ciasteczka

piątek, 7 sierpnia 2020

Być psią matką i traktować psa po psiemu!

Co myślisz kiedy czytasz lub słyszysz "psia matka"? Wariatka, dziwaczka, ktoś kto uczłowiecza psa, pies zastępuje jej dziecko, niedojrzała, niepoważna, pewnie chłop jej nie chce...? A ja to widzę inaczej!

Jestem psią matką a do tego wariatką i z powodzeniem łącze to z zaspokajaniem psich potrzeb i z traktowaniem psa po psiemu! No i jestem z tego dumna. 

Psia matka = bardzo świadomy i odpowiedzialny psi przewodnik
O tym, kim jest psia matka wariatka pisałam już 2 lata temu, więc w tym poście nie będę powtarzała tego. Zapraszam do kliknięcia i przeczytania. Dodam tylko, że podtrzymuje nadal wszystko, co napisałam w tamtym artykule.  Dziś jednak zajmę się nieco inną stroną psich matek a mianowicie tym, że te prawdziwe psie matki wariatki są bardzo świadomymi i odpowiedzialnymi psimi przewodnikami. Często nie do końca rozumiane, może nawet wyśmiewane, bo niby za bardzo chuchamy i dmuchamy na nasze psy, za często je badamy i w ogóle za dużo się przejmujemy. Czy jednak nie tak właśnie powinno wyglądać życie z psem? Jesteśmy tej całkowicie od nas zależnej żywej istocie winni najlepszą opiekę, ochronę, zrozumienie i mądre zaspokajanie potrzeb gatunkowych. Psie potrzeby są bezwzględnie na pierwszym miejscu, to nie my zapełniamy jakąś pustkę w nas, nie realizujemy niespełnionego macierzyństwa, nie zagłuszamy instynktów i nie krzywdzimy naszych psich dzieci poprzez uczłowieczanie. Tym samym nie krzywdzimy też innych ludzi, co bywa nam zarzucane. Ludzie lubią układać życie innym i udzielać "dobrych" rad. Tymczasem ja to bym chciała, żeby tych psich matek wariatek było więcej! Na ulicach nadal dominują smartfonowe zombie podczepione do smyczy, które chyba nie wiedzą po co mają psa i czym powinien być spacer z psem. 

Często spotykam się z zarzutem, że jestem egoistyczna, że nie daje psu się bawić, że izoluję go od ludzi i psów. A może czas się doszkolić i zrozumieć, że pies jest czyjąś własnością, przyjacielem, towarzyszem a nie dobrem publicznym, czy maskotką do szarpania i klepania przez znudzone na osiedlu dzieci. Nasze psy nie są też workami treningowymi dla psów znudzonych życiem, nie nauczonych komunikacji, zasad funkcjonowania w psiej i ludzkiej społeczności. Mamy prawo je przed tym chronić. Ja wiem, że nadal pokutuje mit, że każdy pies lubi być głaskany i powinien przychodzić na każde cmoknięcie oraz lubić wszystkie dzieci, nawet jeśli te drą się jak stare prześcieradła i okładają psa pięścią czy kijem lub wkładają palce do oka, ucha itd. Otóż nie. Każdy ma swoje granice, charakter, doświadczenia, upodobania - psy też i żaden pies nie musi tego lubić. Nigdy nie uczyłabym mojego psa znoszenia czegoś takiego, bo w pewnym momencie by mu się pewnie ulało i zaatakowałby bez ostrzeżenia. Tą kwestię poruszę przy innej okazji. 
Psia matka a nie psia madka!
Matka matce nierówna i nie wystarczy urodzić żeby zostać matką, bo matką trzeba być i się tego uczyć. To samo tyczy się psich matek. Nie wystarczy mieć psa, czyli kupić, adoptować lub zgarnąć z ulicy aby zasłużyć sobie na bycie psią matką. Wyznacznikiem nie jest też ilość kasy wydawana na mniej lub bardziej potrzebne psie akcesoria. Czujecie różnicę? Jeśli nie, to za chwileczkę Wam wyjaśnię kilka kwestii. 

Zaspokojenie psich potrzeb i zrozumienie go na pierwszym miejscu
Uważam, że każdy z nas powinien zacząć, nie od kupienia lub adopcji psa a od zrobienia szkolenia z psiej mowy ciała, komunikacji z psem, budowania więzi i poznania gatunkowych potrzeb. Mi tego te prawie 7 lat temu zabrakło i nie wstydzę się o tym mówić. Zostałam wrzucona na głęboką wodę, próbowano mi wmówić, że Tajga mnie dominuje... W końcu obraziłam się na psich speców i sama na własną rękę szukałam informacji, testowałam, co u nas działa. Tak doszłam do ładu i składu. Tej wyboistej drogi nikomu nie polecam. Cieszę się, że obecnie wartościowi behawioryści udzielają takich porad przyszłym psim opiekunom a nawet pomagają wybrać psa, bo nie każdy pies pasuje do każdego człowieka. 

Dlatego piszę tego bloga, czasem gdzieś ukazują się moje artykuły na temat szeroko pojętej opieki i więzi z psem a także jego potrzeb. Podobnie na Facebooku czy Instagramie staram się z pozycji właściciela psa wrzucać wartościowe posty. Bardzo bym chciała żeby świadomość o psich potrzebach, ich mowie ciała, profilaktyce zdrowotnej, komunikacji i budowaniu więzi stała się normom.

Każdy pies ma swoje potrzeby! Ten mały także i dlatego odsyłam Was do tekstu o psich potrzebach oraz o poczuciu bezpieczeństwa. A jeśli chcesz okazać psu swoją miłość to koniecznie sprawdź, jak to zrobić po psiemu, bo nasze ludzkie okazywanie uczuć raczej nie spodoba się psu. 

Pies nie służy do pokazania się
Niektórzy uważają, że jak ktoś ma dobrze zsocjalizowanego psa, z którym ma fajną więź, to jest on kukiełką i służy tylko do pokazania się i lansu. Czasem niestety tak może być. Ja jednak zanim wezmę Tajgę na targi, na Stare Miasto, do sklepu, w którym psy są mile widziane, czy na małe zakupy na bazarze lub do knajpy to zapewniam jej fajny spacer, zabawę, węszenie. Najpierw spełniam psie potrzeby a potem idziemy załatwiać moje i okołopsie sprawy. Nigdy odwrotnie! 

Gadżety z psem, ciuchy z psem, takie same apaszki, bluzy, nerka lub plecak pod kolor psich szelek i smyczy - czad! I nikomu to nie powinno przeszkadzać ani dziwić. To, że ktoś lubi zwracać uwagę, chce być dopasowany ze swoim psem nie musi od razu oznaczać, że "idzie się pokazać" w złym tego słowa znaczeniu. Wiele osób stylizuje dzieci na swój wzór i nie ma krzyku. Warto jednak pamiętać, ze ani ludzkich ani psich dzieci pod żadnym pozorem nie powinniśmy przebierać na siłę, zmuszać do noszenia niewygodnych ubranek, butów, akcesoriów tylko dlatego, że taka jest nasz fanaberia. Dobro dzieci i zwierząt zawsze powinno być tu na pierwszym miejscu! Fajna apaszka, miękka i wygodna bluza, dobrze dobrane buty i wszystko dopasowane do pogody (!) - TAK. Dziwne szelki, spódniczki, garnitury, cekiny, okulary, czapeczki i pies wyglądający jak siedem nieszczęść - NIE! 

Sama bardzo lubię podkreślać, jeśli tylko mam taką okazję, że jesteśmy z Tajgą niemal jednością. Czasem to daje swego rodzaju rozpoznawalność na mieście i nie ma w tym nic złego. 
Psia matka wariatka sposobem na życie
"Każdy ma swojego bzika, każdy jakieś hobby ma" - tak śpiewały Fasolki, a ja w domu mam psa! Jedni mają psy, inni koty, szczury, rybki, jeszcze inni gromadkę węży lub dzieci. Ktoś wyrywa się co chwila do lasu, inny nad morze lub w góry. Jedni spacerują, inni biegają, jeżdżą na rowerze a ktoś medytuje. Nie ma złej pasji, nie ma złego sposobu na życie! Jeśli tylko to, co robisz uszczęśliwia Cię, dodaje skrzydeł i nie krzywdzisz tym nikogo, to rób swoje i miej opinie innych w nosie. 

Czego nie robię będąc psią matką?
  • Nie uważam, że Tajga jest dzieckiem czy człowiekiem, ale dostaje ode mnie tyle uwagi, miłości, troski, zainteresowania, opieki także weterynaryjnej jak ludzkie dziecko w normalnie funkcjonującej rodzinie. Pies jest też członkiem rodziny. 
  • Nie wkładam psa w becik, nie daje dziecięcego smoczka do żucia i nie przebieram za dziecko.
  • Nie robię niczego wbrew psu i nie wystawiam jej na sytuacje, z którymi nie jest sobie w stanie poradzić. Wyjątek stanowią zastrzyki i wizyty u weterynarza, którymi zachwycona nie jest, ale są konieczne dla jej dobra. 

Na co sobie pozwalam, czyli niegroźne dziwactwa psiej matki 
  • Nazywam pieszczotliwie Tajgę psiombelkiem lub psórką i nawet część psiarzy z okolicy to ode mnie podłapała. Takie nieszkodliwe wariactwo, bo co za różnica jeśli nazywamy psa misiem, ptysiem czy smrodkiem - żadna. 
  • Czasem gadam z psem w domu czy na spacerze. Niby nie powinno się, ale nie widzę żeby to zaburzyło jej zrozumienie komend czy zrobiło zamieszanie w głowie. 
  • Kopię z nią w piasku, warczę, gonię ją i uciekam, poszczekuje w zabawie - obie mamy z tego ubaw a ludzie nie wierzą chyba w to co widzą jeśli nadarzy się nam widownia. 

Tych punktów co robię a czego nie, jako psia matka pewnie jest więcej, ale to dla mnie codzienność i czasem nie wiem, co tu napisać, bo dla mnie to normalność. Chętnie poczytam Wasze "dziwactwa", a może w komentarzach odezwą się jacyś psi ojcowie? 


Wyjaśnienie
Ja wiem, że niektórzy tego nie akceptują. Proszę jednak o przeczytanie ze zrozumieniem i dopiero komentowanie. Wiem, że wystarczył by tytuł jak być dobrym lub jak być świadomym opiekunem psa, ale dlaczego mam sobie odmawiać prawa do tytułu psiej matki wariatki? Lubię tę moją rolę, którą sama sobie wybrałam, której uczę się każdego dnia na nowo. I najfajniejsze jest to, że takich dziewczyn, czy kobiet jest więcej! Nie brakuje też wśród nas takich, które mają też ludzkie szczeniaki (wybaczcie jeśli kogoś to obraża) - da się łączyć mądrze te dwie role, trzeba tylko włożyć wysiłek i chcieć. 

Tak samo jak nie każdy chce mieć dzieci, tak samo nie każdy powinien je mieć. Podobnie jest z psami.
Bez względu na to, czy jesteś ludzką matką czy psią matką a może 1w2 decyzja powinna być Twoja, przemyślana i zgodna z Twoimi uczuciami, potrzebami oraz musisz być gotowa na wszelkie konsekwencje wynikające z posiadania dziecka i/lub psa. Ja pozostanę przy zwierzętach. 

2 komentarze:

  1. Ja akurat nie mam potrzeby, żeby się jakoś określać w relacji z psem, ale tak naprawdę prawidłowa relacja z psem jest podobna do relacji z dzieckiem. Kochasz, karmisz, dbasz, ale też stawiasz granice. Pomagasz, ale też wymagasz. Moja córka często mówi o Nuk żartobliwie per siostra, bo tak to właśnie w rzeczywistości u nas wygląda. Pies jest ważny. Z drugiej strony nie jestem nadmiernie opiekuńcza ani przewrażliwiona, nie rozpieszczam psa (ani córki:)). Myślę, że wielu ludzi ma fajne relacje z psem, choć na pewno wiele psów kończy na krótkich spacerach wokół bloku, najlepiej luzem, gdy właściciel akurat idzie wyrzucić śmieci. Kiedyś ochroniarka z naszego osiedla zagadnęła mnie dziwnym tekstem "Pani to chyba lubi te spacery z psem, bo pani tak długo nie ma. Bo większość ludzi to nie lubi". Uświadomiłam sobie, że pierwszym pytaniem przy kupnie/adopcji psa, powinno być: "A czy Państwo w ogóle lubią spacerować?" Może wtedy tak wiele psów nie miałoby pazurów zawiniętych w rogale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedni się jakoś tam określają inni nie. I to jest ok :) Najważniejsza w tym wszystkim jest mądra relacja z psem!
      Oj, te psy dookoła bloku albo do końca bloku i z powrotem to plaga. To nie jest tylko kwestia zawiniętych pazurów, często otyłości, ale także ogromnych problemów behawioralnych :/ A to w połączeniu ze spacerkami bez smyczy uprzykrza życie reszcie ludzi i psów...
      Masz racje, że oprócz całej procedury adopcyjnej powinni zadbać o wybranie domu, który da psu odpowiednią ilość spacerów, tych mądrych spacerów a nie tylko bezmyślnego biegania za patykiem lub z innymi psami.

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com