Ilu z Was zaskoczył tytuł dzisiejszego posta? Nie, nie jest on pomyłką ani failem. W naszej pięknej Warszawie moda na bieganie nadal kwitnie. Modne są psie sporty. Najlepiej więc połączyć jedno z drugim. Jest tylko pewne ale...
No właśnie, och i ach idę biegać z psem! Ale jednak bez psa... W dodatku po betonie, bez przygotowania, bez rozgrzewki, bez sprawdzenia kondycji psa i jego stanu zdrowia. Często też bez odpowiednich szelek, bez pasa biodrowego i smyczy z amortyzatorem.
Po co mi to wszystko, przecież biegać każdy może i żadna w tym filozofia powie wielu właścicieli psów. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie. Odsyłam do innego tekstu o tym jak zacząć biegać z psem, teraz skupię się na bieganiu bez psa - najdurniejszym pomyśle wygodnych ludzi.
- Po co wydać około 200 zł na sprzęt do biegania, nawet jeśli posłuży przez lata i to nie tylko do biegania
- Po co zwracać uwagę na psa
- Po co plątać się w smyczy
- Po co zatrzymywać się co jakiś czas żeby pies mógł powąchać zapach, wysikać się lub napić wody lub schłodzić w stawie
- Po co uczyć psa równego biegu, stron, zatrzymania czy ciągnięcia
Lepiej puścić psa tuż przy wejściu do ponad 50 ha parku niech się wybiega a ja zrobię trening. Ale super, biegam z psem! Otóż nie, jeśli tak robisz to nie biegasz z psem a jedynie jesteś totalnie nieodpowiedzialnym człowiekiem, w dodatku pozbawionym kultury.
- Co tam inni biegacze, których pies goni albo po nich skacze lub nawet szczeka przy kostkach.
- Co tam rowerzyści, których usiłuje złapać za kostkę.
- Co tam wiewiórki, którym nie daje żyć.
- Co z tego, że ekipa sprzątająca i patrole jeżdżą samochodami po głównych asfaltowych alejkach i mogą potrącić psa.
- Co z tego, że są psy, w trakcie szkolenia, chore, starsze, agresywne, lękliwe - przecież wybiegujący się pies musi wpaść z impetem w każdego i się przywitać.
- Co z tego, że ukradnie piłkę lub kilka albo zniszczy frisbee.
- Co z tego, że kopie doły na pół metra, w których ktoś po zmroku może złamać nogę lub inny pies nabawi się poważnej kontuzji.
- Co z tego, że zeżre wszystko co znajdzie w parku.
- Co z tego, że wbiegnie w grupkę dzieci idących do szkoły czy przedszkola, które mogą się bać.
- Co z tego, że potrąci spacerującą starsza osobę o lasce czy o kulach.
- Co z tego, że jest konfliktowy i agresywny i dziabnie jakiegoś psa.
- Co z tego, że nie masz psa na oku i nawet nie wiesz gdzie jest.
Grunt, że trening biegowy z psem zaliczony i możecie wracać do domu a Ty czujesz się zajebiście spełnionym człowiekiem. Spacer zaliczony a Ty nie musiałeś się na nim natrudzić zbyt wiele.
Zatrważający jest fakt, że takie same praktyki jak w parku miejskim spotykałam w lesie, gdzie obowiązuje całkowity zakaz spuszczania psa ze smyczy! Kim trzeba być, aby nie szanować domu dzikich zwierząt?
Najgorszy jest fakt, że taka moda panuje głównie wśród właścicieli dużych psów, które totalnie nie panują nad swoimi emocjami. Ta dziwna i głupia moda przeszkadza nie tylko mi, ale większości spacerowiczów i psiarzy. Wiesz, że zachowując się tak lekkomyślnie narażasz psa na wiele niebezpieczeństw?
- Może zostać pogryziony przez inne psy, potrącony i to nawet śmiertelnie, poturbowany przez rower. Taki wolno biegający pies bez właściciela może paść ofiarą zwyrodnialca, który kopnie lub w inny sposób skrzywdzi zwierzę.
- Inna osoba w obronie własnej, dziecka, czy swojego psa może taki wolny psi elektron "poczęstować" gazem czy nawet paralizatorem. Nikt nie będzie czekał i przekonywał się na własnej skórze, czy ten piesek jest przyjazny, zwłaszcza jeśli miał już niemiłe doświadczenia z psami biegającymi poza kontrolą właściciela.
- Może też najeść się żarcia z trutką, szpilkami, haczykami lub z innym badziewiem.
Daje do myślenia? Mam nadzieje, że tak. Zróbcie teraz rachunek sumienia z Waszego biegania z psem. Jeśli pies biegnie luzem przed Wami, obok czy za Wami i w dupie ma resztę to jeszcze spoko - jesteś usprawiedliwiony.
Jeśli się ze mną zgadzacie będzie mi miło, kiedy udostępnicie ten tekst. Może ktoś przejrzy na oczy, może nie ma świadomości zagrożeń?
Jak zwykle zachęcam do dyskusji w komentarzach! Biegacie z psem? Zdarzało się Wam biegać z psem, ale bez psa? Co myślicie o takich biegaczach?
Mnie zdarzyło się tylko raz biec, ale musiałyśmy migiem wracać do domu. Nie biegamy, bo nie mamy do tego odpowiednich warunków na drodze. U nas na wsi to nikt nie biega z psami, nawet jak są biegacze to sami lecą bez pupili. Za to psy latają luzem przez całą dobę :/
OdpowiedzUsuńWieś to trochę "inny stan umysłu" mam wrażenie :/ sama pochodzę z Podkarpacia. Co innego jest biec z psem raz czy 2 razy z konieczności, a co innego bezmyślnie puszczać psa, który uprzykrza życie wszystkim dookoła.
Usuń