ciasteczka

piątek, 30 marca 2018

Dlaczego unikamy psów podczas spacerów, czyli o tym jak życie stało się lepsze

 

Socjal! Socjal! Socjal! Z każdej strony słyszysz i czytasz o socjalu, o grupowych spacerach. Chwilami mam wrażenie, że ten cały socjal wyskoczy mi za chwilę z lodówki kiedy ją otworzę aby wyjąc rano mleko sojowe do kawy.

Czy wiesz jednak czym jest prawidłowa socjalizacja? Czy wiesz, że powitania z każdym psem i ciągle zabawy nie są psu potrzebne a niektóre psy wręcz tego nie znoszą? Czy wiesz, że stanie godzinami na przysłowiowej psiej łączce gdzie w najczęściej niekontrolowany i zaburzony sposób odbywają się interakcje między psami wyrządza więcej szkody niż pożytku? Zwłaszcza, że często gęsto są to spotkania z przypadkowymi psami, a stado kumpli gnębi nowego...

Czy wiesz kiedy Twój pies ma dość?  Czy poprawnie odczytujesz jego sygnały i mowę ciała? Do tego dochodzą sygnały innych psów. Czy wiesz kiedy jest naprawdę szczęśliwy?  Kiedy potrzebuje wsparcia? Ja wiem, że taki "spacer" jest wygodny a pies niby wybiegany i zmęczony a Ty masz spokój, obowiązek odbębniony.

Długo myślałam, że to z Tajgą jest coś nie tak, bo wszystkie psy się tak bawią a tylko ona nie chce i wiecznie ma jakieś ale. Szukałam pomocy, dużo czytałam, poznawałam psi język, psie potrzeby, popędy i ich naturę.

I tak (nie pamiętam już ile to trwa dokładnie) od przynajmniej roku nie spotykamy się z innymi na psiej łączce, ochraniam Tajgę na ile jestem w stanie przed natrętnymi podbiegaczami-witaczami. Nie dopuszczam do kontaktów z przypadkowymi psami. Zwłaszcza jeśli już od pierwszej chwili widać, że mają jakieś problemy z emocjami. Bywa, że i pół miesiąca Tajga spacery spędza sam na sam ze mną i jest wtedy najszczęśliwszym psem na świecie. Nie licząc porannych lub wieczornych spacerów w gronie zaprzyjaźnionych psiarzy z sąsiedztwa.


Tajga sama z siebie nie podchodzi do psów, omija je szerokim łukiem. Wyjątek stanowią psy, które ją sprowokują, podbiegną, wkładają nos w tyłek, skaczą. Niestety zdarza się, że nie jestem w stanie zawsze ochronić ją przed tymi kontaktami 😕 Wtedy pozwalam jej na załatwienie sprawy po psiemu, bo Tajga świetnie się komunikuje, czego niestety o innych psach powiedzieć nie mogę...

Nasze życie od czasu tej pozornej izolacji jest o wiele przyjemniejsze i prostsze. Tajga jest szczęśliwsza, pogodniejsza, mniej szczekliwa, więcej śpi, mniej ciągnie na smyczy, jest nieco mniej reaktywna. Dodatkowo jeśli już nawiąże relacje z psem (w 99% obecnie udaje się to robić z "normalnymi" psami) to świetnie się bawi, rozkwita. Najbardziej widzę jej szczęście kiedy w końcu pies, z którym się bawi ją rozumie, czyta nawet subtelne sygnały uspokajające i szanuje wyznaczane przez nią granice.
Wiem, że części z Was może się wydawać, że unikamy problemu, że Tajga jest dzika, agresywna i mało socjalna. Nikt jednak już mi tego nie wmówi, bo to jest mój pies i to ja znam ją najlepiej i wiem czego potrzebuje. Psy są jak ludzie - nie każdy czuje się idealnie w dużym skupisku, gdzie nikt go nie słucha i nie zważa na wysyłane komunikaty. Najgorsze są ataki agresji. Za co? Za asertywność... Chyba to jednak nie Tajga ma problem 😉

Pozorna izolacja. Celowo używam tego terminu, bo Tajga nie jest izolowana od psów. Codziennie mijamy ich przynajmniej kilkanaście, niektóre obserwujemy, inne omijamy szerokim łukiem. Jeszcze inne przepędzm na cztery wiatry lub robi to Tajga jeśli widzę, że pies nie jest agresywny a namolny, właściciele nie potrafią odwołać swoich psów. Dlaczego pozwalam na to Tajdze? Zauważyłam, że kontrolowane przepędzanie intruzów za moim pozwoleniem pozwala Tajdze zmniejszyć praktycznie do zera niekontrolowane wybuchy frustracji na przypadkowych psach. Od czasu do czasu spotykamy się też ze znanymi i lubianymi przez Tajgę psami i ludźmi, którzy rozumieją nasze spojrzenie na świat i szanują nas. Zdarza się nam też umówić ze znajomymi problemowymi psami na równoległy spacer smyczowy. Jak ognia unikamy psów rozemocjonowanych, bo Tajga w sekundę przechwytuje ich emocje i sytuacja jest delikatnie mówiąc niefajna.

Bardzo ubolewam nad tym, że tak niewielu właścicieli psów jest świadomych, nie znają mowy psiego ciała, nie widzą ich potrzeb, lęków, nie dają im wsparcia. Pozostawiają ich wychowanie takim charakternym obcym psom jak Tajga "a niech go przepędzi", "ustawi go", "jak go pogryzie to może się nauczy".

Niewykluczone, że w przyszłości w oparciu o inne artykuły przedstawię mój pogląd na właściwą socjalizację.
Ostatni tydzień a nawet 1.5 tygodnia to świetny czas! Tajga niemal codziennie spotykała fajne, socjalne i zabawowe psy. Ostatnio bawiła się nawet z 10 miesięcznym karelskim psem na niedźwiedzie, często chemia występuje także między Tajgą a psami ras pierwotnych.

A jak wyglądają kontakty Waszych psów z przedstawicielami ich gatunku? Tajga od kiedy pamiętam wolała indywidualne niuchanie trawki albo pracę ze mną, inne psy nigdy nie były dla niej szczególnie istotne.

4 komentarze:

  1. Moja suczka dogaduje się z pewnymi siebie psami, które się dobrze komunikują. Jak ognia unikamy psów, zwłaszcza malutkich, które każdy szybszy ruch uważają za atak i uciekają z piskiem. Prowokują pogoń i w efekcie złapanie takiego psiaka, a potem winny mój "agresor". Żaden socjal nie pomoże na niestabilne, histeryczne psy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze są jeszcze małe psy, najczęściej Yorki, które ujadają i rzucają się z wściekłością - oczywiście chodzą bez smyczy...

      Usuń
    2. Ja mam yorka, tak lubi poszczekac.. Ale najczęściej w momencie w którym ktoś do nas leci z psem bo "pieski musza się przywitać". I na nic wtedy zdaja się moje słowa żeby nie podchodzić.. Parę lat temu żucil się na nią pies i od tamtej pory walczymy.. Tylko co z tego skoro ludzie nie rozumieją że nie każdy pies musi pałac miłością do nich czy ich psa..

      Usuń
    3. Też to mamy na co dzień :/ Co do Yorków to niestety wiele osób kupuje je za parę stów z pseudo, jako maskotki, nie socjalizują ich, nie pracują, chodzą bez smyczy, bo taki słodki malutki... Potem parę takich rozhisteryzowanych maluchów atakujących moją sukę i Tajga nie przepada za małymi słodkimi psami, bo same się boją a podbiegają i wszczynają afery. Oczywiście znam kilka osób, które wiedzą, że York to terier i wychowały je na normalne psy, ale to raczej mniejszość :/

      To nawet nie chodzi o miłość i lubienie wszystkich psów, to zwyczajnie nie jest normalne żeby psy podbiegały do siebie na wprost z impetem, w naturze to oznacza atak i moja suka zaczyna się bronić podczas takich akcji :/ Wieki miną zanim ludzie to pojmą, że psy nie muszą się z każdym witać i lizać sobie tyłków, o ile w ogóle zrozumieją... "bo on chce się przywitać"

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com