Nie zliczę ile to razy widzę w sieci teksty: "Pies w mieście się męczy", "Mieszkanie w bloku nie jest dobre dla psa", "Trzymasz psa w kawalerce?!" Znacie to? Też uważacie, że psom lepiej jest w schronisku lub na ulicy niż w małym mieszkaniu w mieście? A może sami stoicie przed decyzją powiększenia rodziny o psa, ale mieszkacie w kawalerce i macie obawy z tym związane?
Ten post jest skierowany zarówno dla zwolenników jak i przeciwników mieszkania z psem w mieście, w dodatku w niewielkiej 25m kawalerce. Nasza rodzina to 2 dorosłe osoby i średniej wielkości pies. Czy Tajga męczy się w kawalerce? Czy jest ciasno? Jak to jest mieszkać z psem w jednym pokoju? Czy pies do szczęścia potrzebuje dużego domu/mieszkania i ogrodu? Przed Wami cała prawda i tylko prawda o mieszkaniu z psem w kawalerce, zapraszam! Smaczku niech doda fakt, że wynajmujemy mieszkanie z psem. Często osoby wynajmujące mieszkanie nie przechodzą procedur adopcyjnych, co dla mnie jest totalną głupotą. Lepiej żeby pies gnił w schronisku, bo wymagają dużego, własnościowego mieszkania... My nie mamy kłopotu z wynajmem ani z sąsiadami, wystarczy trochę poszukać. Trafiliśmy na cudownych ludzi
Przestrzeń
Jak widać na zdjęciach sporo przestrzeni w mieszkaniu zajmują psie graty - klatka (90x60cm), pierdolnik na klatce, dwa wiadra (w 1 zabawki i akcesoria, w 2 naturalne gryzaki), karma, pudełko z szarpakami i małe z suszonym mięsem, półka na rzeczy podręczne używane niemal codziennie...
Ile z metrażu mamy wolnej przestrzeni? Usiądźcie jeśli stoicie
- pokój 120x250 cm + maleńki niby przedpokój 65x100 cm
- kuchnia 100x90 cm (resztę zajmują meble, sprzęt AGD i stojąca półka)
- łazienka 50x70 cm plus miejsce na nogi przy toalecie (resztę zajmują pudełka z chemią i kosmetykami, pralka i wanna)
Mało tego, a jeszcze co jakiś czas trzeba ulokować suszarkę z praniem. Do tego wszystkiego, co widać na fotkach i o czym pisałam dochodzi łóżko 140x200 cm, rowerek stacjonarny, duży stół a na nim komputer, piłka duża gimnastyczna i piłka orzeszek, około 30 frisbee, TV, parę kartonów, hantle, sztanga i obciążenia, twister, gumy, kettlebell, trochę książek, mata do ćwiczeń, koce, zapasowe posłania, taborety, krzesła... Życie ratuje nam pojemna, głęboka szafa i regały oraz "ukryta" szafa wnękowa (buty, materac, namiot, kurtki, plecaki i inne pierdoły). Myślicie, że się nie da? Da się! Nawet daję radę ćwiczyć 4-6x w tygodniu w domu - dla chcącego nic trudnego.
Utrzymanie porządku
...zabijcie mnie! Jestem straszną bałaganiarą Ciągle "od jutra" ogarnę, od jutra posegreguję ubrania i psie rzeczy, jutro zmyje podłogę, mój facet nie pomaga w zachowaniu porządku Po szaleństwach nad Wisłą miewamy w mieszkaniu piaskownicę, którą trzeba niezwłocznie zlikwidować! Mycie okien i szafek, zwłaszcza na górze - 2x w roku, przyznaję się do tego bez bicia, nigdy nie byłam pedantką. Jeszcze za dzieciaka nie umiałam się skupić w posprzątanym pokoju, preferowałam tzw. nieład artystyczny. Teraz szkoda mi dnia i życia na latanie ze ścierą, wolę pospacerować, popracować, potrenować z Tajgą, nadgonić pisanie postów lub zrelaksować się albo bardziej przyziemnie - zrobić obiad na 2-3 dni, upiec ciasto, przygotować pasty do kanapek i warzyw. Jeśli jednak trzeba to potrafię się spiąć i w godzinę posprzątać niemal na błysk U nas to nie pies brudzi i bałagani tylko my Tajga nawet swoje zabawki i przytulanki odnosi na miejsce - na łóżko, do klatki lub na zapasowe posłanie leżące pod balkonowymi drzwiami lub na balkonie.
Rozmieszczenie rzeczy, tajne skrytki
Wieszak na drzwiach służy jako wieszak do najczęściej używanych kurtek, bluz oraz plecaków. Wieszak w ścianie na krzesła i wiszące na mim krzesła służą jako półka na torby na zakupy, paski, czapki, szaliki, saszetki i maskę antysmogową. W ścianie były solidne gwoździe, z których za pomocą grubego sznurka zrobiłam prowizoryczny wieszak na smycze, szelki i obroże będące w częstym użytkowaniu. W roku mamy wieszak-pieska, na którym ląduje ostatnio używany worko-plecak oraz brudne szarpaki, które schną i czekają na swoją kolejkę do prania.
Jestem chomikiem, lubię różnorodność w kuchni i jako weganka często robię spore zapasy i kupuje na promocjach, więc pod łóżkiem i pod stołem oraz w koszyku pod szafką na buty mam ukryte puszki i słoiki z fasolą, cieciorką, soczewicą, kukurydzą, groszkiem, oliwkami, mlekiem kokosowym, masłem orzechowym itp. Do tego kartony z mlekiem roślinnym oraz spory karton z suszonymi owocami, kaszami, przyprawami, wiórkami, orzechami, bo to schodzi u nas w sporych ilościach. Kupowanie od czasu do czasu przez internet większych ilości jest o wiele bardziej opłacalne niż latanie codziennie do sklepu po małe paczki. Inwazja zombie nam nie straszna!
Da się! Pies nauczony wyciszania się i odpoczywania a także umiejętnie klatkowany to błogosławieństwo. Nie ważne, czy chcę zrobić trening, posprzątać, odpocząć, rozstawić suszarkę z praniem, odpocząć od psa - Tajga zawsze zna swoje miejsce. Nie szaleje w mieszkaniu, nie jest natrętna, nie wymusza pieszczot - to my decydujemy o czasie zabawy i odpoczynku. Kiedy chcemy mieć chwilę tylko dla siebie, to Tajga sama schodzi z łóżka i czeka na gryzaki, które dostaje do klatki. Kuchnia nie ma drzwi, więc bardzo ważne jest to, że Tajga nie kradnie jedzenia, nie wchodzi do kuchni, nie ściąga niczego ze stołu nawet jeśli wyjdę na klakę do listonosza/kuriera. Właściwe wychowanie psa i ustalenie zasad panujących w domu to podstawa, nieistotna jest przy tym wielkość mieszkania.
Wielkim atutem naszej kawalerki jest dość spory balkon. Jeśli tylko pogoda pozwala to Tajga "balkoninguje" a my zyskujemy dodatkową przestrzeń w mieszkaniu. Podobnie ma się sprawa z wystawianiem prania na suszarce. Często żartuje, że to nasz drugi pokój
Tak, Tajga przeżywa niesamowite męki i katusze z powodu mieszkania w kawalerce Wystarczy spojrzeć na powyższy kolaż zdjęć by ujrzeć to psie cierpienie A tak na poważnie, to nie ma różnicy w zachowaniu i spędzaniu czasu wolnego Tajgi na wsi, w dużym piętrowym domu z ogrodem a codziennością w małej kawalerce. Tajga leży/śpi przeważnie w jednym miejscu zmieniając tylko pozycję przez kilka godzin. Nie biega po domu, nie domaga się wypuszczenia na podwórko, bo czas spędza aktywnie z człowiekiem podczas spacerów. Ma zapewniony wysiłek fizyczny oraz umysłowy i nie widzi sensu w bieganiu jak głupia przy płocie, czy w oszczekiwaniu ludzi i kur. O dobrostanie i szczęściu psa nie decyduje metraż mieszkania tylko to ile czasu poświęca mu człowiek i od jakości spacerów oraz wkładanej przez człowieka pracy.
Gdybym miała większe mieszkanie...
Jak na psią matkę wariatkę przystało urządziłabym wtedy Tajdze oddzielny pokój z tylko i wyłącznie jej akcesoriami, żarciem, klatką i całą resztą psich dupereli. Coś na kształt pokoju dziecięcego Byłoby to praktyczne i psie rzeczy w końcu miałyby swoje stałe miejsce. Nie uważam tego za fanaberie, jeśli ktoś tak uważa to jego problem. Jeśli przeprowadzilibyśmy się na wieś to Tajga w żadnym wypadku nie zostawałaby sama na podwórku, bo byłoby to dla niej zwyczajnie niebezpieczne. Ucierpiałyby też jej kompetencje społeczne a spacery stałyby się nudne i rutynowe, bo brakuje tam przestrzeni do spacerów oraz różnorodności, którą oferuje nam Warszawa. Z moich obserwacji wynika, że miejski pies z bloku u boku świadomego właściciela ma o wiele lepsze, bogatsze i ciekawsze życie niż wiejski czy podmiejski pies będący nierzadko więźniem ogrodu czy podwórka.
2+1 w kawalerce, czyli cała prawda o mieszkaniu z psem na 25 m2 - podsumowanie
Jak widać da się żyć w niewielkiej kawalerce i to jeszcze razem z psem i nie narzekać na brak miejsca Mało tego są ludzie, którzy takie lub ciut mniejsze mieszkanie dzielą z dwoma psami i to większymi od Tajgi! Metraż jest słabą wymówką jeśli chodzi o decyzję o posiadaniu psa. Wyżej przedstawiłam wszystkie cienie i blaski życia w kawalerce z psem.
Czy coś bym zmieniła? Tak, chętnie wbudowałabym psią klatkę w szafkę i tym sposobem zyskałabym dodatkowe półki na większość psich akcesoriów - znikłaby plastikowa półka przy drzwiach, pierdolnik z klatki oraz prowizoryczny wieszak w mini przedpokoju. Odzyskałabym też dwa kosze-szuflady w szafie na swoje rzeczy, bo teraz przeznaczyłam je na psie zabawki, saszetki, rzadko używane szelki, smycze i obroże. Gdyby to było moje mieszkanie to na pewno zrobiłabym łóżko na zamówienie na podwyższeniu, tak aby zyskać dodatkową przestrzeń do przechowywania. Pomyślałabym też o jakichś hakach/półkach do podwieszenia piłek gimnastycznych.
Jesteście ciekawi czy brakuje mi miejsca i czy jest nam ciasno? Nie, nie odczuwam braku miejsca, nie dokucza mi ciasnota. Może to dlatego, że na co dzień prowadzę bardzo aktywny tryb życia, podczas spacerów często przemierzam 10-20 kilometrów, w mieszkaniu pracuję przy komputerze, odpoczywam, trenuje i gotuję. Jedyne na co narzekam to mało miejsca w kuchni, co uniemożliwia nam praktycznie gotowanie we dwoje
Jestem ciekawa jak to wygląda u Was, czy ktoś też mieszka ze zwierzakami w małym mieszkaniu? Jakie macie zdanie o mieszkaniu z psem w bloku, zgadzacie się ze mną, że nie jest to dla psa karą? Oczywiście mowa o psie zsocjalizowanym, który nie boi się miasta. Może macie dla mnie jakieś patenty na organizację głównie psich akcesoriów aby łatwiej to ogarnąć? Jak przestać być bałaganiarą...? Zapraszam do dyskusji!
My też mieszkamy w kawalerce i powiem szczerze, że gdyby nie rozstawiona psia klatka, to nie widziałabym różnicy między tym, że mam jakieś psie rzeczy, a mieszkaniem bez nich. Dwie/trzy smycze z obrożą wiszą na wieszaku w przedpokoju razem z kurtką, psie miski zajmują odrobinę miejsca w kuchni, ale są ustawione tak, że nikomu nie zawadzają i nikt nie zawraca psu głowy, kiedy je - na psie żarcie/suple jest jedna półka w szafce, zabawki w większości są w kartonie postawionym tak, że nie zajmuje dodatkowego miejsca. Fakt, że mamy trochę więcej przestrzeni (nie powiem dokładnie ile, bo cała kawalerka ma 38m2, ale jest w niej pomieszczenie robiące za schowek, które jest naprawdę spore, więc kilka tych metrów nam odchodzi). Może i niedlugo będę szukać czegoś większego (nie przepadam jak na małej przestrzeni jest dużo rzeczy, więc w grę wchodzi albo coś większego, albo podobny metraż, tylko z mniejszą ilością mebli), ale zaraz dołączy do nas szczeniak i nie mogę się doczekać tych komentarzy, że męczę psy :D Szczególnie, że Wilson podczas mojej nieobecności po prostu śpi zwinięty na kanapie, a kiedy jestem w domu odpoczywa obok, a nie potrzebuje trzech innych pomieszczeń, żeby tam pójść. Mieszkaliśmy wczesniej w mieszkaniu trzypokojowym - pies też przebywał w tym samym pokoju co ja, sporadycznie poszedł się położyć na swój ulubiony fotel do drugiego pokoju.
OdpowiedzUsuńMam czasem problem z tym, że coś położę na innym miejscu niż powinno i potrafi tak leżeć i leżeć, ale jak już zacznie mi przeszkadzać, to sprzątam całe mieszkanie :D
No wiesz, jak możesz 2 psy skazywać na męczarnie w małym mieszkaniu? :P Ja jestem straszną bałaganiarą... mój facet też niestety i nawet jak będziemy się na smyczach i ubraniach potykać, to nie sprzątniemy tylko przerzucimy na inną kupkę. Wstyd się przyznać, ale taka prawda - zawsze znajdę sobie ciekawsze rzeczy do robienia od sprzątania. Jak już nawet posprzątam i poukładam wszystko to zaraz czegoś szukam i burdel od nowa... brakuje mi pomysłu jak i gdzie ulokować psie rzeczy tak żeby wszystko się wszędzie nie walało - za dużo tego, ale w sumie wszystko potrzebne :D O, zapomniałam dodać, że jeszcze niewielką piwnicę mamy na kartony i jakieś niepotrzebne rzeczy.
UsuńTrzeba po toz dzwonić od razu i najlepiej to jeszcze na hodowcę nasłać, że szczeniaka chce oddać w takie warunki :D To ja tak mam z rzeczami w łazience, nie mam chwilowo kosza na pranie, pralka ma wkład od góry, a że najczęściej jest zamknięta, bo coś na niej stoi, to ubrania lądują w kącie...ale jakimś cudem wstawiając pranie i tak zbieram je zawsze z całej powierzchni podłogi w łazience. :D Ilość rzeczy jest chyba najgorsza, jak robię czegoś przegląd to też zawsze zostawiam, bo "na pewno się przyda!" (oczywiście zaraz po schowaniu zapominam, że to mam) i przy następnym przeglądzie tych samych rzeczy stwierdzam, że jednak połowa z tego jest mi zupełnie niepotrzebna.
UsuńHalo, szybko policja na bloga - mordują psy! :D :P my na pranie mamy takie plastikowo-gumowe wiadro w kącie, na nim piłka gimnastyczna, bo nie ma gdzie jej ulokować :P Gorzej z walającymi się psimi ciuchami, bo zawsze lekko się zabrudzą, ale po co prać po 1 spacerze jak znów pies ślady miłości zostawi? I tak dojrzewają na kupce na krześle albo obok szafy do prania :D
UsuńNo to ja Ci napiszę, że na 24m2 mam dwa psy (raczej szczenior wyrośnie na średniej wielkości psa), mieszkają tu dwie dorosłe osoby i śpią na dwóch oddzielnych łóżkach (z tym, że jedno jest rozkładane) i w tym tygodniu dojdzie nam druga klatka dla psa 90x60. ;) Nie powiedziałabym, że psy się w mieszkaniu męczą. Przed adopcją Iggy'ego była u mnie kobitka z Fundacji na wizycie przedadopcyjnej i jak widać warunki mieszkaniowe jej nie przeszkadzały. ;)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do napisania wpisu o moich "patentach" na porządkowanie i chowanie psich rzeczy, tak by nie walały się na widoku.
Czekam na post! ;) My mamy chyba za dużo rzeczy :P nie ma opcji żeby tyle badziewia nie stało na wierzchu :/ Z tym męczeniem w mieszkaniu to ironicznie oczywiście ;) A za upchnięcie 2 łóżek podziwiam! Nam się jeszcze udaje materac dmuchany ulokować na środku jak siostra przyjeżdża, ale wtedy już nie ma gdzie ćwiczyć ani prania rozstawić :D
UsuńMy mamy dwie suszarki na pranie - jedna wisi pod sufitem w łazience, druga jest wyjmowana i rozstawiana w pokoju. Ale ze względu na ząbkującego szczeniora, na razie ograniczamy pranie do tej podsufitowej. :)
UsuńA wpis na pewno będzie, ale nie wiem kiedy - na razie jestem trochę do tyłu z czasem i pisaniem. :/
Wiszącą suszarkę mamy na balkonie, właśnie wróciła do łask po zimie ;) Poczekamy cierpliwie na wpis :)
Usuń25m2 to już jest mimo wszystko co urządzać, tragedii nie ma. Sam zastanawiam się na kawalerką, jedną z oferty http://pcg.pl/wykonczenie-pod-klucz/, tylko myślałem raczej o kupnie. Niestety na nic większego stać mnie nie będzie.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń