ciasteczka

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lifestyle. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 września 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [wrzesień]


Ten miesiąc a raczej jego druga połowa był dla nas jakimś koszmarem... Pierwsza połowa była o wiele bardziej pozytywna. W nasze ręce wpadła bardzo fajna zabawka i super legowisko.

Profilaktyka oraz oglądanie i macanie swojego psa. Będę to powtarzała jak mantrę! Oprócz zdrowotnych tematów będzie też zakupowo. Zapraszam na podsumowanie września. Dziś będzie mocno chaotycznie, bo u nas bardzo ciężki czas...

sobota, 31 sierpnia 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [sierpień]

Nie wierzę. Do końca roku zostały już tylko cztery miesiące, a dopiero się zaczął. Sierpień minął nam jeszcze szybciej niż lipiec. Ograniczyłam nieco psie zakupy, ale perełka się znalazła.

Miniony miesiąc minął nam nadzwyczaj dobrze i obyło się bez dramatów, skandali, poważnych chorób i kitów. Jesteście ciekawi ile kilometrów wydreptałyśmy i chcecie poznać nasze ostatnie 31 dni w telegraficznym skrócie? Zapraszam na podsumowanie sierpnia!

środa, 31 lipca 2019

środa, 1 maja 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [kwiecień]


Witam Was w pierwszym dniu maja, dla niektórych jest to środek długiego weekendu. Złamałam tradycję i podsumowanie miesiąc nie zostało opublikowane ostatniego dnia miesiąca. Wszystko dlatego, że w kwietniu sporo się działo - nawet nie wiem kiedy ten miesiąc minął! Podsumowanie miesiąca 2 słowami? Urodziny i testy!

niedziela, 31 marca 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [marzec]


Ostatni dzień marca (kiedy to zleciało?!), więc czas na podsumowanie miesiąca. Zacznę nietypowo...


"Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty!" 

-Marek Grechuta

czwartek, 28 lutego 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [luty]


Luty - najkrótszy miesiąc w roku. Nie zarejestrowałam w sumie kiedy się zaczął a dziś już się kończy! Czas płynie jakby coraz szybciej. To zdecydowanie nasz miesiąc! W końcu Tajga wyszła na prostą. Ale po kolei. 

poniedziałek, 17 grudnia 2018

#MójPiesToNieProblem ! #PiesToNiePrezent ! - pamiętaj o tym!


#MójPiesToNieProblem!!! Pod takim hasztagiem na Instagramie trwa od początku grudnia zabawa edukacyjno-informacyjna. Byłam do niej nominowana przez @nastanawynos a zainicjowała ją @kasiakasia94 

Wielkimi krokami zbliżają się święta, zakupy, porządki, dekoracje, sprzątanie, wyjazdy lub przyjmowanie gości a pies wielu osobom w tym przeszkadza, bo brudzi, bo potrzebuje uwagi, spaceru i zabawy, bo niszczy lub ślini i podkrada smakołyki, bo nie ma się nim kto zająć na czas wyjazdu itd., itp.

sobota, 7 lipca 2018

Mały pies w przestrzeni publicznej może więcej?


Dzisiejszy post może wywołać burzę, właściciele małych psów zaraz się oburzą, ale czy tego chcemy, czy nie problem jest duży. Nie można przymykać dłużej oczu na przyzwolenie małym psom dosłownie na wszystko w przestrzeni publicznej. Mały pies, mały problem, mała kupa, słodki, maskotka... Po co z nim pracować, po co wychodzić dalej niż pod blok i na dłużej niż 15 minut, dlaczego ma się słuchać, przecież jak sobie poszczeka przy nodze i poskacze po innych psach to nic nie zrobi, po co smycz, po co kaganiec w komunikacji miejskiej...?

czwartek, 10 maja 2018

Psiarze egoiści z pseudo idealnymi psami


Samo życie przyniosło temat dzisiejszego postu. No cóż, niektórzy mają klapki na oczach i nie widzą niczego poza sobą i swoim psem. Psiarze egoiści znajdują się chyba w każdym środowisku i w otoczeniu każdego z nas. W swoim oku nie widzą belki a innemu wypomną najmniejszą drzazgę... Znacie to?

Tacy to mają klawe życie! Czasem zazdroszczę im tej infantylności.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Piątek 13-stego, czyli gdyby Tajga nie pływała, to by opuszka była cała...

Mamy poniedziałek a ja piszę dopiero o piątku i to o piątku 13-stego, który już minął   I dobrze, że się skończył, bo był dla nas naprawdę bardzo pechowy... 

Poranek jak zwykle u nas aktywny, ale diabeł mnie podkusił i nie poszłam rano na długi spacer, bo chciałam żeby Tajga po południu popływała w stawie i poaportowała przy okazji do woli. Z parku miałyśmy pójść nad Wisłę, może na bulwary i wrócić autobusem. Niestety tak się nie stało 

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Gdzie ta zima?!


Polska. W kalendarzu 8 dzień stycznia. Za oknem lekki przymrozek, słońce i duży smog. To w tym sezonie dopiero 3 lub 4 dzień z porannym przymrozkiem. Za dzieciaka nie lubiłam zimy, a teraz? Czekam na nią z utęsknieniem już od kilku tygodni. Tajga uwielbia harce w śniegu! W tym roku tego śniegu było tyle co... kot napłakał  2 dni większego śniegu, potem deszcz, błoto i roztopy. Może 2-3 razy poprószyło leciutko i to wszystko. Ja się pytam "GDZIE TA ZIMA?!"

czwartek, 2 listopada 2017

QUIZ - Czy jesteś prawdziwym psiarzem?!


Ostatni post wywołał zupełnie niezamierzoną przeze mnie burzę. Dziś dla odmiany będzie lekko, zabawnie i na luzie. Nieco przerysuje celowo pewne zachowania i sytuacje. Pogoda za oknem do żartów nie nastraja. 

sobota, 8 lipca 2017

Rejs promem przez Wisłę. W odwiedzinach u Syrenki.


Na spontaniczny rejs promem "Pliszka" z prawego brzegu Wisły na lewy (Most Poniatowskiego - Stadion Narodowy) zdecydowałam się zabrać Tajgę w poniedziałek 3 lipca. Post miał powstać zaraz po powrocie do domu, ale obowiązki ciągle nie pozwalały. Od wczoraj mieliśmy być na wsi, ale jak się okazało na czas wakacji zawieszone zostało całkowicie weekendowe kursowanie autobusów na tej trasie  i niestety siedzimy w mieście. 

Pralka pierze, a ja zabieram się za krótką relację z rejsu promem przez Wisłę z psem. 

Początkowo miał to być tylko wypad na plażę pod Mostem Poniatowskiego, czyli taki dłuższy spacer połączony z harcami po plaży. Jako, że miałam ze sobą kaganiec, to diabeł pokusił mnie o skorzystanie z promu. Byłam ciekawa, czy Tajga da radę i nie zawiodłam się! Moja dzielna sucz 


Wymagania, jakie należy spełnić, by móc przewieźć psa na promie:

  • przeprawa promem przez Wisłę jest bezpłatna, kiedyś chyba trzeba było mieć aktywną kartę miejską lub skasowany bilet, ale mogę się mylić
  • pies, tak jak w komunikacji miejskiej musi być na smyczy i w kagańcu
  • pasażer przewożący psa obowiązany jest posiadać przy sobie ważny dokument poświadczający aktualność szczepienia psa przeciwko wściekliźnie
  • pasażer ponosi odpowiedzialność za wszelkie szkody i zanieczyszczenia promu i przystani powstałe w związku z przewozem zwierząt
  • pies nie może zachowywać się agresywnie oraz nie może być uciążliwy dla pasażerów
W rozmowach z psiarzami słyszałam, że wpuszczenie psa na pokład nie zawsze jest takie oczywiste, bywa, że kierujący promem nie chce wpuścić z psem na pokład i kropka. My płynęłyśmy w obie strony w krótkim odstępie czasu i pan nawet nie spojrzał, że wchodzę z psem 



Prom, którym płynęłyśmy zabiera na pokład 12 osób oraz 12 rowerów. Jest niewielki. Mocno trzymałam Tajgę, bo była zaciekawiona rzeką i bałam się żeby nie wyskoczyła. Jak widać barierki nie za szczególnie zabezpieczone i pies jej wielkości z łatwością mógłby wypaść. Dlatego zdjęcia z rejsu są jakie są - byłam sama i nie miał kto ich robić. Sam rejs trwa bardzo krótko, nie mierzyłam czasu, ale raczej na pewno poniżej 5 min. 


Promy od 29 kwietnia do 30 czerwca pływają tylko w soboty, niedziele i dni świąteczne oraz dodatkowo 2 maja i 16 czerwca. Od 1 lipca do 31 sierpnia również w dni powszednie, a we wrześniu w pierwszą i drugą sobotę i niedzielę.


Tajga samym promem była bardzo zainteresowana. Bez problemu przeszła po trapie, śliski pokład promu też nie był dla niej problemem. Trochę walczyła z kagańcem. Nie spodobało się jej uruchomienie silnika, bo jest on pod podłogą i dość głośno hałasuje zwłaszcza podczas odbijania i przybijania do brzegu. 


Jednak, co widać na zdjęciu Tajga nie miała jakiejś traumy po rejsie, uśmiechała się od ucha do ucha pozując do zdjęcia. Idąc schodkami nad Wisłą bardzo ciągnęło ją do wszystkich łodzi, promów, statków, tramwajów wodnych, które były tam zacumowane. W niektórych są knajpo-puby. 


Dzień był idealny na taką wycieczkę. Było ciepło, ale nie gorąco. Słońce często chowało się za chmury i wiał chłodny wiatr. 


Tajga za wszelką cenę próbowała wciągnąć mnie do stacji metra, chyba się jej tam podoba  Ja jednak nie uległam i poszłyśmy odwiedzić Syrenkę. Tajga chętnie pozowała do zdjęć, ale mocno ciągnęło ją do Wisły. Pewnie gdybym jej pozwoliła to wskoczyłaby popływać, ale jak wiadomo byłoby to bardzo niebezpieczne. 

Pospacerowałyśmy trochę po zielonym skwerku, posiedziałyśmy w cieniu, Tajga powęszyła w nowym dla siebie miejscu i wróciłyśmy na przystań promu przy Moście Poniatowskiego, aby wrócić na plażę przy Stadionie Narodowym. Początkowo planowałam powrót tramwajem lub autobusem, bo nie chciałam za bardzo stresować psa jak na jeden dzień, ale Tajga chętnie szła w stronę promu. Jak widać na zdjęciu niżej ciągle obserwowała jak przepływał przez rzekę i jak tylko zacumował to chciała iść na pokład. Nie było więc chyba tak źle 


W sumie to czekamy na jesień i zimę, bo wtedy plaża jest pusta i nie ma tylu śmieci i resztek jedzenia. Na ścieżce wiodącej wzdłuż Wisły nie będą też usiłowali zabić nas rowerzyści 


Ciekawa jestem, czy Wy macie jakieś doświadczenia związane z pływaniem statkiem, łodzią, rowerkiem, kajakiem po rzece, stawie, jeziorze? Mi podoba się pomysł wzięcia na kajaki psa, ale sama nie umiem pływać i mam fobie, że kajak się przewróci, że nie da się do niego wejść bez zaliczenia kąpieli. Ale kto wie... może kiedyś? Do odważnych świat należy! 

Ahoj przygodo! 

środa, 10 sierpnia 2016

Spacer z psem w Warszawie [część 1] - Kamionkowskie Błonia Elekcyjne

Dzisiejszy wpis rozpoczyna cykl postów - spacer z psem w Warszawie, opiszę tu i pokaże Wam moje (w zasadzie to nasze ;) ) ulubione miejsca do spacerowania z psem w Warszawie. Jedne są lepsze latem, inne zimą. Niemniej jednak wszystkie te miejsca mają swój urok o każdej porze dnia i roku. Zapraszam do lektury! :)

Kamionkowskie Błonia Elekcyjne 

Część dzisiejszej dzielnicy Praga Południe stanowią tereny dawnej wsi Kamion, którą wzmiankowano już w XII w. Wieś i okoliczne dobra stanowiły do 1780 r. własność kapituły płockiej. Na terenach otaczających osadę dwukrotnie odbyły się wybory polskiego władcy. Pierwsza elekcja miała miejsce w 1573 r., a królem Rzeczypospolitej został wówczas Henryk Walezy. Drugie wybory odbyły się w 1733 r., a w ich wyniku władcą został August III Sas.
Oba wydarzenia nabrały w ostatnich latach znaczenia, co spowodowane jest m.in. promocją dzielnicy. Dla upamiętnienia królewskich elekcji na Kamionku w 2012 r. zmieniono nazwę Bulwaru Stanisława Augusta stanowiącego część Parku Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy Waszyngtona. Od tego czasu teren ten nosi nazwę Kamionkowskie Błonia Elekcyjne. Miejsce tradycyjnych spacerów mieszkańców Pragi stało się swoistym pomnikiem historii Polski. Kamionkowskie Błonia Elekcyjne zajmują obszar około 17 hektarów. [za: polskaniezwykla.pl] 

https://lh6.googleusercontent.com/-gROSW-SNF5o/Vyn_I6hM6GI/AAAAAAAAcCM/1yKR-FYKpbMIiEdy82k233dXkfrOzfMdgCLIB/s456-k-no/

Chyba przyznacie, że w tym miejscu można się zakochać...? Jako psiara najbardziej kocham Pragę Południe właśnie za Błonia. To tu jest oficjalna nieformalna psia łączka, gdzie psy mogą szaleć do woli z dala od ulicy i w pięknych okolicznościach przyrody. Żałuje, że sama nie mam wielu zdjęć przyrody ze spacerów, ale skupiam się głównie na psie - wybaczcie. 

Wkraczając w spacerowy świat z Tajgą przez kilka tygodni żyłam w błędzie - uważałam, że Kamionkowskie Błonia Elekcyjne to również Park Skaryszewski, później zorientowałam się, że są to dwa odrębne parki, które dzieli ulica Międzyborska.

Dla mnie to miejsce magiczne, niby jestem praktycznie w centrum miasta a czuję jedność z naturą. Tu potrafie spędzić 3-4 godziny w ciepłe i słoneczne dni, gdyby czas mi na to pozwolił, to zapewne dłużej. Można usiaść, zatrzymać się, odpocząć od zgiełku miasta, poczuć, że się żyje.

 

A tutaj filmik ze spaceru ukazujący (przynajmniej po części) piękno Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych (szkoda, że jakość marna - przepraszam...), pogoda też niestety nie rozpieszczała - było pochmurno i deszczowo. 

                   

Uwielbiam Błonia, w tygodniu bywają często praktycznie puste mimo ładnej pogody, w weekendy drażnią mnie wszędzie rozwaleni "plażowicze" oraz "grillowicze", którzy często pozostawiają po sobie masę śmieci oraz resztki jedzenia, no i... swoje kupy :/ pampersy też czasem się walają. Nóż mi się wtedy w kieszeni otwiera, bo my psiarze obrywamy praktycznie codziennie za jakąś gdzieś tam niesprzątniętą kupę i to w dodatku nie swojego psa a ludzie? Ludzie zostawiają po sobie na Błoniach większy syf niż psy :/ 

Kamionkowskie Błonia Elekcyjne niestety podczas mokrych dni i ciepłej deszczowej zimy oraz podczas wiosennych roztopów bywają bardzo mocno podmokłe - zwłaszcza psia łączka. Ścieżki zamieniają się wtedy w błotne ślizgawki i trzeba uważać. Psom to jednak nie przeszkadza, ludzie muszą się dostosować - kalosze, stare ciuchy i inne cudawianki, pisałam o tym jakiś czas temu Dress code psiarza.

Górka jest genialna do zmęczenia psa podczas aportowania piłki, czy też innego aportu, dodatkowo biegając z górki oraz pod górkę Wasz pies genialnie wyrabia sobie mięśnie! Niestety zimą, kiedy leży śnieg górka zamienia się w stok narciarsko-saneczkarski, więc trzeba omijać ja szerokim łukiem. Błonia otoczone są kanałkami, które niestety czystością nie grzeszą... Tu psy mogą odetchnąć w gorące dni. Moja Tajga zażywa w nich regularnie kąpieli i odpukać tylko raz zdarzyło się jej rozwolnienie, o dziwo nie śmierdzi po tych wodnych zabawach. Jest tu sporo drzew, które jeśli trzeba chronią przed słońcem oraz przed lekkim niespodziewanym deszczem.

Polana idealnie nadaje się do treningów z frisbee lub zabawy/treningu z PULLERem. To fantastyczne miejsce do hasania dla psich przyjaciół a także do socjalizacji psiaków. Kiedyś chodziliśmy tam głównie w weekendy lub w luźniejsze dni, bo dojście tam normalnym krokiem zajmuje około 20 min, Park Polińskiego mamy znacznie bliżej. Niestety po rewitalizacji, zabetonowaniu go i wyznaczeniu ciasnego, zalewanego przez deszcz i piaszczystego psiego wybiegu musieliśmy przenieść nasze codzienne długie spacery w inne miejsce. Padło na Kamionkowskie Błonia Elekcyjne. Tu nikomu raczej biegające, szczekające, bawiące się, czy trenujące psiaki nie przeszkadzają. Psiarze nie są napiętnowani za to, że pies zrobił siku na trawie.

Jeśli chcemy pobyć sam na sam z pupilem też zawsze gdzieś znajdzie się taki azyl tylko dla siebie. 

Jeśli uznamy, że mało nam jeszcze spaceru możemy wybrać się do pobliskiego Parku Skaryszewskiego (o nim napiszę innym razem). Całe Błonia można obejść dookoła swobodnie z psem na luzie, należy tylko uważać na czasem szarżujących rowerzystów.

Jeśli Wasz pies zostaje sam w pewnej odległości od Was możecie połączyć spacer z treningiem na siłowni plenerowej, która znajduje się przy boisku, tuż za górką.

Tej zimy na górce stanęły 2 wieże dla jerzyków (ptaki). Ja jednak ptaków tam nie widzę, miejsce według mnie wybrano fatalnie - hałas  z boiska, miejsce spotkań psiarzy, bawiące się dzieci, dużo spacerujących osób, miejsce jest mocno nasłonecznione praktycznie przez cały dzień oraz nieosłonięte od wiatru.

wieże dla jerzyków

Mogę się tylko przyczepić do kiepskiego oświetlenia terenu oraz do rzadkiego koszenia trawy. W tej chwili trawa na łączce jest praktycznie wyższa od Tajgi, to cud, że nie leczymy jeszcze oczu u okulisty. Do tego wśród kwiatków i koniczyny lata masa pszczół, os, trzmieli i wszelkiego innego robactwa, które stwarza realne zagrożenie zarówno dla psów, jak i dla ludzi, czy dzieci (opalających się, wypoczywających i grillujących również). Wiosną też na ogół trzeba długo czekać zanim skoszą trawę i niestety w tym czasie minimum raz leczymy oczka naszej Tajgi, bo biegać gdzieś musi, z Jogim się spotykać również ;) 

A jakie są Wasze ulubione miejsca na spacer z psem? Jeśli mieszkacie lub mieszkaliście w Warszawie, to czy lubiliście Kamionkowskie Błonia Elekcyjne? My zdecydowanie preferujemy spacery bezsmyczowe! 






sobota, 28 maja 2016

Nasze dyski [cz. 1] - recenzja dysków Trixie

W końcu udało mi się pozbierać myśli i tak oto dziś startują na blogu moje, subiektywne (mam nadzieje, że obiektywne również ;) ) recenzje frisbee. Na pierwszy ogień poszły dyski Trixie. Od pomarańczowego "naleśnika" wszystko się zaczęło. Dyski na zdjęciach są używane i brudne - wybaczcie.

Na rynku dostępne są dwa rodzaje dysków firmy Trixie, pierwszy jest gumowy i nieprzezroczysty, drugi plastikowy i przezroczysty. W sklepach internetowych widuje jeszcze trzeci rodzaj (chyba), nie ma napisu dog-o-solar, nie jest też przezroczysty [KLIK]. Nie mamy go, więc nie mogę się na jego temat wypowiedzieć.

Trixie Frisbee Dysk (gumowy)
frisbee ma ponad 2 lata
Posiadamy dysk pomarańczowy o średnicy 22cm oraz dysk czerwony/bordowy? o średnicy 18 cm. Potocznie wśród psiarzy oraz zapaleńców frisbee dyski te nazywane są naleśnikami lub gumiakami.
frisbee ma niecałe 2 lata
Doskonały do rzucania i aportowania przez psa. Wykonany jest w miękkiej gumy, przyjemnej w dotyku dla psa i dla opiekuna :) Gumowy dysk eliminuje możliwość zranienia psa ostrą krawędzią lub odłamkiem, który może powstać podczas rzucania dysku. Wiele autorytetów poleca właśnie gumowe dyski, jako chętnie brane i aportowane przez psy (szczególnie takie, które nie lubią twardych, plastikowych przedmiotów w pysku). [Animalia]

Spotkałam się z opiniami, że nie warto go kupować, że po nim pies nie przestawi się na profesjonalne dyski, że nie lata. Moim zdaniem gumowy dysk Trixie, to najlepszy dysk na początek psiej przygody z frisbee! Jest praktycznie niezniszczalny, Tajga bardzo chętnie brała go w pyszczek, od pierwszych chwil budził jej zainteresowanie, bardzo lubi się nim przeciągać i szarpać - jest do tego o wiele bezpieczniejszy niż plastikowe dyski. Nie zgodzę się z opinią, że pies nie przestawi się na inne dyski. Tajga nie miała problemu z przejściem z gumiaka na fastbacki i flexy. 

Cechy:
  • wykonany z naturalnej gumy, kauczuku
  • nietoksyczny
  • nieprzezroczysty
  • bezpieczny, niskie ryzyko urazu podczas zabawy. 
  • odpowiedni dla delikatnych szczeniąt i młodych psów, a także jako pierwsze frisbee 
  • różne kolory (czerwony, pomarańczowy, fioletowy, żółty)
  • różne rozmiary (średnica 18 cm, 22 cm i 25 cm)
  • może być używany również podczas zabaw w wodzie
Zalety:
  • miękki i przyjemny dla psiego pyszczka, nie rani dziąseł/języka
  • praktycznie niezniszczalny, zostają tylko małe "kropki" po zębach, nie są to nawet wgłębienia
  • dysk występuje w kilku rozmiarach i kolorach, co ułatwia dopasowanie go do potrzeb i wielkości psa oraz do upodobań właściciela
  • łatwo dostępny, nawet w małych osiedlowych sklepach zoologicznych
  • tani - w zależności od rozmiaru i sklepu 15-23 zł
  • dobrze lata mimo silnego wiatru, nie skręca
  • łatwo się czyści
  • idealnie sprawdza się w roli szarpaka
  • dobrze widoczny 
  • dobrze leży w dłoni, nie jest śliski
Wady:
  • nie ma właściwości lotnych, jak dyski profesjonalne
  • nie zawisa w powietrzu, szybko spada na ziemię
  • może sprawiać wrażenie ciężkiego
  • nie nadaje się do rollerów - przynajmniej jak dla mnie
  • rzucany z wiatrem lata bardzo szybko, czasem nawet bardzo szybka Tajga nie była w stanie go dogonić

Dysk Dog Activity Disc firmy Trixie (przezroczysty "plastikowy"?)
frisbee ma około roku, obecnie praktycznie nie używamy go
Posiadamy dysk pomarańczowy o średnicy 19 cm. Frisbee posiada ładny i estetyczny, nieścierający się nadruk w czarne psie łapki. Kupiłam go ze względu na niską cenę oraz na to, że był dostępny w małym rozmiarze. Jakiś czas temu miałam fiksacje pod tytułem: "Tajga jest za mała na frisbee o standardowej wielkości" - teraz się z tego śmieję :P

Dysk Dog Activity Disc firmy Trixie trenuje szybkość, reakcję i wytrzymałość Twojego psa w formie zabawy. Zabawy w rzucanie i łapanie wzmacniają więź między właścicielem i jego psem. Frisbee dzięki swoim niesamowitym właściwościom latającym zapewnia świetną zabawę zarówno Tobie jak i Twojemu psu. Ta wysokiej jakości zabawka Frisbee została opracowana przez mistrzynię świata w rzucaniu dyskiem dla psa - Karin Actun. Zabawka jest również przeznaczona dla młodych psów. Dysk jest wykonany z elastycznego, miękkiego i wytrzymałego plastiku, co sprawia że jest on szczególnie odporny na psie zęby i nie odłamuje się. [Zooplus]

Cechy:
  • wykonany z bezpiecznego, miękkiego plastiku
  • przezroczysty
  • dostępny w dwóch kolorach: niebieskim i pomarańczowym
  • dostępny w dwóch rozmiarach (19 cm i 23 cm)
Zalety:

  • łatwo się czyści
  • łatwo dostępny, chociaż mam wrażenie, że trudniej niż wersja gumowa
  • tani, mniejszy to koszt około 18 zł, większy 21 zł
  • całkiem przyzwoicie lata, nawet przy silnym wietrze
  • mam wrażenie, że jest to tania wersja eurablenda
  • pływa na powierzchni wody
  • bardzo wytrzymały, nie łatwo go zarysować zębami
Wady:
  • śliski, kiepsko trzyma się dłoni
  • nie nadaje się do szarpania tak dobrze, jak dysk gumowy
  • producent zapewnia, że jest bezpieczny dla psa podczas szarpania, ja jednak nie lubię szarpać się z psem innymi dyskami niż gumowe 
  • napisy i łapki mimo rzadkiego używania ścierają się

Każdą zabawką, dyskiem również pies nie powinien bawić się sam i bez naszej kontroli, chyba, że jest to zabawka specjalnie przeznaczona dla psa na czas naszej nieobecności.

Według mnie trudniej rzuca się małymi dyskami niż większymi. Ogólnie mistrzem techniki rzutów nie jestem i raczej nie będę :P

Filmiki są jedynie poglądowe, pokazuje, że tymi dyskami da się jakoś rzucać ;) 

Dyski Trixie są droższe niż popularne fastbacki, czy fleksy, ale zdecydowanie bardziej trwalsze, mimo wykorzystywania ich jako szarpak.

Więcej o naszych początkach z frisbee znajdziecie tu [KLIK].


niedziela, 15 maja 2016

Życie z psim sportowcem, czyli zmiany w naszym życiu spowodowane posiadaniem psa

Pies to stan umysłu! - zapsiłam się do tego stopnia, że około 2,5 roku temu nawet nie wiedziałam, że tak można! (i zaraziłam tym Michała ;) ) Kiedyś nie sądziłam, że pies aż tak zmienia człowieka i jego życie, że nagle wszystko się przewartościowuje. Chyba podobnie jak z dzieckiem - nagle masz kogoś, kto jest całkowicie od ciebie zależny. Ubiegnę tok myślenia, co po niektórych - nie jest to przelany instynkt macierzyński, ani też tęsknota za dzieckiem :P (o tym przy innej okazji - dla ciekawskich)
dzis tylko 1 zdjęcie ;) 
Pisząc bloga, myśląc nad tytułami wpisów, analizując nasze życie, układając sobie w głowie o czym pisać najpierw doszłam do wniosku, że... Tajga nie byłaby takim fit, sportowym psem, gdyby nie... lęk separacyjny i nasze próby zapewnienia jej dostatecznej dawki ruchu wszelakiego [TU]. Biorąc psa od Ewy, tą "małą, wredną cholerę" nawet nie przypuszczałam, że wystartujemy w jakichś zawodach![TU] Ewa ma nosa do psów!

Do rzeczy! Jak się zmieniło nasze życie od kiedy jest z nami Tajga?
  1. Koniec spania do południa! Budzik, w zależności od dnia tygodnia i od napięcia grafiku dzwoni zawsze między 6:00 a 6:30 rano
  2. W upalne dni poranny spacer wypada w godzinach 4:00-8:00 o ile oczywiście praca nam na to pozwala - potem odsypianie (o ile praca na to pozwala...) Uwielbiam, kiedy o tym wspomnę a ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę :P 
  3. Idziemy na koncert/wychodzimy wieczorem? najpierw wyspacerowujemy psa! no i po powrocie też o tym nie zapominamy ;) 
  4. Wyjazd/podróż/wolny dzień/długi weekend? planujemy tak, aby spędzić go wspólnie i miło razem z psim członkiem rodziny! Tajga tylko raz była pod opieką petsiterki - pies na festiwalu w Jarocinie nie czułby się dobrze, raz też "nocowała" u znajomej zapsionej Doroty. Nie lubię rozstawać się z moim psim dzieckiem! 
  5. Koniec strojenia się i pięknych ciuszków! No chyba, że psa nie ma w pobliżu ;) Zaopatrzyliśmy się w duuużą ilość dresów i koszulek, w których czujemy się swobodnie i komfortowo, a brud, ślina, pot, krew, woda i trawa nie są im straszne. [DRESS CODE]
  6. Wygodne buty to podstawa! 
  7. Poznaliśmy wielu nowych ludzi, z częścią utrzymujemy stały kontakt i bardzo się polubiliśmy, Kiedy są dni, że na horyzoncie ani jednego żywego psiarza, to czas się piekielnie dłuży - zwłaszcza, gdy pogoda mało sprzyja spacerowaniu. Na psiarzy zawsze można liczyć! 
  8. ... złych i wrednych ludzi też niestety nieustannie poznajemy :/ 
  9. Spacery stały się dla mnie sensem życia, jeśli muszę pracować 10 godz dziennie przez kilka dni, to mam wrażenie, że się duszę bez ruchu. Spacery i aktywny tryb życia pozwala mi wypocząć. Nic nierobienie jest dla mnie męczące.
  10. Psie kłaki w tofucznicy! ...i w każdym innym możliwym miejscu :P 
  11. Dzień kończymy wieczornym spacerem, który najczęściej wypada w okolicach godziny 21:00 i trwa od 20 do 60 min
  12. Koniec z anonimowością w bliższej i dalszej okolicy ;) teraz znamy praktycznie wszystkich posiadaczy psów a oni znają nas. Często nie mamy naszych imion, spotykani ludzie też nie - identyfikujemy się imieniem psa ;) 
  13. Poprawiła się naszą kondycja oraz wzrosła nasza odporność. Średnio każdego dnia robimy ok 8 kilometrów, jeśli tylko czas, pogoda i zdrowie pozwalają chętnie wydłużam ten dystans do nawet 20 km podczas 1 spaceru! 
  14. Znacznie pogłębiła się moja (Michała nieco mniej) wiedza z zakresu weterynarii oraz behawiorystyki.
  15. Mamy osobisty, żywy termoforek w łóżku. W upalne noce to niestety przekleństwo... jednak i Tajdze bywa z nami za gorąco i wybiera wtedy posłanie na balkonie.
  16. Podczas uniesień towarzyszy nam oskarżycielski, sfochany i oburzony wzrok zza krat :P Dobrze, że Tajga wtedy nie wyje i generalnie sama grzecznie idzie na miejsce, czyli do klatki.
  17. Mam nowe hobby - frisbee.
  18. Im dłużej mam psa, tym bardziej wkurzają mnie ludzie, przestałam lubić zakupy, nie lubię załatwiać przyziemnych rzeczy bez Tajgi - wolałabym jej poświęcać ten czas. Jeśli tylko możemy bierzemy ją ze sobą na pocztę, do banku, do apteki, na obiad/lody, na drobne zakupy.
  19. Ciągle uczymy się czegoś nowego. Michał stał się bardziej otwarty, towarzyski a za razem stanowczy, w innym przypadku, to on chodziłby na smyczy zamiast Tajgi, bo to niezła cwaniara.
  20. Nasze życie jest uregulowane, można rzecz zrutynizowane - Tajdze było to potrzebne do przezwyciężenia lęku separacyjnego.
Pewnie zaraz ktoś zarzuci mi narzekanie, nic bardziej mylnego! Pies to wielki obowiązek na kilkanaście lat. Gdyby ludzie byli bardziej odpowiedzialni i zdawali sobie z tego wszystkiego sprawę pewnie byłoby mniej nieszczęścia i zwierzęcych tragedii. Zwierzak zachoruje? musisz zapewnić mu opiekę lekarza i swoją, jeśli to problemy gastryczne, to również częstsze spacery - również w nocy.

Tak, jasne nie musimy !ALE CHCEMY I NIE WYOBRAŻAMY SOBIE INNEJ OPCJI! robić z Tajgą długich, wymyślnych spacerów i treningów. Nie musimy rano wstawać, bo pewnie fizycznie wytrzymałaby dłużej. Tak, można wyjść pod blok za potrzebą i wrócić do domu, ale po co? Nie po to mam psa żeby był dekoracja wnętrza. Jeśli źle się czuję, jestem chora/zmęczona lub zwyczajnie nie chce mi się iść do parku, to mam potem wyrzuty sumienia, czegoś mi brakuje. 

Nie umiem (umiemy) już żyć bez psa, bez Tajgi. Kiedy jadę do babci i zostawiam ją z Michałem, to cholernie mi jej brakuje, ciągle myślę, co robi, czy zjadła, czy jest zdrowa, czy ma dokładnie sprawdzone ciałko na wypadek obecności kleszcza... Kiedy budzę się rano wyciągam rękę, aby ją pogłaskać, ale jej nie ma - jest w Warszawie z tatusiem. Jak ona mnie wita kiedy wracam... ;) 

Marzenia? Wygrać w lotka i nie musieć pracować, adoptować kolejnego psa z predyspozycjami do sportu i mieć dla niego więcej czasu, na treningi, szkolenia (agility, obi, IPO, seminaria frisbee). Nie, nie zmuszałabym go do bycia najlepszym we wszystkim, sam wybrałby, to co kocha, tak jak Tajga wybrała frisbee. Potem kolejny pies i tak do 4-5, rzecz jasna pod warunkiem, że radziłabym sobie z panowaniem nad takim stadkiem. Wszystko z głową. Teraz nie robilibyśmy niczego na czuja na przypał, tylko świadomie.

Jakie jest więc teraz nasze wspólne życie z Tajgą? LEPSZE!!! 2+1 ;) bardziej aktywne, nie marnujemy czasu na pierdoły. 

Jasne, że są gorsze dni, że mamy ochotę udusić tą wredna potworę, ale w życiu nie wszystko i nie zawsze jest kolorowe! Gdyby zawsze było tylko cukierkowo, to byłoby nudno :P już nie jeden siwy włos mi przybył przez psią córeczkę.

W naszym stadzie, to ja pełnię rolę przywódcy stada i... dobrze mi z tym! (tak, tak dobrze widzicie, wyznaje zasadę przywództwa i stada, ale nie mam klapek na oczach).

A czy Wasze życie się zmieniło od momentu kiedy mieszka z Wami pies/psy? To Wy mieliście psiego fioła, czy Wasze drugie połówki przeciągnęły Was na psią stronę mocy?

Miłego niedzielnego popołudnia !