapała. Mogła tak bez końca. Wtedy doszłam do wniosku, że 22 cm dysk jest za duży i kupiłam również gumowy 18 cm - ten z kolei wydał się mi za mały :P W między czasie wylicytowałam na bazarku charytatywnym dla psiaków fastbacka z napisem Dog Chow, którego dłuuugooo nie mogłam opanować, bo nawykłam do gumowych dekli. Inna sprawa, że plastikowe frisbee wydawało mi się niebezpieczne dla małego pyszczka Tajgi.

Dopiero we wrześniu 2015 r. kupiłam na zawodach Latających Psów na Polu Mokotowskim 2 fastbacki TU i 2 fastbacki flexTU, bo zamarzył mi się występ na Dog Games. Chciałam sprawdzić swoje umiejętności i zobaczyć, jak Tajga da sobie radę w tak stresujących warunkach, otoczona psami, ludźmi, hałasem.

Żałowałam, że wcześniej nie kupiłam profesjonalnych dysków, bo straciłam rok, gdzie mogłam przynajmniej raz wystartować. Nie byłam jednak pewna swoich sił, nie radziłam sobie z dyskami przy wietrznej pogodzie. Oglądając filmiki instruktażowe nie umiała się połapać w tym jak ułożyć palce do danego rzutu (do tej pory tego nie umiem haha ani nie znam się na technice rzutów... mea culpa). Jeszcze jeden problem, to uzyskanie odległości - magiczne 18,25 m od lini rzutu do środka tarczy/lini wymaganej (zależy od konkurencji) - wydawało mi się niemożliwe, po zmierzeniu moich rzutów okazało się, że czasem dorzucam nawet do 30 m ;)

I tak oto 23 kwietnia 2016 roku zadebiutowałyśmy na Dog Games Spring w Kaputach - dla zainteresowanych oficjalna strona zawodów. O debiucie będzie w kolejnym wpisie, w planach również recenzje dysków ;)

Nie byliśmy na szkoleniach, seminariach itp itd - jesteśmy samoukami, kolejnego psa na pewno prowadziłabym świadomie ;) Dopytując na forach o treningi, ich ilość i częstotliwość okazało się, że... Tajga "trenuje" więcej niż zawodowcy. Nie traci motywacji, ani zapału, kilka rzutów to dla niej rozgrzewka, nigdy nie ma problemu z dogonieniem dysku, śledzi go wzorowo i za wszelka cenę próbuje złapać (nawet odbite rzuty), z oddawaniem i powrotem do mnie też nie ma problemów, tylko obieganie załapała dopiero jakieś pół roku temu.

Może internetowy hejt nas nie zabije :P

Ktoś z Was trenuje lub bawi się frisbee z psem? Jak to było u Was?


środa, 20 kwietnia 2016

Przekaż swój 1% dla Koterii !!!

zdjęcie pochodzi z FB Koterii

KOTERIA jest jedyną lecznicą w Warszawie, która zupełnie za darmo kastruje/sterylizuje koty miejskie wolno żyjące, więcej info znajdziesz: strona internetowa ośrodka oraz fanpejdż.

Tylko 10 dni "pozostało do rozliczenia się z fiskusem. Tych wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili i nie zdecydowali, komu przekazać 1%, prosimy o wsparcie dla nas. W naszym Ośrodku na Chrzanowskiego kastrujemy i opiekujemy się po kastracji kotami miejskimi. Mamy doświadczony zespół: lekarz i pielęgniarze, który potrafi sobie poradzić z każdym dzikuskiem. I dlatego możemy koty nie tylko kastrować, ale i leczyć. A wiele z nich (w ubiegłym roku była to jedna trzecia przyjętych kotów) naprawdę tego potrzebuje. Jak widoczna na zdjęciu trikolorka z bardzo chorymi oczami, która właśnie przebywa w Ośrodku. Koteczka prawdopodobnie straciła miejsce bytowania po śmierci opiekunki i przybłąkała się do warsztatu samochodowego z dwójką kociąt. U nas dostanie potrzebną pomoc.

Właśnie po to powstała Koteria, żeby znacząco poprawić los kotów miejskich. Od Was zależy, czy będzie trwać dalej. Pamiętajcie o nas rozliczając swój podatek, zapytajcie rodzinę i znajomych, może i wśród nich znajdą się osoby, które zechcą wesprzeć koty wolno żyjące. Udostępnijcie nasz post, to szansa na dotarcie do większej liczby zwierzolubów. Pieniądze zbierane z 1% są ogromnym dofinansowaniem, które pomimo różnych trudności pozwala nam prowadzić Ośrodek i działać na rzecz kotów już siedem lat!
_________________________________
Tutaj: http://tnij.org/r6zfmdc można bezpłatnie rozliczyć swój podatek i przekazać 1% na Fundację ARGOS, która prowadzi Ośrodek dla kotów miejskich Koteria. KRS 0000286138" - cytat z FB Koterii

Ośrodek Koteria można wspierać także robiąc zakupy w sklepie Zooplus, Ciebie to nic nie kosztuje, a pomagasz.
zdjęcie pochodzi z FB Koterii
Jak to zrobić? To dziecinnie proste!
"Kupując w sklepie Zooplus nie tylko korzystasz ze świetnych ofert cenowych, ale również możesz pomóc kotom miejskim z Koterii!
5 % wartości Twoich zakupów trafi do nas, wystarczy, że wejdziesz do sklepu klikając baner na naszej stronie www.koteria.org.pl." - cytat z FB Koterii

Późno zabrałam się za ten wpis, ale może ktoś jeszcze się nie rozliczył i nie wie komu przekazać swój 1% a może dzięki temu przekaże go Koterii? ;) 

Koteria, to nie tylko bezdomne koty, tu można wykastrować/wysterylizować swoje domowe koty i psy - ceny są bardzo konkurencyjne, a opieka medyczna bardzo dobra! Pieniażki za wykonany zabieg pomagają w realizacji celów statutowych Ośrodka. Tajga poleca ;) W przyszłości będzie cały post poświęcony zabiegowi sterylizacji. 

Rozliczając swoje PIT-y pamiętajcie o Koterii !!! Dziękuje w imieniu swoim i Ośrodka.  (sami już chyba 3 raz z rzędu wspieramy w ten sposób Koterie)

sobota, 16 kwietnia 2016

Dress Code Psiarza po mojemu (naszemu)

Mamy psa i jesteśmy psiarzami pełną gębą, więc dziś będzie kilka słów o tym, jak zmienił się nasz wizerunek, jak wygląda nasza szafa i nasz styl od kiedy Tajga mieszka z nami.

Z zamiarem napisania tego wpisu nosiłam się już długo, ale zawsze coś stanęło na przeszkodzie i tak ubiegli nas m.in ZMZ i Pies w Warszawie. Zdradzę również w jakich sklepach najczęściej kupujemy ubrania. Zapraszam do lektury. Będzie wesoło. ;)

Poniżej przedstawiam nasze stylówki - bogato ilustrowane ;) Proszę Państwa, oto Dress Code Psiarza w pełnej krasie:

  • Dress Code na menela - nasz niekwestionowany faworyt, jeśli chodzi o outfit z psem! Dres spoko jest! 

Menel - to najlepsze określenie na nasz codzienny styl! Totalnie olewamy to, co inni sobie o nas pomyślą - ma być wygodnie, nic nie może krępować ruchów (dużo się ruszamy, trenujemy). Gorzej jeśli wybieramy się gdzieś dalej i trzeba w obie strony jechać komunikacja miejską, np. na Pole Mokotowskie, czy nad Wisłę lub w słoneczny ładny dzień do Parku Skaryszewskiego, gdzie jest wtedy tak dużo ludzi, jak grzybów w lesie po deszczu. Jak wracamy ze spaceru wyglądamy często tragicznie... (patrz wyżej - fotki) Wzrok "odstawionych jak stróż w boże ciało" spacerowiczów/przechodniów niekiedy jest pełen pogardy i mówi: "hej, jak tak w ogóle można wyglądać?". Początkowo było mi trochę wstyd iść ulicą w tak uwalonym błotem ubraniu, Michał od początku (jak to facet?) nie miał z tym najmniejszego problemu. O wiele łatwiej wyglądać "jak człowiek" latem, gdy jest sucho, ale... no właśnie - latem na moich nogach i rękach niekiedy widnieją różowo-czerwone pręgi od psich pazurów :P więc sami oceńcie, co lepsze ;)

  • Dress Code na wieśniaka - totalnie odjechany outfit, na który (póki co!) nie odważyliśmy się jeszcze w mieście ;) to nasz styl na wiejskie wypady, kiedy spacer na ogół kończy się w przydomowym ogródku, bo po wsi luzem latają psy lub wszystkie ujadają i spacer z Tajgą staje się udręką...

A Wy możecie pochwalić się jakąś przypałową stylówką na wyjście z psem? Niestety zdjęć niewiele, bo i czasu na wiejskie wypady nie mamy dużo... No i tu prym wiedzie mój Michał ;)

  • Dress Code między ludzi - nadal mega wygodnie i głównie dresiarsko, ale tu przynajmniej jesteśmy względnie czyści i nie wyglądamy jak po nocce spędzonej w rowie ;)

W tym wydaniu zdarzają się jeansy, koszule, softshell (zakaz skakania dla Tajgi i zaciągania naszych ubrań pazurami) i buty są względnie czyste - nie przypominają tych z outfitu menela, czyli jakbyśmy wyszli ze stajni w butach oblepionych obornikiem do granic możliwości (taki stajl zapewnia spacer po deszczu w Skaryszaku lub na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych).
W tle psi plecak rozkoszy - bez niego nie ruszamy się na dłuższy spacer, ale o tym innym razem ;) Tak się prezentujemy na jakichś "psich zlotach", biegu charytatywnym, na świątecznym spacerze, na codziennych zakupach, w wolnym czasie nie mamy kompleksów wpaść tak ubrani z Tajgą na jakąś szamę, bo zgłodnieliśmy po długim spacerze (chociaż preferuje domową kuchnię).
  • Z przymrużeniem oka - to nasz głównie koncertowy look ;) ale nie tylko...

Jak wszyscy widzą, Michał nie wstydzi się nosić niemal oczojebnej kolorystycznie torebki (prawie róż) - to była pierwsza torba wyjazdowa Tajgi, kiedy nie miała tylu rzeczy, co teraz... Damska apaszka z kwiatowym motywem przewiązana na głowie? - no problemo! Świnka? - proszę bardzo! A ja? irokez? - me gusta! Niebieskie włosy? - choćby zaraz (szkoda, że kolor nietrwały a włosy szybko odrastają...)

Uff, to chyba na tyle.

Na szczęście oboje wykonujemy pracę, która pozwala nam nosić, to w czym dobrze się czujemy. Do tego stopnia pokochaliśmy dresy, że dżinsy nie są już tym, co kochamy najbardziej. Praktycznie nie rozstajemy się ze sportowym lookiem. Staliśmy się zepsionymi dresiarzami... 
W szafie mamy jednak podział ubrań na "tylko psie" i "wyjściowe" (chociaż okazji, aby je założyć mamy niewiele). Żyjąc w biegu nie wyobrażam sobie latania na szpilkach i w obcisłej spódniczce/sukience ;) 

Według mnie totalnym must have jest całkowicie oddzielna jesienno-zimowo-wczesnowiosenna garderoba wierzchnia zarezerwowana wyłącznie na psie spacery! Psia kurtka to u nas podstawa! - preferuje model 3w1 - daje radę niemal przez cały rok. Ta używana obecnie pójdzie niebawem na emeryturę. Podobnie rzecz ma się z obuwiem (zwłaszcza, jak w mokre dni nie wiadomo do końca, czy to w co wdepnęliśmy to błoto, zgniły liść, czy psia kupa...). Na niemalże 3/4 roku preferuje obuwie trekingowe (nam prawie 2 lata służyło, to zakupione w Lidlu, za chyba 69zł/para), w ciepłe i suche dni na naszych stopach lądują buty do biegania z niższej półki - mega wygodne, zwłaszcza przy 20 km spacerach ;) Nie lubię przepłacać za ubrania. dlatego stawiam na te z Lidla i Decathlonu - dobra jakość idzie w parze z niską ceną, a jak trafi się na promocje, to nie ma się nad czym zastanawiać, czasem dokupię coś w innym markecie na dziale odzieżowym. Takich ubrań w razie totalnego zniszczenia nie szkoda mi wyrzucać. 

Od kiedy mam psa muszę być zawsze zdrowa (nawet jak nie jestem :P) i gotowa na spacer, więc teraz jeśli tylko zrobi się zimno zakładam czapkę - nie ma, że boli, że źle wyglądam, że włosy przeżywają dramat, na długich spacerach w chłodne dni po prostu musi mi być ciepło i koniec! Podobnie nie wyobrażam sobie, kiedy temperatura spada poniżej zera, a ja wychodzę na 2-4 godzinny spacer bez bielizny narciarskiej. Stosujecie takie rozwiązanie? Założenie kilku cieńszych warstw ubrań sprawdza się u nas o wiele lepiej niż jedna gruba warstwa - w razie potrzeby można coś zdjąć, rozpiąć kurtkę. 

Dodatki i biżuteria? - najlepszy naszyjnik, to smycz! przewieszona nonszalancko na szyi lub przez ramie - jak szarfa. U dołu "dynda" plastikowe etui kostka z woreczkami na psie kupki oraz kaganiec baskerville. Niekiedy na tzw. "smyczy na klucze" noszę też na szyi kliker i gwizdek na psa trixie. Wszelkie saszetki-nerki są mile widziane, jakoś nie przepadam za woreczkami na smaczki - inne psy próbują ukraść z nich smaczki a Tajga przechodzi w tryb bestii broniacej zasobów. W niemal każdej kieszeni mamy of course walające się luzem, często po kilka sztuk "śniadaniówki" z Lidla - tanie i mocne u nas świetnie sprawdzają się jako kupotorebki ;) 

A jak to wygląda u Was? Próbujecie dobrze wyglądać z psem w parku/na spacerze pod blokiem, czy raczej stawiacie na komfort i zero złości w przypadku totalnego zabrudzenia? Przejmujecie się tym, jak postrzegają Was inni? My nigdy nie lubiliśmy  strojów Ą i Ę mocno wizytowych i teraz mamy dobrą wymówkę by takich nie nosić ;)  



środa, 13 kwietnia 2016

Recenzja smyczy CRAZY DOG - robionych na zamówienie

Dziś recenzja 2 smyczy Crazy Dog robionych na zamówienie, bo lubimy mieć coś, czego nie ma pół osiedla ;) A skoro już zamawiałam szelki zobacz tu, to dlaczego nie dokupić do nich smyczy w zniewalająco soczystych barwach tęczy?

SMYCZ MISH-MASH CRAZY DOG 180cm
fot, Crazy Dog
Długość smyczy to 180 cm, rączka na polarze o długości 20 cm wliczona jest do długości smyczy. Szerokość taśmy to 2,5 cm. Link do smyczy w sklepie TU. Smycz szyta jest z 2 taśm - spód niebieska, góra mish-mash, wykonana z dbałością o każdy szczegół. Nic nie wystaje, nie strzępi się, szwy są prościutkie i mocne. Mnie smycz zachwyca swoją lekkością, wzrok przechodniów, czy innych psiarzy przyciąga feerią barw - osobiście zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tym odcieniu niebieskiej taśmy! (ja w ogóle kocham niebieski, przyciąga mnie jak magnes). Niestety, Tajdze jest bardziej do pyska w czerwieniach, których ja nie znoszę :P To moja pierwsza! (i nie ostatnia!) smycz z rączką - dla mnie niezwykle wygodny element, uprzyjemniający spacer mojej dłoni. Polar jest miły w dotyku, nie mechaci się - smycz używamy od listopada 2015 roku, w zimne dni daje dłoni ciepełko (serio!), dłonie w końcu mają komfort i nic ich nie obciera. Karabińczyk solidny, nie luzuje się, nie odpina nawet podczas bardzo gwałtownych ruchów Tajgi. Możecie wybrać kolor taśm oraz kolor polaru, rączka może mieć inny kolor niż smycz - wszystko zależy od Waszej fantazji i gustu. Co istotne, smycz nie kosztuje miliona monet ;)
Cena całości: 25 zł (smycz z rączką 20 zł+5 zł polar).

smycz w terenie 
SMYCZ REGULOWANA CRAZY DOG 175-300 CM 
smycz zaraz po wyjęciu z paczki
Długość smyczy to 175-300 cm - regulowana suwakiem, przepinane są cięższe i mamy tylko 3 ustawienia długości, dlatego zdecydowałam się na takie rozwiązanie, plus rączka na polarze o długości 25 cm (wliczona w długość smyczy). Szerokość taśmy to 2,5 cm. Link do smyczy w sklepie TU. Podobnie jak smycz tęczowa, ta również jest niezwykle lekka, wytrzymała, kolor czerwony jest nasycony, porządnie wykonana. Jak wyżej jestem zachwyconą wygodą polarowej rączki i komfortem jaki ma moja dłoń! :) Testujemy ją dopiero od około miesiąca - gdyby coś było nie tak po dłuższym użytkowaniu zrobię aktualizacje. Przy zamówieniu również możecie wybrać kolor taśm oraz kolor polaru, rączka może mieć inny kolor niż smycz - wszystko zależy od Waszej fantazji i gustu. Co istotne, smycz nie kosztuje miliona monet ;)
Cena całości: 27 zł (smycz z rączką 22 zł+5 zł polar).

Jeśli chodzi o brudzenie się taśm użytych do produkcji smyczy, to jest typowe - ani nie są odporne na bród, ani też nie brudzą się bardziej niż inne. Na brudne, mokre, ekstremalnie błotne spacery używamy starej, odblaskowej smyczy z Trixie zobacz tu. Nie prałam ich jeszcze w pralce, delikatne czyszczenia ręczne na mokro daje radę - przechodzą je bez uszczerbku ;)

                    PLUSY:
  • niska cena
  • wysoka jakość
  • wytrzymałość
  • intensywne kolory
  • niezwykła lekkość
  • precyzyjne szycie
  • mocne i nie rozpinające się karabińczyki
  • taśmy przyjazne dla dłoni - nie niszczą ich (jak poprzednia no name z osiedlowego zoologa)

                   MINUSY:
  • trochę skromny wybór taśm (cudowne kolory to jednak rekompensują, jeśli szukamy czegoś prostego)
  • częste pranie w pralce nie jest zalecane
Smycz tęczową używamy do lansowania się na mieście, podczas bardziej wypasionych spacerów ;) 
Smycz czerwono-czarną regulowaną używamy bardziej na co dzień - dlatego taki "maskujący" wybór kolorów taśmy. 
Trzeba się uzbroić w nieco dłuższe oczekiwanie na realizację zamówienia, no chyba, że to my zawsze w złym okresie trafialiśmy ;) Wszystko przychodzi starannie poskładane/zrolowane i pozawijane w czarną folie zabezpieczającą. Na recenzje w kolejce czekają jeszcze obroże. 

Podsumowując, jeśli komuś zależy na świetnej jakości za niską cenę i nie musi mieć czegoś na już (chyba, że to my mamy takiego pecha :P ) to bardzo polecam CRAZY DOG !!!
Edit! pisząc pierwotną recenzje i dokonując pomiarów (jak to była blondynka :P ) walnęłam byka i mierzyłam długość samych taśm bez karabińczyka, kółka i rączki - przepraszam za wprowadzenie w błąd! mea culpa!


sobota, 9 kwietnia 2016

KUNDEL - pies gorszego sortu??!

Jak już pewnie wiecie mam kundla, tak Tajga jest kundlem - psem gorszego sortu... Skąd taki wniosek? Dlaczego zdecydowałam się napisać taki post? Otóż wnioski nasuwają się same, wystarczy poobserwować trochę internety i ... dowiadujemy się, że kundel jest gorszy od psów rasowych, ba nawet od tych z pseudo, bądź tych mocno w typie rasy.
"Mamo - czy ja naprawdę jestem gorsza?"
Przykład pierwszy: konkursy na FB - nie będę podawała nazw i linków, nie mam zamiaru nikogo obrażać. Niestety, ale często wygrywają zdjęcia psów, które po prostu stoją/leżą, ale są rasowe, niż kundli, które mają fajną/ciekawsza pozycje, a zdjęcie niesie ze soba jakiś przekaz.
Na szczęście zdarzają się wyjątki - dziękujemy nielicznym, którzy nie są "rasistami" :)
Tym razem klasyfikacja rasistowska nie obowiązywała ;) 
Przykład drugi: testerzy, dostawanie czegoś za darmo w zamian za recenzje - również nie podam szczegółów, sami pomyślcie, czy nie mam troche racji... Niektórzy mają chyba zbyt wysokie mniemanie o swoim produkcie, bo pozwalają go promować wyłącznie rasowym pieskom - tak, tak bołdełki górą i to często gęsto. Bo kundel wychodzi gorzej na fotkach? Bo kundel nie jest reprezentacyjny, bo nie przynosi prestiżu?
Mimo tego, nie poddajemy się ;)

Przykład trzeci: spacery - o tak! zdziwicie się pewnie, ale nam zdarzyło się usłyszeć jak ktoś z yorkiem, whippetem, borderem (lub w typie) i innymi rasowymi pieseczkami, rzucił tekstem: "z kundlem nie będzesz się bawił", "pobrudzisz się od kundla" - WTF ??! ... Więcej nie będę przytaczała. Smutne, ale prawdziwe. Wiele razy ktoś na chama zabierał na smycz i odciągał swojego rasowego pieska, który w najlepsze bawił się z moją brudną kundlicą.
Efekt? bardzo często z niechęcią przebywam w środowisku rasowych piesków i ich państwa - nie lubie słuchać, że mój pies jest gorszy. Tajga też "zna się na ludziach" ;) i na psach.
Nie raz i nie dwa widziałam zazdrosne i gniewne spojrzenia, kiedy ćwiczę z Tajgą frisbee. Na szczęście kibicujących nam i podziwiających umiejętności Tajgi jest więcej ;) Zdarzają się pytania "jaka to rasa?", niektórzy nie mogą uwierzyć w to, że to kundel z krwi i kości. Dopytują jakich ras mieszanką jest Tajga, odpowiadam (zgodnie z prawdą), że nie mam pojęcia.
nadwiślańskie spacerki
Moja rada? Jeśli chcesz by Twoj pies coś umiał, to nie kupuj rasy, która ma do czegoś predyspozycje i nie oczekuj, że bez Twojej ciężkiej pracy ten pies będze coś umiał! Na to, jaka Tajga jest w tej chwili świadomie pracowałam ponad 2 lata! (nadal pracujemy, głównie nad utemperowaniem jej charakterku). Chcesz psa aktywnego, zdrowego, wytrzymałego? - żaden problem! Adoptuj - to mit, że kundel czegoś nie może, że jest głupszy, warunek? bierz psa młodego, szczupłego, z długimi łapkami. Nie wymagaj, że jamnikowaty lub przekarmiony pies będzie skakał przez metrowe przeszkody lub biegał maratony, czy aportował przez godzine frisbee! Jeśli z psem są jakieś problemy, nie poddawaj się od razu! Pracuj z nim! Nie wyrzucaj członka rodziny na ulice, do lasu po pierwszych niepowodzeniach! Rasowe psy również wymagają treningu czystości, socjalizacji etc. Nikt nie rodzi się ideałem! ;)
frisbee na plaży
A jakie są wasze obserwacje, przemyślenia?

Miłego weekendu życzy Anka i Tajga!