ciasteczka

poniedziałek, 26 czerwca 2017

DOG GAMES Summer 2017


Tradycyjnie już, po każdych Dog Games piszę post podsumowujący. Trudno mi w to uwierzyć, ale były to już 5! zawody w Kaputach, w których wzięłyśmy udział. Od debiutu na Dog Games Spring 2016 startujemy regularnie, bez względu na pogodę i przeciwności losu.

Jestem totalnie zmęczona. Dwa dni wstawania o 5 rano, a właściwie to nie mogłam spać już od 4... Tyle emocji, pozytywnych emocji! Powrót do rzeczywistości zajmie mi zapewne kilka dni. Tajga nadal odsypia weekend. W sobotę udało nam się podjechać z Centrum do Kaput samochodem i było to wielkie ułatwienie! Jeszcze raz z tego miejsca serdeczne podziękowania dla Beaty  Wracałyśmy komunikacją miejską, nie zostałam do końca, bo nie miałabym siły na drugi dzień zawodów. Po 17 dotarłyśmy do domu. W niedziele przyszło nam turlać się komunikacją miejską, pechowo tramwaje miały objazdy, zawieszone kursowanie, zmienione trasy... dojazd zajął nam prawie 3 godziny  Za to po 13 byłyśmy już w domu 

Drugiego dnia zdecydowałam się jechać bez namiotu. Na szczęście w sobotę niebo było zachmurzone a temperatura nieznacznie przekraczała 20 stopni, więc Tajga dała radę. Niedziela też była dla nas łaskawa pod względem pogody. Ulgę przyniosło schładzanie w pojemniku z wodą. W sobotę wiatr pokrzyżował nam trochę start, ale o tym za chwilę. W niedziele nie wiało już tak strasznie.



Początkowo zdecydowałam się wystartować w 4 konkurencjach, dopuszczając rezygnację z co najmniej 1 z nich aby nie zajechać psa i siebie. Padło na rezygnację z niedzielnego Time Warp nad czym bardzo ubolewam. Jednak czekanie 6 godzin od startu w ThrowNgo nie wyszłoby nam raczej na dobre. 


W czym startowałyśmy i jak nam poszło?


Dog Dartbee Classic
W sobotę wiał paskudny wiatr, bałam się, że skończymy z 0, ale szybko się ogarnęłam i jakoś poszło! Skończyłyśmy z 80 pkt (0+10+10+0+0+10+50+0+0). Po zdobyciu 50 pkt dostałam skrzydeł i nieco przekozaczyłam, bo dysk był mocno ośliniony i zamiast przetrzeć go szmatką, którą miałam przy sobie szybko wykonałam 2 kolejne rzuty. Dysk nie trzymał się pewnie ręki, zdekoncentrowałam się, pani sędzia zapeszyła swoim komentarzem i rzuciłam w kosmos, trudno. Było super mimo wszystko.

Dog Dartbee Play Off II Dywizja
Byłam mega zaskoczona, że przeszłyśmy do tego etapu. Pierwszy raz startowałam w Play Off i... stając na linii startu nogi miałam jak z waty i miałam uczucie, że cała drżę. Cholernie bałam się, że w ogóle nie dam rady trafić w tarczę, ale ogarnęłam się w porę - w końcu to zabawa! Uważam, że poszło nam super i gdyby nie moje niedociągnięcia, to pewnie stanęłybyśmy na pudle. Mam nadzieje, ze wszystko jeszcze przed nami  
W naszym pierwszym meczu uzyskałyśmy 60 pkt (0+30+30) i to pozwoliło nam przejść dalej, rywale zdobyli 40 pkt. Drugi mecz miałyśmy o 3 miejsce na podium, niestety nie wytrzymałam napięcia 30 pkt (0+30+0), rywale w pierwszym rzucie uzyskali 50 pkt i przeszli dalej. 
Zakończyłyśmy na 4 miejscu w dywizji II


Time Trial

Totalna porażka. Nie udało się ukończyć żadnej z 2 prób. Wiatr spłatał nam, ale mam wrażenie, że innym również niezłego figla. W większości rzutów nie byłam w stanie dorzucić tych 20 jardów mimo miotania dysku siłowo a nie technicznie, co zawsze w moim przypadku daje pewne, szybie i długie rzuty. Nie mamy nagrania, może to i lepiej  Tym samym podjęłam decyzje, że raczej odpuszczam sobie start w TT, no chyba, że ogarnę swoja głowę i rzuty, to jeszcze kiedyś spróbujemy na luzie. Kiedyś miałam wrażenie, że to "nasza" konkurencja, życie to jednak zweryfikowało.

Przynajmniej Tajga sama nosiła sobie dyski biegnąc z namiotu w kierunku pola startowego - ona już doskonale wiedziała po co tu jesteśmy! Moja najzdolniejsza i najmądrzejsza sucz! 

ThrowNGo level 1
O dziwo poszło nam całkiem dobrze, był to nasz debiut w tej konkurencji. Chwile przed rozpoczęciem konkurencji miałyśmy nieciekawy incydent... Tajga siedziała ładnie na krótkiej smyczy przy nodze a od tyłu niespodziewanie zaatakował ją inny pies, który ciągnął właścicielkę gdzie chciał i jak chciał. Wyglądało to tak, że pewnie gdybym nie odciągnęła Tajgi w porę to zostałaby pogryziona. Nie usłyszałam nawet przepraszam... Cała praca poszła się jebać, suka od nowa z trudem znosi inne psy w swoim otoczeniu a już było tak dobrze. Do rzeczy! Zdobyłyśmy 34 pkt, miejsce 16/57. Nie wiem dlaczego, ale ciągle wydawało mi się, że rzucam do 2 strefy a zaliczałam jednak 3  Teraz inaczej bym to rozegrała, bo bez problemu mogłybyśmy mieć ponad 40 pkt i miejsce w pierwszej 10. 


Jestem pełna podziwu dla pracy, skupienia i opanowania mojej suki. Kocham ją najbardziej na świecie i dla mnie jest idealna. Sama nie wiem skąd u niej taki talent do frisbee. To był już 5 start i Tajga doskonale wiedziała po co tu przyjechała. Nie miała najmniejszego problemu ze skupieniem się na dyskach, nie rozpraszała ja byle drobnostka. Super się dogadywałyśmy. Ja w miarę starałam się i nie wyrzucałam dysków w kosmos (no może troszkę...) Tajga po skończeniu każdej konkurencji usiłowała szarpać się dyskiem wprowadzając mnie ponownie na linie startową, bo dla niej minutowa konkurencja, czy też 9 rzutów do tarczy, to zaledwie rozgrzewka. W niedziele po 1 konkurencji wręcz zaprotestowała, że ona nigdzie nie wraca i żąda powrotu na pole startowe :P Po kilku pertraktacjach udało mi się ją jednak namówić do pójścia na przystanek 



Fajnie sobie poleżeć w przydrożnym rowie za przystankiem w ramach protestu "ja nie wsiadam do żadnego autobusu więcej! Wracajmy startować!".

Oczywiście nigdy nie jest tak różowo i w środę przed zawodami zauważyłam, że Tajga na 1 opuszce ma lekko starta skórę a na 2 pęknięcie pod paznokciem. Oczywiście mój cyborg ani przez chwilę nie dał znać, że coś jej jest... Start stał pod wielkim znakiem zapytania. Zaniechanie długich spacerów, but ochronny i niezawodna maść Cortex aplikowana kilka razy dziennie pozwoliły nam wystartować a łapka jest już prawie jak nowa. 


Nie wiem, jak potoczą się sprawy zdrowotne Tajgi, co przyniosą kolejne tygodnie i miesiące... Mam jednak pewne plany, które zachowam jednak dla siebie a o ich ewentualnej realizacji dowiecie się raczej tuż po ich realizacji, bo nie chciałabym zapeszać 

Dobrze, że tegoroczna edycja Dog Games Summer chwilami lata jednak nie przypominała, bo gdyby temperatura była w okolicach 25 stopni i wyższa a przy tym pełne słońce, to z bólem serca zrezygnowałabym z udziału. Dobro psa i komfort są dla mnie najważniejsze. Super się bawiłam. Nie wypuszczałam dysków za szybko, wysyłałam Tajgę naprzód, dopingowałam i cieszyłam się jak głupia z najmniejszych sukcesów. Zaowocowało. Mam nadzieje, że będzie już tylko lepiej, muszę tylko dopracować swoje rzuty i moją głowę, bo psa mam idealnego 

Organizacja jak zwykle na najwyższym poziomie! Atmosfera super, no poza tym małym incydentem... Już czekamy na Dog Games Fall - byle do września.

2 komentarze:

  1. Dobrze się ten Wasz debiut ThrowNGo level 1 oglądało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) spokojnie mogło być lepiej, mogłam się na koniec o aktywny sweet spot zamiast pasywnego pokusić. Postaram się do września podciągnąć

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com