ciasteczka

czwartek, 31 stycznia 2019

Hity i kity miesiąca. Co się u nas działo? [styczeń]


W tym roku zdecydowałam się eksperymentalnie na wprowadzenie comiesięcznych podsumowań. Nie każdy śledzi nas regularnie na Instagramie i na FB, nie zawsze szczegółowo informuje też tam o wszystkim - nie zawsze mam ochotę, muszę z czymś się przespać, zbieram więcej informacji na ten temat. Nie przedłużając zaczynamy!
W nowy rok weszłyśmy z przytupem. Podjęłyśmy wyzwania Passionblog for dogs

  • min 5 km biegiem lub spacerem dziennie, u nas to jest zawsze od lat minimum 10 km dziennie
  • praca węchowa/umysłowa z psem, też niemal codziennie coś robimy
  • trening w nowych trudnych warunkach, mieszkając w Warszawie i bywając na różnych imprezach, w sklepach, poruszając się komunikacją miejską, mierząc się z ciągłymi wybuchami petard, podbiegającymi psami to każdy nasz spacer zawiera jakąś pracę w trudnych warunkach 
  • nowe sztuczki, tu poległyśmy, bo ja nie mam talentu pedagogicznego a Tajga bardzo niechętnie sztuczkuje i nie sprawia jej to w ogóle przyjemności

Bardzo mocno zaangażowałyśmy się także w TTouch, który genialnie przybliża nam Zuza na Psiaki w Zen - Tu i Teraz. Bardzo, ale to bardzo pokochałam pracę z Tajgą na uszach oraz w okolicy pyszczka, karku i łopatek - wkrótce dłuższy tekst na ten temat. Wsiąkłyśmy w tę metodę na dobre!


Odkryłam też super nowe dla nas, ale obecne od dawna na rynku zabawki - kostki Sumplast, Kong Bounzer i Kong Wubba Wet, plus miskę spowalniającą i zabawkę na smaki z Tigera.


Wróciłyśmy do dłuższych i częstszych zabaw razem, aportów, przeciągania i szarpania. Strasznie się tego boję i martwię się jak to wpłynie na przyczepy i zaleczoną entezopatię... Za około 3 tygodnie kontrolne USG i wizyta u naszej fizjo. Trzymajcie kciuki, bo jak nic się nie podzieje, to być może wrócimy do frisbee w zabawowej formie. Wyżycie się fizyczne ma ogromny wpływ na samopoczucie Tajgi, relację z psami oraz radzenie sobie z fobią dźwiękową (niestety nadal zdarzają się wystrzały petard i fajerwerków...).


Styczeń upłynął nam również na szukaniu innych butów, które byłyby niesamowicie wygodne i 100% wodoodporne. Poległam i nie szukam, bo lepszych od Wilczych Butów  raczej nie znajdę i szkoda mojego czasu na poszukiwania. A solą niestety na potęgę, nawet w parkach.


Tajga w tym miesiącu miała także kompleksowe badania krwi i moczu oraz konsultację u gastroenterologa, bo kupki nadal bywają niepokojące. Plus pojawiło się kilkudniowe okazjonalne posikiwanie. Wyniki idealne, nadal nie wiadomo co jest przyczyną, pies w doskonałej formie, tryskający energią. Obserwujemy przez 14 dni i podajemy probiotyk. Jak sytuacja się powtórzy próbujemy zmienić karmę na monobiałkową o jak najkrótszym składzie, niestety takich karm na rynku jest bardzo, ale to bardzo niewiele. Weterynaryjne i polecane dla alergików, czy zachwalane w internetach karmy niewiele mają wspólnego z dobrymi karmami jeśli chodzi o wrażliwe, problematyczne psy. A o nagradzaniu na spacerach już nawet nie ma co wspominać...


W tym miesiącu udało się także przekonać Tajgę, że w ubraniu da się spacerować, ale tylko w bluzach Pieski w Kreski krój charci. Podejrzewałam, że może ją przewiało i stąd problem z sikaniem, ale to też nie to. Do posterylkowego też nie pasuje. Ustąpiło, więc nie zaprzątam sobie tym głowy. Zrobimy jeszcze USG kontrolne układu moczowego przy okazji oglądania mięśni. 

Spacerowo prawie udało się wrócić do normy po sylwestrowych ekscesach. Kilka bardzo fajnych kontaktów i nawet zabaw z nowymi psami za nami. Niestety jeszcze więcej nieprzyjemnych sytuacji też miało miejsce. 
Tajga mimo zimy, smogu i nie tak aktywnych spacerów jakbym sobie tego ja i ona życzyła trzyma super kondycję i sylwetkę. 

Zaliczyliśmy socjal podczas finału WOŚP pod PKiN.


Jeśli chodzi o maniactwo zakupowe, to planuję wyprzedaż większości akcesoriów z taśm drukowanych, bo mam na nie totalnego focha! Dajcie znać czy rozwinąć ten temat? 

Przekonałam się z kolei do obroży półzaciskowych.


Kitów i wpadek w styczniu na szczęście było nam dane uniknąć - oby tak przez cały rok się nam wiodło.

Na liczniku spacerowym mamy 386 km, a raczej ja mam, bo Tajga pewnie jakieś 100 km więcej.

Dajcie znać jak Wam minął pierwszy miesiąc tego roku. Czy jest coś o czym chcielibyście przeczytać, jaka tematyka Was interesuje? Niebawem będzie o zabawkach na jedzenie oraz o pogryzieniu i jak wrócić po nim do normalnego życia. Plus jak złożyć zawiadomienie o przestępstwie na policji i jak to wygląda, jak długo czeka się na wyrok w sprawie karnej.




2 komentarze:

  1. Pomysły na posty są świetne :) Czekam z niecierpliwością :)
    Fajny ten Wasz styczeń. My głównie półzaciski, ładnie wyglądają na szyi. Taja to mogę ubrać we wszystko i będzie zadowolony. Tylko butów nie chce nosić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to luty o wiele gorszy, przynajmniej psychicznie póki co... Właśnie się post kończy pisać. Tajga to tak - ubrania be, szelki? w tych okowach się chodzić nie da :D :P Buty? ekstra! łapki nie bolą i można szaleć.

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com