ciasteczka

sobota, 27 sierpnia 2016

Wodne (i nie tylko!) zabawki dla psa [cz.8] Patyk Zolux Long TPR 28cm

Wybaczcie tak długą ciszę na blogu, ale obowiązki nie pozwoliły mi na pisanie :/ do tego w moim życiu trochę się pozmieniało i mam nadzieję jeszcze się pozmienia... ;) ale o tym innym razem!

Dziś w ostatni wakacyjny weekend (upalny! :)) recenzja ostatniej wodnej zabawki jaka jest obecnie w naszym posiadaniu. Mam nadzieje, że w przyszłym roku pojawi się coś odpowiedniego dla Tajgi i interesującego dla mnie do przetestowania podczas wodnych zabaw. 
Patyk z termoplastycznej gumy TPR z powierzchnią masującą dziąsła

"Chwile zabawy odgrywają niezwykle ważną rolę w życiu psa. Odganiają nudę i zwalczają stres, równocześnie sprzyjając zwiększaniu czujności i rozwojowi zwierzęcia.
Różnorodna powierzchnia patyka masuje dziąsła i dba o higienę i zdrowie pyska Twojego psa.
Guma termoplastyczna jest niezwykle wytrzymałym materiałem, który charakteryzuje się miękkością i elastycznością.
Materiał, z którego stworzono patyk jest bardzo odporny na warunki atmosferyczne, wodę." [opis ze sklepu zooexpress]

Tyle teorii, a jak patyk sprawdził się u nas? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

Patyk jest bardzo wytrzymały, guma z której jest zrobiony jest wręcz za twarda dla Tajgi, więc nie memła go i raczej nie gryzie. Zabawka ma piszczałkę, która wydaje dźwięk lekko zbliżony do kaczego. Tajga jednak praktycznie nigdy nie zaciska patyka tak, aby wydobył się z niego dźwięk, do tego trzeba siły i większemu psu byłoby za pewne wygodniej. Moja sucz nie lubi się przemęczać i jeśli coś jest twarde, to przeważnie nawet nie podejmuje prób ściskania/gryzienia. Kiedy więc chce żeby patyk piszczał przynosi go mnie i błagalnie patrzy żeby go ścisnąć lub skręcić w dłoniach - przy skręcaniu głośniej piszczy i jest mi łatwiej, bo sama mam problemy ze ściśnięciem go dłońmi na tyle mocno, aby zapiszczał.

Podoba mi się jego ładny niebieski kolor.

Nie bawimy się zbyt często tą zabawką, ale jeśli już zabiorę ją do parku, to Tajga aportuje patyk z uporem maniaka - jak zwykle zresztą ;)


Patyk lekko odbija się od podłoża. Dobrze pływa, nie zatapia się, nie jest śliski (nawet mokry lub zaśliniony), co ułatwia psu schwytanie go w pyszczek. Patyk jest trochę ciężki ale bez przesady.

Podczas wodnych szaleństw dostaje się do niego trochę wody, którą ciężko jest wycisnąć, ale potem sama wyparowuje. Niestety po aportowaniu w wodzie piszczałka praktycznie przestaje działać, na szczęście kiedy już wysuszymy patyk w domu piszczy od nowa, no może z czasem nieco ciszej.
Jak widać na zdjęciach Tajga podczas pływania ma manię trzymania go za koniec, nie wiem czemu, bo na lądzie aportuje go normalnie, trzymając najczęściej po środku. Chwyt za koniec czasem utrudnia jej nieco wyjście na brzeg, bo patyk jest dość długi i twardy, ale jak widać daje radę.


Cena to +/- 24 zł, czy warto? Hmmm... sama nie wiem, Patyk Zolux jakoś szczególnie nie przypadł mi do gustu, a Tajga jak to Tajga bawi się i aportuje z chęcią dosłownie wszystko, zawsze i wszędzie. Myślę jednak, że jest to tania i wytrzymała alternatywa dla zwykłych patyków, które jak wiadomo nie są bezpieczne dla naszych psów... 

Zawsze jakaś odmiana od piłki. Jeśli chodzi o "patyki", to zdecydowanie wolę żółty patyk z Comfy, jest poręczniejszy i mimo, że nie wydaje dźwięków, to Tajga bardziej za nim szaleje. 

sobota, 13 sierpnia 2016

Tajga - diabeł wcielony, czyli o naszych porażkach. Nie taki pies idealny.

Niedawno było o sukcesach, dziś będzie o porażkach. Niestety są rzeczy, z którymi sobie nie radzimy, są też takie, które mnie wkurzają. Czasem to niestety wynik braku czasu i/lub cierpliwości.

PROBLEMY, KTÓRE SPRAWIA TAJGA:
  1. Lęk separacyjny, który niestety w ostatnich tygodniach powrócił :/ Po 2-4 minutach od mojego wyjścia, jak zje żwacza szczeka - podejrzewam, że do 15 min, nie włączam nagrywania, bo i tak już jestem kłębkiem nerwów... (tak wiem, że to nie pomaga, ale nie umiem wyluzować...). Jak wracam za 20-40 min to jest cicho.
  2. Obrona zasobów (zabawek, plecaka/torby, mieszkania oraz mnie - przed psami oraz w niektórych sytuacjach przed ludźmi). Nigdy nikogo nie ugryzła, oszczekuje i odpędza.
  3. Niechęć do 95% (Michał twierdzi, że przesadzam i jest to 80%) spotykanych psów (suczowatość? braki w socjalizacji? czy zwyczajnie mój pies woli mnie niż inne psy?). Problem bardzo często stanowią "agresywni" naburmuszeni właściciele innych psów, bo Tajga w lot odczytuje wszystkie emocje. 
  4. Nie jestem w stanie nauczyć ją komendy "zostań", pewnie dlatego, że boi się być gdzieś zostawiona, albo kojarzy to z pozostawaniem samej w domu.
  5. Nadpobudliwość, reaktywność, nerwowość, Tajga wiecznie jest w pracy i czuwa.
  6. Jest "tępakiem" jeśli chodzi o uczenie się sztuczek. A może...? Tak jak twierdzi Michał jest właśnie za cwana i głupotami se głowy nie będzie zaprzątała :P Tajga myśli jak coś robi i wybiera sposób najprostszy dla niej w danym momencie
  7. Ciągnięcie na smyczy - tylko podczas wybranych sytuacji, jak zapach/kot/inny pies, który ja oszczeka, pośpiech w drodze do parku, przywitanie się ze znanym i lubianym psem/człowiekiem.
  8. Panikowanie u weterynarza kiedy trzeba wsadzić psa na stół, ale to zasługa pewnej wetki, która tak dawała Tajdze zastrzyk, że pies był w kagańcu, trzymany przeze mnie i Michała, wetka wbijała się chyba na 3 razy i w efekcie wlazła na stół i na psa - dramat jakiego nikomu nie życzę. Po zmianie weta nikt nie prosi o zakładanie kagańca a Tajga nie kłapie zębami, ale lęk pozostał.
I to chyba na tyle o Tajdze - Bestii z Grochowa ;) :P 

środa, 10 sierpnia 2016

Spacer z psem w Warszawie [część 1] - Kamionkowskie Błonia Elekcyjne

Dzisiejszy wpis rozpoczyna cykl postów - spacer z psem w Warszawie, opiszę tu i pokaże Wam moje (w zasadzie to nasze ;) ) ulubione miejsca do spacerowania z psem w Warszawie. Jedne są lepsze latem, inne zimą. Niemniej jednak wszystkie te miejsca mają swój urok o każdej porze dnia i roku. Zapraszam do lektury! :)

Kamionkowskie Błonia Elekcyjne 

Część dzisiejszej dzielnicy Praga Południe stanowią tereny dawnej wsi Kamion, którą wzmiankowano już w XII w. Wieś i okoliczne dobra stanowiły do 1780 r. własność kapituły płockiej. Na terenach otaczających osadę dwukrotnie odbyły się wybory polskiego władcy. Pierwsza elekcja miała miejsce w 1573 r., a królem Rzeczypospolitej został wówczas Henryk Walezy. Drugie wybory odbyły się w 1733 r., a w ich wyniku władcą został August III Sas.
Oba wydarzenia nabrały w ostatnich latach znaczenia, co spowodowane jest m.in. promocją dzielnicy. Dla upamiętnienia królewskich elekcji na Kamionku w 2012 r. zmieniono nazwę Bulwaru Stanisława Augusta stanowiącego część Parku Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy Waszyngtona. Od tego czasu teren ten nosi nazwę Kamionkowskie Błonia Elekcyjne. Miejsce tradycyjnych spacerów mieszkańców Pragi stało się swoistym pomnikiem historii Polski. Kamionkowskie Błonia Elekcyjne zajmują obszar około 17 hektarów. [za: polskaniezwykla.pl] 

https://lh6.googleusercontent.com/-gROSW-SNF5o/Vyn_I6hM6GI/AAAAAAAAcCM/1yKR-FYKpbMIiEdy82k233dXkfrOzfMdgCLIB/s456-k-no/

Chyba przyznacie, że w tym miejscu można się zakochać...? Jako psiara najbardziej kocham Pragę Południe właśnie za Błonia. To tu jest oficjalna nieformalna psia łączka, gdzie psy mogą szaleć do woli z dala od ulicy i w pięknych okolicznościach przyrody. Żałuje, że sama nie mam wielu zdjęć przyrody ze spacerów, ale skupiam się głównie na psie - wybaczcie. 

Wkraczając w spacerowy świat z Tajgą przez kilka tygodni żyłam w błędzie - uważałam, że Kamionkowskie Błonia Elekcyjne to również Park Skaryszewski, później zorientowałam się, że są to dwa odrębne parki, które dzieli ulica Międzyborska.

Dla mnie to miejsce magiczne, niby jestem praktycznie w centrum miasta a czuję jedność z naturą. Tu potrafie spędzić 3-4 godziny w ciepłe i słoneczne dni, gdyby czas mi na to pozwolił, to zapewne dłużej. Można usiaść, zatrzymać się, odpocząć od zgiełku miasta, poczuć, że się żyje.

 

A tutaj filmik ze spaceru ukazujący (przynajmniej po części) piękno Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych (szkoda, że jakość marna - przepraszam...), pogoda też niestety nie rozpieszczała - było pochmurno i deszczowo. 

                   

Uwielbiam Błonia, w tygodniu bywają często praktycznie puste mimo ładnej pogody, w weekendy drażnią mnie wszędzie rozwaleni "plażowicze" oraz "grillowicze", którzy często pozostawiają po sobie masę śmieci oraz resztki jedzenia, no i... swoje kupy :/ pampersy też czasem się walają. Nóż mi się wtedy w kieszeni otwiera, bo my psiarze obrywamy praktycznie codziennie za jakąś gdzieś tam niesprzątniętą kupę i to w dodatku nie swojego psa a ludzie? Ludzie zostawiają po sobie na Błoniach większy syf niż psy :/ 

Kamionkowskie Błonia Elekcyjne niestety podczas mokrych dni i ciepłej deszczowej zimy oraz podczas wiosennych roztopów bywają bardzo mocno podmokłe - zwłaszcza psia łączka. Ścieżki zamieniają się wtedy w błotne ślizgawki i trzeba uważać. Psom to jednak nie przeszkadza, ludzie muszą się dostosować - kalosze, stare ciuchy i inne cudawianki, pisałam o tym jakiś czas temu Dress code psiarza.

Górka jest genialna do zmęczenia psa podczas aportowania piłki, czy też innego aportu, dodatkowo biegając z górki oraz pod górkę Wasz pies genialnie wyrabia sobie mięśnie! Niestety zimą, kiedy leży śnieg górka zamienia się w stok narciarsko-saneczkarski, więc trzeba omijać ja szerokim łukiem. Błonia otoczone są kanałkami, które niestety czystością nie grzeszą... Tu psy mogą odetchnąć w gorące dni. Moja Tajga zażywa w nich regularnie kąpieli i odpukać tylko raz zdarzyło się jej rozwolnienie, o dziwo nie śmierdzi po tych wodnych zabawach. Jest tu sporo drzew, które jeśli trzeba chronią przed słońcem oraz przed lekkim niespodziewanym deszczem.

Polana idealnie nadaje się do treningów z frisbee lub zabawy/treningu z PULLERem. To fantastyczne miejsce do hasania dla psich przyjaciół a także do socjalizacji psiaków. Kiedyś chodziliśmy tam głównie w weekendy lub w luźniejsze dni, bo dojście tam normalnym krokiem zajmuje około 20 min, Park Polińskiego mamy znacznie bliżej. Niestety po rewitalizacji, zabetonowaniu go i wyznaczeniu ciasnego, zalewanego przez deszcz i piaszczystego psiego wybiegu musieliśmy przenieść nasze codzienne długie spacery w inne miejsce. Padło na Kamionkowskie Błonia Elekcyjne. Tu nikomu raczej biegające, szczekające, bawiące się, czy trenujące psiaki nie przeszkadzają. Psiarze nie są napiętnowani za to, że pies zrobił siku na trawie.

Jeśli chcemy pobyć sam na sam z pupilem też zawsze gdzieś znajdzie się taki azyl tylko dla siebie. 

Jeśli uznamy, że mało nam jeszcze spaceru możemy wybrać się do pobliskiego Parku Skaryszewskiego (o nim napiszę innym razem). Całe Błonia można obejść dookoła swobodnie z psem na luzie, należy tylko uważać na czasem szarżujących rowerzystów.

Jeśli Wasz pies zostaje sam w pewnej odległości od Was możecie połączyć spacer z treningiem na siłowni plenerowej, która znajduje się przy boisku, tuż za górką.

Tej zimy na górce stanęły 2 wieże dla jerzyków (ptaki). Ja jednak ptaków tam nie widzę, miejsce według mnie wybrano fatalnie - hałas  z boiska, miejsce spotkań psiarzy, bawiące się dzieci, dużo spacerujących osób, miejsce jest mocno nasłonecznione praktycznie przez cały dzień oraz nieosłonięte od wiatru.

wieże dla jerzyków

Mogę się tylko przyczepić do kiepskiego oświetlenia terenu oraz do rzadkiego koszenia trawy. W tej chwili trawa na łączce jest praktycznie wyższa od Tajgi, to cud, że nie leczymy jeszcze oczu u okulisty. Do tego wśród kwiatków i koniczyny lata masa pszczół, os, trzmieli i wszelkiego innego robactwa, które stwarza realne zagrożenie zarówno dla psów, jak i dla ludzi, czy dzieci (opalających się, wypoczywających i grillujących również). Wiosną też na ogół trzeba długo czekać zanim skoszą trawę i niestety w tym czasie minimum raz leczymy oczka naszej Tajgi, bo biegać gdzieś musi, z Jogim się spotykać również ;) 

A jakie są Wasze ulubione miejsca na spacer z psem? Jeśli mieszkacie lub mieszkaliście w Warszawie, to czy lubiliście Kamionkowskie Błonia Elekcyjne? My zdecydowanie preferujemy spacery bezsmyczowe! 






sobota, 6 sierpnia 2016

Wodne (i nie tylko!) zabawki dla psa [cz.7] Chuckit! Amphibious Boomerang


"Jest to wyjątkowa zabawka do aportowania, która unosi się na wodzie.

Wykonana jest ze specjalnej pianki i gumy, pokryta nylonem. Idealna do aportowania zarówno w wodzie jak i na lądzie. Kształt boomerangu pozwala na dalekie wyrzuty.

Zabawka występuje w jaskrawych kolorach, dzięki czemu jest bardzo dobrze widoczna.

Rozmiar M (one size) - długość 24,5 cm[opis ze sklepu Toys Dream Dog]
Waga zabawki to około 100 g

PLUSY:
  • urozmaicona zabawa w aportowanie - coś innego niż piłka, patyk, czy frisbee, Tajga jest zachwycona nowym kształtem
  • nie brudzi się - wystarczy opłukać i jest jak nowy (mile mnie to zaskoczyło po "kaczym kuperku", którego nie sposób doczyścić)
  • zabawka wykonana jest z trwałej pianki pokrytej nylonową tkaniną, która również jest bardzo wytrzymała (patrz filmik - Tajga uwielbia szarpać i memłać bumerang)  
  • brzeg zabawki wykonany jest z naturalnej, miękkiej gumy (zdecydowanie bardziej przyjazna psu niż w "kaczym kuperku")
  • jaskrawy kolor (u nas ostry pomarańcz, są jeszcze zielone) jest doskonale widoczny dla mnie i dla psa, zarówno w wodzie jak i na trawie
  • doskonała zabawka do aportowania nie tylko w wodzie
  • świetnie unosi się niemal cały na powierzchni wody, nie zatapia się nawet jak pies gwałtownie poruszy się w wodzie
  • u nas świetnie sprawdza się podczas skoków przez moją nogę oraz przy krótkich rzutach do łapania w powietrzu (do dysków Tajdze nie chce się tak skakać, jak do tej zabawki) a z tą zabawką robi nawet półobroty i obroty w powietrzu pewnie przy tym lądując
  • daje radę nawet jako szarpak

MINUSY: dziwne, ale nie znalazłam praktycznie żadnych minusów podczas dość intensywnego miesięcznego użytkowania Chuckit! Amphibious Boomerang. Jedyne do czego mogę się przyczepić to wysoka cena 45 zł i szwy, które nie wyglądają na trwałe, ale póki co przeżyły wszystkie szaleństwa Tajgi ;)