ciasteczka

środa, 1 maja 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [kwiecień]


Witam Was w pierwszym dniu maja, dla niektórych jest to środek długiego weekendu. Złamałam tradycję i podsumowanie miesiąc nie zostało opublikowane ostatniego dnia miesiąca. Wszystko dlatego, że w kwietniu sporo się działo - nawet nie wiem kiedy ten miesiąc minął! Podsumowanie miesiąca 2 słowami? Urodziny i testy!


Ale zacznijmy od końca - mega świąd u Tajgi, bo to przyćmiło radość i nie udało się zaliczyć drugiego z rzędu miesiąca bez weterynarza. Winowajca to alergia na pyłki, albo reakcja na wodę, w której bez opamiętania szalałaby godzinami. Z alergią to niestety loteria i ciężko o diagnostykę i wyleczenie. Tajga dostała dość drogi zastrzyk z lekiem przeciwświądowym, który ma działać 4-6 tygodni. Przestała się drapać i wygryzać w jakieś 5 godzin od iniekcji i oby tak już zostało!

A skoro już jesteśmy przy okołomedycznych tematach, to mamy sukces - waga pokazała 13,2 kg, czyli -0,5 kg w stosunku do zeszłego miesiąca. 

Jak już niektórzy z Was wiedzą tradycją jest u nas świętowanie urodzin Tajgi przez cały kwiecień, jako że dokładna data jej przyjścia na świat jest nieznana. Suka raczej nie narzeka, gorzej z naszymi portfelami. A kwiecień obfitował w psie targi (większość zabawek ze zdjęcia poniżej kupiłam na targach w ostatni weekend marca, ale czekały do urodzin, więc dopiero w tym poście je pokazuje). Tym razem postawiłam na droższe, poniekąd kultowe zabawki. Dobrze, że czasem przy zakupach bezpośrednich są jakieś promocje albo gratisy. Początkowo z kupionych zabawek byłam mega ucieszona, ale niestety nie wszystkie są tak świetne jak myślałam... Więc tu mam mieszane uczucia, niby wielkie hity a jednak troszkę kity.


Po miesiącach podchodów kupiłam smycz/linkę o długości 5 metrów z materiału przypominającego biothane. Trochę się rozczarowałam, bo wygląda na to, że zabrudzeń nie da się z niej zmyć... Na szczęście pod względem użytkowania, lekkości i komfortu dla dłoni nawet podczas bardzo mocnych szarpnięć jest genialna. Nie plącze się, choć początkowo wyglądało jakby jednak miała się plątać. Mogłam jednak wybrać coś w ciemnym kolorze. 


Jak urodziny, to i szaleństwa kulinarne. Nie obyło się bez tortu i nowych przysmaków, za którymi od jakiegoś czasu szaleje internet. Jak się okazało jeszcze w Hali Gwardii na targach, Tajga też szaleje, np. na Panią ze stoiska Berry, której nie znała wskoczyła i prawie wyjmowała ciasteczka z saszetki... Gdzie moja suka jest zrównoważona, ostrożna do obcych ludzi, nigdy na nikogo nie skacze i nawet od znanych sobie od lat Cioć nie żebrze tak perfidnie i nie jest tak nachalna. Nie chciała odejść ze stoiska, co też nie miało nigdy wcześniej miejsca. Może dosypują jakieś psie narkotyki?


Smaczki Meat & Treat - MEATLOVE POLSKA ciągle czekają na przetestowanie, bo z racji wyjazdów bałam się o ewentualne rozstrojenie żołądka. A 3 maja z samego rana znów mamy krótki wypad na wieś. Nie zabrakło stałego elementu w Tajgi diecie, czyli filetów z kaczki, które tnę na drobne paseczki i używam ich jako nagrody na spacerach. Na liście zakupów nie mogło zabraknąć oczywiście Psikusek i słoiczków od 4dogs, z których powstał tort urodzinowy. Swoją drogą nowy smak Kaczka w jabłkach jest obecnie Tajgi nr 1 wśród słoiczków. Już wiemy na kogo oddamy głos w Top For Dog. 



Tuż przed świętami uzupełniłam zapasy suplementów, do których dorzuciłam gryzaki. Trafiłam na nieco niższe ceny i darmową przesyłkę w puller.shop, więc to tam zrobiłam zapasy. Dodatkowo zawsze przesyłki są błyskawiczne i kontakt z klientem jest na najwyższym poziomie.


Kwiecień był też miesiącem kąpieli w naturalnym szamponie Totobi z odżywką, który sprawdził się rewelacyjnie. Więcej o poszczególnych kosmetykach wkrótce na blogu. Oczywiście jako psia matka wariatka ja też korzystam z przyjemnością z kosmetyków Totobi, które są wegańskie. Z niecierpliwością czekam też na efekty pracy firmy nad nowymi produktami, które nie będą bezpośrednio do psiej pielęgnacji. 


Jak można szaleć, to nie mogło zabraknąć u nas wśród nowości czegoś od ukochanego Siriusa! Tym razem padło na rączkę z amortyzatorem idealnym - totalny hit. 


Zaraz po powrocie ze świątecznego wyjazdu odebrałam z centrali paczkę od Gadaszu z produktami do przetestowania - szelki typu guard oraz obroża półzaciskowa. Wszystko na wymiar, wykonane z niesamowitą precyzją... ale więcej już niebawem, bo czuję, że w końcu to będą szelki, które Tajga jako tako będzie w stanie nosić. Strasznie żałuję, że póki co nie mogę ujawnić wzoru, zdradzę tylko, że jest elegancki, uniwersalny i dość minimalistyczny. Mam serdecznie dość pstrokacizny, dziwnych wzorów, różów i mdłych pasteli oraz dziwacznych zwierzaczkowych wzorów, które panują na rynku psich akcesoriów. Bardzo się cieszę, że w końcu komuś zależy na rzetelnej opinii a nie wyłącznie na reklamowaniu jego produktów. Bardzo się zawiodłam już nie raz nad akcesoriami, którymi zachwycał się cały internet i bardzo ostrożnie podchodzę do zakupów nowości. A najlepiej jak wszystko wymacam i obgadam dokładnie z twórcą. Zdradzę już teraz, że pierwszy raz mam coś z taśmy drukowanej, która jak wiadomo zawsze jest dość śliska i nic się nie poluzowuje i nie rozregulowują się obwody podczas szarpnięć i dzikich pociągnięć jakie się niestety Tajdze zdarzają. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła dokupić do kompletu smycz i zobaczę czy dobrze się trzyma i nie parzy dłoni. 


Nasz spacerowy bilans miesiąca to: nieco ponad 431 km, czyli mniej niż w marcu, nad czym bardzo ubolewam. Postaramy się to naprawić w maju, ale czy się uda, czy słońce i temperatura pozwolą...? Niestety 6-dniowy świąteczny wyjazd na Podkarpacie do mojej babci okazał się nieco dramatyczny ze względu na przerażającą ilość kleszczy. Po kilku minutach na łące z nie za wysoką trawą mieliśmy te paskudztwa na butach - próbowały się wgryźć przez siateczkę, na ściągaczach spodni, a nawet w kieszeniach, 1 zawędrował na mój kark i wchodził na głowę... Tajga nie mogła w spokoju wejść nawet na kawałek trawy przy ulicy, bo natychmiast na sierści miała pasażerów na gapę. Jakiś istny horror. W efekcie od 2 dnia pobytu chodziliśmy już tylko praktycznie na boisko ze sztuczną nawierzchnią i żadne z nas nie postawiło stopy na trawniku a na spacery zabieraliśmy grzebień i co kilkanaście minut sprawdzaliśmy futro Tajgi. 

Tajga dzięki mojej ciężkiej pracy oraz konsultacji Skype z Zuzą odnośnie TTouch i sposobów jego wykorzystania dopasowanych ściśle do naszych potrzeb ma się psychicznie coraz lepiej. A przed nami jeszcze delikatny body wrap i nauczenie się "głaskania smyczy". O tym też muszę w końcu napisać, tylko cholera doba jest na wszystko stanowczo za krótka, za dużo się dzieje, za dużo mam obowiązków i już nie wyrabiam na zakrętach.

Z powodu braku czasów na treningi oraz moich leków przed ewentualną kolejna kontuzją zdecydowałam się nie przeciążać Tajgi i nie wystartowałyśmy w wiosennych Dog Games, ale kto wie może we wrześniu...? 

A maj szykuje się równie intensywny, jeśli nawet nie bardziej - pogadanka TTouch z Zuzą na żywo, szkolenie blogerskie, a wcześniej krótki wyjazd na wieś. Jeszcze przegląd u fizjo i ostatnie szlify przed Hard Dog Race. Zanosi się też bardzo dużo recenzji, nie wiem czy w tym miesiącu uda się wszystkie napisać, bo się trochę tego uzbierało. 

A jak tam Wasze podsumowania minionego miesiąca? Co się u Was działo, co kupiliście, co osiągnęliście? Mam nadzieje, że obyło się bez porażek i dramatów. Jakie plany na maj? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com