W ostatnią sobotę, czyli 6 października na Placu Zamkowym w Warszawie pod Kolumna Zygmunta odbyła się po raz już 12 akcja "Zerwijmy Łańcuchy", którą prowadzi portal PSY.pl. Do akcji przyłączyło się 50 miejscowości. Tegoroczne hasło happeningu to "Uwolnij Przyjaciela". Wolontariusze, aktorzy, artyści, sportowcy, dziennikarze, osoby publiczne, influencerzy oraz każdy chętny spośród przechodniów mógł przykuć się na chwilę lub na dłużej łańcuchem do budy i poczuć namiastkę tego, co czują psy więzione na krótkich i ciężkich łańcuchach.
Cel akcji
"Zerwijmy Łańcuchy" ma na celu uświadomienie ludziom, że psy czują tak samo jak ludzie. Każde zwierze odczuwa głód, chłód, ból, pragnienie i chce być kochane, czuć się bezpiecznie, chce być wolne. Nikt nie ma prawa przykuwać drugiej żyjącej i czującej istoty łańcuchem do budy, beczki czy stodoły. Psy potrzebują spacerów, kontaktu z człowiekiem oraz innymi psami i pracy umysłowej. Polska wieś niestety nadal ma się czego wstydzić... Psy nie dość, że stoją całymi dniami przywiązane do budy łańcuchami to dodatkowo cierpią głód, pozbawione są opieki weterynaryjnej, suczki rodzą co cieczkę a szczeniaków często gospodarze "pozbywają się". Do tego dochodzi pusta miska i często brak dostępu do wody. Pies jest alarmem, jak nie ten to będzie następny... Znęcanie się nad zwierzętami też jest na porządku dziennym. Mamy XXI wiek, środek Europy, sytuacja psów przeraża. Niestety takie obrazy można spotkać także w miastach na podwórkach domków jednorodzinnych, na działkach, bywa, że psy są więzione przy kaloryferze w bloku.
Więcej o akcji przeczytasz [tu]
Dlaczego nie można trzymać psa na łańcuchu?
Ponieważ przykucie psa łańcuchem do budy jest:
- niezgodne z prawem – zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt zabrania się trzymania zwierząt domowych na uwięzi w sposób stały dłużej niż 12 godzin w ciągu doby lub powodujący u nich uszkodzenie ciała, cierpienie oraz niezapewniający możliwości niezbędnego ruchu; zabronione jest trzymanie psa na uwięzi krótszej niż 3 metry;
- niehumanitarne – zwierzęta, tak samo jak ludzie, odczuwają ból, pragnienie, strach i samotność; łańcuch często powoduje u nich urazy kręgosłupa, wrasta w szyję lub przemarza do niej;
- niebezpieczne dla ludzi – pies będący na uwięzi cierpi psychicznie i fizycznie, przez to staje się agresywny i stwarza zagrożenie dla ludzi.
Dlaczego wzięłam udział w "Zerwijmy Łańcuchy"?
Pochodzę z Podkarpacia, wychowałam się na wsi i od dziecka patrzyłam na cierpienie psów, kotów oraz innych zwierząt gospodarskich. Pamiętam, że jako kilkuletnie dziecko oglądałam program Animals i nawet sama zrobiłam sobie puszkę i wyszłam przed bramkę zbierać na zwierzęta w schroniskach (jak się domyślacie z marnym skutkiem).
Życie zwierząt na wsi przez ostatnie 30 lat nieznacznie się poprawiło, rośnie świadomość, jest więcej weterynarzy, ale niestety to ciągle za mało. Rozmowa i edukowanie tych ludzi, którzy znęcają się nad swoimi psami czy innymi zwierzętami, to jak rzucanie grochem o ścianę. To co możemy często osiągnąć, to sąsiedzka wojna. Zdarzają się przypadki otrucia psów, dowodów brak, ale często ma się powody żeby sądzić, że zrobili to "życzliwi" sąsiedzi.
Nie można udawać, że problemu nie ma. Nie odwracajmy głowy od cierpienia! Ale ciężko jest działać, kiedy lokalna policja sama trzyma psy w fatalnych warunkach i jeszcze nas wyśmieje za zgłoszenie. Fundacji albo nie ma albo są przepełnione pracą, zwierzętami i brakuje im środków na dalszą działalność.
Swoją obecnością na proteście chciałam zaznaczyć mój sprzeciw przeciwko wiązaniu psów na łańcuchach. Niejednokrotnie całe kilku czy nawet kilkunastoletnie życie tych psów to tylko 2 metrowy lub krótszy łańcuch. Czy Wy chcielibyście tak żyć? Czy uważacie to za normalne? Wiejskie psy, tak samo jak te nasze miejskie mają uczucia i potrzeby, one też mogą mieszkać w domach a przynajmniej w nich nocować. A jeśli nie to spuszczajmy je z łańcuchów, wychodźmy z nimi na spacery, poświęćmy trochę czasu codziennie na zabawę, pieszczoty, naukę czegoś. Zapewnijmy im godne warunki. Dość traktowania psów jak żywych alarmów, jak rzeczy. Słyszeliście kiedyś skowyt głodnego, zmarzniętego i/lub bitego psa? Ja niestety tak, jako dziecko niewiele mogłam zrobić... To koszmarne wspomnienie zostanie we mnie chyba na zawsze... Nie mogę przygarnąć wszystkich potrzebujących psiaków, ale zawsze staram się jakoś pomagać.
Czy to ma sens?
- "Głupi protest"
- "Bez sensu, idźcie na wieś!"
- "Siedzenie przy budzie w mieście niczego nie zmieni"
- "Chcą się tylko pokazać"
- "Nic nie robią tylko protestują"
- "To tylko psy, po co to robicie?"
Pewnie podobnie jak ja spotkaliście się nie raz z takimi i gorszymi stwierdzeniami. Po części są one słuszne, bo nasza akcja raczej nie dotrze "pod strzechy" i nie sprawi nagle, że wszyscy odepną psy z łańcuchów. Ale takie akcje nie są bez sensu! Fundacje działają cały rok, ta akcja jest raz w roku aby edukować, pokazywać ludziom, że łańcuch to zło. Jeśli choć jedno dziecko spacerujące w sobotę z rodzicami czegoś się nauczyło i będzie broniło w przyszłości praw zwierząt, jeśli los chociaż jednego psa się poprawi, to ma to sens. Takie protesty są tak samo potrzebne jak i praca u podstaw na wsiach. Głęboko wierzę w to, że w końcu ktoś zacznie tego prawa przestrzegać, że skończą się znajomości i kumoterstwo, że policja przestanie bagatelizować zgłoszenia o znęcaniu się nad zwierzętami a kary dla oprawców będą jeszcze wyższe. Ideałem byłoby, gdyby każda wieś miała chociaż kilka dni w miesiącu lekarza weterynarii z prawdziwego zdarzenia, aby kastracje i sterylizacje były powszechne, aby wolontariusze edukowali najmłodszych w przedszkolach i szkołach.
Wspólnie możemy więcej! Uwolnijmy naszych czworonożnych braci mniejszych! Nie odwracajmy głowy! Nie bójmy się działać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com