Ostatni dzień marca (kiedy to zleciało?!), więc czas na podsumowanie miesiąca. Zacznę nietypowo...
"Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty!"
-Marek Grechuta
Marzec upłynął nam pod znakiem targów, tym razem byłam na nich sama. Nie dlatego, że Tajga ma problem, tylko ze względu na to, że ludzie pozwalają psom na wszystko i nie chciałam wystawiać mojego psa znów na skaczące po niej psy. Były więc Targi dla Zwierzaków, Łapa Targ i Animal's Days. Dzięki temu mogłam wymacać parę interesujących mnie zabawek i upolować te najlepsze! W końcu w kwietniu świętujemy urodziny, więc prezenty muszą być.
Marzec był też mocno przygnębiający... wróciły wspomnienia. Minęły 2 lata od wycięcia czerniaka łożyska pazura, co w sumie moglibyśmy świętować jako ponowne narodziny, bo czym jest czerniak chyba nikomu mówić nie trzeba.
Nadal się rehabilitujemy, masujemy, stretchingujemy i TTouchujemy domowo, tak dużo na ile tylko napięty grafik pozwala. Tajga coraz więcej szaleje z zabawkami i znów jest moim małym szczęśliwym pieskiem, tak strasznie jej tego brakowało przez ostatni rok przez kontuzje, że spacery w ogóle jej nie cieszyły.
Co jeszcze z rzeczy bieżących? Postawiłam całościowo na naturalne metody ochrony przeciwko pchłom i kleszczom i póki co jestem z nich bardzo zadowolona. Najważniejsze dla mnie jest odstraszanie, czego nie dają chemiczne środki. A wiadomo, że wbity kleszcz, to ryzyko złapania chorób odkleszczowych. Więcej będzie w oddzielnym poście, bo wiele osób zadaje mi pytania na ten temat. Sama także ciągle coś tam doczytuje i trafiam na coraz to nowsze produkty.
Z powodu temperatur powyżej 15 stopni i pełnego słońca musimy przenieść długie i aktywne spacery na wczesne poranki, bo Tajga nienawidzi ciepła. Ja niestety mam problem z doborem obuwia, bo w kaloszach odpadną mi stopy, w trekingowych już za gorąco a najwygodniejsze biegowe są przemoczone po 2 minutach i już zdążyłam załapać jakieś zapalenie w stopie.
Odkrywamy i ostrożnie testujemy też stosunkowo nową na polskim rynku suchą karmę, którą póki co wszystko wskazuje na to, że brzuszek Tajgi toleruje. Jak będę tego pewna ujawnię szczegóły.
Wszystko wskazuje na to, że w tym miesiącu uda się rozpocząć testy obroży półzaciskowej i szelek guard od naszej ukochanej firmy - więcej póki co nie zdradzę! Już nie mogę się doczekać momentu otrzymania taśm w moje ręce.
W naszym ukochanym parku znów jakiś zwyrodnialec rozrzuca kiełbasy z trutką - niestety kilka psów się pochorowało. Często w tym miesiącu nogi i łapy niosły nas nad Wisłę. Głównie po to, aby nie spotkać stada bezstresowo wychowanych psów i ich bezmyślnych właścicieli na parkowych polankach.
Mimo, że mamy zielone światło do lekkich treningów frisbee, to ja szczerze mówiąc boję się rzucać dyski Tajdze. Nie chce dopuścić do kolejnej kontuzji i roku wyjętego z życia, pilnowania niemal każdego kroku na spacerze. Ograniczamy się do zabawy Flyberem raz w tygodniu.
Plany? Brak. Zapadła tylko decyzja, że zmierzymy się ponownie z trasą Hard Dog race. No i czas zabrać się za zaległe recenzje zabawek, bo skoro można szaleć i się bawić, to i jest co recenzować, muszę tylko podogrywać filmiki.
Hitów miesiąca jest sporo, ale Beco Ball jest zdecydowanie numerem jeden! A reszta w specjalnym poście urodzinowym lub wiosennym holu zakupowym, bo zabawki czekają do "przyjęcia" urodzinowego.
Kitów szczęśliwie udało się uniknąć!
Miesiąc marzec zaliczam do udanych także pod względem zdrowotnym - ani razu poza wejściem na ważenie nie byłyśmy u weterynarza.
Nasz 1% z podatku poszedł jak zwykle na Fundację Argos - Koteria, miejsce z najtańsza a zarazem najlepszą kastracją kotów i psów w Warszawie. Polecamy.
Nasz spacerowy bilans miesiąca to: nieco ponad 482 km, czyli więcej niż w lutym, który był z resztą najkrótszym miesiącem. Przez dzień szkoleń i prawie tydzień mojego umierania z powodu bólu zatok nie udało się dobić do magicznych 500 km. Postaramy się to naprawić w kwietniu, ale przez święta będzie ciężko.
A jak tam Wasze podsumowania minionego miesiąca? Co się u Was działo, co kupiliście, co osiągnęliście? Mam nadzieje, że obyło się bez porażek i dramatów.
Hitów miesiąca jest sporo, ale Beco Ball jest zdecydowanie numerem jeden! A reszta w specjalnym poście urodzinowym lub wiosennym holu zakupowym, bo zabawki czekają do "przyjęcia" urodzinowego.
Kitów szczęśliwie udało się uniknąć!
Miesiąc marzec zaliczam do udanych także pod względem zdrowotnym - ani razu poza wejściem na ważenie nie byłyśmy u weterynarza.
Nasz 1% z podatku poszedł jak zwykle na Fundację Argos - Koteria, miejsce z najtańsza a zarazem najlepszą kastracją kotów i psów w Warszawie. Polecamy.
Nasz spacerowy bilans miesiąca to: nieco ponad 482 km, czyli więcej niż w lutym, który był z resztą najkrótszym miesiącem. Przez dzień szkoleń i prawie tydzień mojego umierania z powodu bólu zatok nie udało się dobić do magicznych 500 km. Postaramy się to naprawić w kwietniu, ale przez święta będzie ciężko.
A jak tam Wasze podsumowania minionego miesiąca? Co się u Was działo, co kupiliście, co osiągnęliście? Mam nadzieje, że obyło się bez porażek i dramatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com