ciasteczka

wtorek, 27 listopada 2018

5 Adopcinki za nami, ale ten czas szybko mija!


W weekend minęło dokładnie 5 lat od naszego pierwszego spotkania...  i od pierwszego dnia razem. To już 5 lat od podjęcia decyzji, że Tajga zostaje z nami na zawsze a nie tylko na tymczas Nie było ani łatwo, ani lekko, wiele razem przeszliśmy i nadal borykamy się z wieloma problemami... ale ani przez chwilę nie żałuję! W relacji ze mną Tajga jest psem idealnym  Dzięki Ewa, gdyby nie Ty to nie trafiłybyśmy na siebie... Kiedy ten czas tak szybko minął?

Post z okazji 5 Adopcinek miał być opublikowany w niedzielę, czyli w rocznicę podjęcia decyzji, że Tajga z nami zostaje na zawsze. Niestety pech chciał, że Tajga znów wyhodowała sobie zmiany na skórze... do tego kilka innych rzeczy mocno przyćmiło szczęście i chęć świętowania. Nie było i nadal nie ma nastroju na wesoły tekst, ale w końcu ile mogę z nim zwlekać? Mam nadzieję, że już w tym tygodniu większość będzie jedynie złym wspomnieniem i nadal będziemy cieszyć się sobą. Zamiast fajerwerków będzie sentymentalnie. 

Dla mnie rocznica adopcinek jest zdecydowanie ważniejsza niż jej urodziny, czyjeś imieniny czy jakiekolwiek święta, których i tak nie obchodzę. Jeśli chodzi o prezenty, to trochę poszalałam z zabawkami od Major Dog oraz z 2 dużymi zamówieniami u Gadaszu, do tego doszły przysmaki, worek karmy, Kong Wobbler i smycz z obrożą od UMilki. 



Nie wiem kto bardziej cieszy się z zakupów? Musicie jednak przyznać, że Tajga w żółtym wygląda obłędnie! I to jak ona pozuje - posąg nie pies. Fotka bez filtrów, taką piękną trawę mamy pod koniec listopada. Chyba jednak wolałabym mróz i śnieg. 


Oczywiście nie obyło się bez długiego i pełnego wrażeń adopcinkowego spacerku i rodzinnego szaleństwa. Była też szalona zabawa nowymi zabawkami. Koncert w moim wykonaniu w Parku Odkrywców i wybuchające balony a potem wylegiwanie się w łóżeczku i pełna miska oraz pyszne gryzaki. 


Co się zmieniło? Co mi dała adopcja psa?
Przez te 5 lat zmieniło się chyba wszystko. Od wiedzy o psach, poprzez podejście do szkolenia, do życia, priorytety po wiedzę medyczną i testowanie mojej cierpliwości. Od Tajgi czwartych urodzin ciągnie się za nami jakiś cholerny pech i praktycznie wszystko się sypie, czy jeszcze będzie nam dany chociaż 1 pełny miesiąc w spokoju bez przygód, stresów i dramatów? Mam nadzieję, że tak. 

Niestety wraz ze wzrostem świadomości o naturze i potrzebach psów, po kolejnym pogryzieniu i wielu atakach oraz totalnej głuchocie ludzkiej i braku odpowiedzialności im dłużej mam psa, tym bardziej (paradoksalnie) nie lubię innych psów i psiarzy... Jestem innym człowiekiem dzięki Tajdze, jak widać czasem nie do końca przemyślane adopcje i spontany kończą się wielkim happy endem, warunek to ogarnięci i odpowiedzialni ludzie. Poznałam też kilka fantastycznych osób i ich psy. Tajga wywróciła moje życie całkowicie do góry nogami, ale niczego nie żałuję!

Do końca życia zostanie ze mną to spojrzenie Tajgi podczas naszego pierwszego spotkania u Ewy, kiedy po nią pojechaliśmy. Ona już wiedziała... Czasem mam wrażenie, że to Tajga wybrała nas, że to ona nad adoptowała a nie my ją. przyszła prawie natychmiast do mnie, usiadła między moimi nogami, delikatnie wsparła brodę na kolanie i tak się tymi swoimi pięknymi, mądrymi oczami we mnie wpatrywała, hipnotyzowała i czarowała, ze nie mogło być inaczej. Później dała sobie przypiąć smycz i poszła z nami do tramwaju jak gdyby nigdy nic, jakby znała nas od zawsze, jakby wiedziała, że właśnie zaczyna swoje nowe życie. 


Bardzo bym chciała jeszcze przynajmniej dwukrotnie obchodzić takie okrągłe adopcinki. Chciałabym żeby Tajga cieszyła się jeszcze bardzo długo zdrowiem, dobrym humorem i kondycją, aby nigdy nie straciła tej radości życia, którą w sobie ma. Kocham jej życiową mądrość, ale jednocześnie chciałabym czasem cofnąć albo przynajmniej zatrzymać czas, bo bardzo nie chcę żeby się zestarzała, chciałabym jak najdłużej cieszyć się naszą relacją. Nie można tego co nas łączy przeliczyć na żadne pieniądze. 

Jestem pewna, że po niej nie będę już w stanie stworzyć z żadnym psem takiej relacji, nawet nie wiem, czy potrafiłabym mieć kolejnego psa...? A może tylko tak mi się wydaje, bo Tajga jest moim pierwszym psem w dorosłym życiu, takim tylko moim, z którym się praktycznie w ogóle nie rozstaję. Teraz żałuję, że jakieś 4 lata temu nie adoptowałam do kompletu 2 psa, może Tajga lepiej by sobie w życiu radziła z siostrą (na samca raczej nigdy bym się nie zdecydowała). 

Marzenia? Tak mam kilka, ale podzielę się nimi dopiero jak uda się je chociaż trochę urzeczywistnić. Trzymajcie za nas kciuki - jutro mamy kontrolne USG mięśni, w czwartek biopsję u dermatologa plus ogólną wizytę i próbę rozwiązania ostatnich podejrzanych brzuszkowych problemów, później kontrola u fizjo, a no i leczymy a raczej regenerujemy nadszarpnięte życiem łapencje, a konkretnie opuszki. 

Niebawem u Zwierzolubna będziecie mogli pobrać kalendarz na nadchodzący rok, w którym zagości m.in., Tajga właśnie, już nie mogę się doczekać efektów!  

A Wy obchodzicie urodziny albo adopcinki Waszych zwierzaków? Kupujecie prezenty? Ja nie robię tortów ani nie zakładam czapeczek i nie wieszam serpentyn - psu to bardziej przeszkadza (Tajdze na pewno) i niewiele ma z tego uciechy, wolę uczcić ten dzień fajnym spacerem i zabawą niż przebierankami i cyrkiem z tym związanym. 

2 komentarze:

  1. Oj czas leci! Wszystkiego najlepszego dla Was! :D Dużo zdrowia i poczucia humoru dla Tajgi!. :) Trzymam kciuki za badania. :)

    OdpowiedzUsuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com