ciasteczka

środa, 16 stycznia 2019

KalmVet - jak się sprawdził u reaktywnego psa z fobią dźwiękową?


Tajga do mniej więcej 2 roku życia nic sobie nie robiła z petard i fajerwerków, nawet jeśli ktoś obok odpalał kanonadę. Ewentualnie chciałaby aportować rzuconą petardę. Wszystko zmieniło się nieco ponad 3 lata temu, nikt nie wie dlaczego. W naszej obecności nic się nie wydarzyło. Podejrzewam, że jak byliśmy w pracy jakiś idiota "bawił" się dużymi hukowymi petardami pod oknami w podwórku. 

Jak sobie radzimy z fobią dźwiękową, czy odwrażliwianie ma sens i zawsze jest skuteczne? Czym jest ta fobia i dlaczego warto coś z nią zrobić - o tym wszystkim w dzisiejszym poście. Poznacie także moją opinię na temat preparatu KalmVet od VetExpert, który zdecydowałam się rzutem na taśmę zakupić w 2-gim tygodniu grudnia. Czy jest sens podawania naturalnych środków i dlaczego nie zdecydowałam się na psychotropy?

Fobia dźwiękowa/nadwrażliwość na dźwięki 
Nadmierna reakcja na dźwięki to problem bardzo często zgłaszany przez właścicieli psów, zwłaszcza w okresie występowania burz lub organizowania pokazów fajerwerków. Strach przed głośnym dźwiękiem jest naturalną reakcją zwierzęcia na bodziec oceniany przez nie jako zagrażający zdrowiu. Co więcej, przy tak czułym słuchu, jakim obdarzone są psy, bardzo głośne dźwięki mogą powodować ból. Trudno się więc dziwić, że pies chce uciec lub ukryć się przed hałasem. Z reakcją patologiczną, czyli z fobią, mamy do czynienia wówczas, gdy stopień pobudzenia zwierzęcia jest niewspółmiernie wysoki w stosunku do potencjalnego zagrożenia, powrót do równowagi psychicznej po przeminięciu bodźca trwa długo, a strach ulega uogólnieniu. Krótko mówiąc, fobia występuje wówczas, gdy strach traci swoją właściwość adaptacyjną.
- dr n. wet. Jagna Kudła więcej: magwet.pl (z częścią zaleceń się nie zgadzam)


Nawet co drugi pies boi się głośnych dźwięków, takich jak wybuchy petard czy grzmoty. Niestety większość czworonogów nie otrzymuje profesjonalnej pomocy. W żadnym wypadku nie należy lekceważyć psich lęków, ponieważ mogą się one przerodzić w fobie 
- czytaj więcej www.behawiorysta-vet



Fobia dźwiękowa objawia się w wieloraki sposób:
  • przyspieszony oddech/dyszenie,
  • drżenie
  • rozszerzone źrenice (strach ma wielkie oczy)
  • ślinienie się
  • chowanie się, szukanie kryjówki (wchodzenie do szaf, łazienek, wpychanie pod kołdrę)
  • szukanie opiekuna (wchodzenie na kolana)
  • niespokojne krążenie po domu,
  • próby ucieczki z domu (wygryzanie drzwi, rzucanie się do okien)
  • oddawanie kału/moczu w domu
  • wokalizowanie
  • pozorne nieposłuszeństwo (niereagowanie na komendy)
  • zachowania obsesyjne (wylizywanie się/wygryzanie)
  • wzmożona agresja wśród dotąd zgodnie żyjących zwierząt

Tajga chwilami była na granicy lekkiej fobii dźwiękowej. Dodatkowo sama szukała dziury w całym i zaczynała się niepotrzebnie nakręcać. Bywało, że jak ktoś świecił lampki w oknie/na balkonie od listopada, to ona już patrzyła w niebo i sprawdzała czy będą strzelać. Okresowo nie chciała chodzić do parków, w których słyszała strzały, czasem odmawiała wyjścia wieczorem, bo wtedy najczęściej i najwięcej strzelają. Zeszłoroczne walenie wszędzie dookoła przez około dobę, tak, że blok się trząsł nie polepszyło sprawy...

Odwrażliwienie u nas jest niemożliwe. Tajga nie reaguje na odtwarzanie dźwięku fajerwerków z głośników w ogóle. Przebijane baloniki, huk pokrywek, maszyn, odgłosy z budowy, przyczepy, śmieciarki itp. też olewa. Ewentualnie jak nie widzi tych źródeł hałasu spojrzy na mnie, ja ją zapewnię, że ok, ona wyluzuje, zje smaczka i po sprawie. Nie zamierzam kupować petard ani fajerwerków, żeby urządzać kanonadę w środku miasta dla mojego psa. Spacerowanie w niedalekiej odległości od poligonu też jest w stanie znieść bez popadania w panikę, po jakimś czasie olewa sprawę. 

Postawiłam więc na wspieranie jej i pomaganie w przejściu przez ten trudny okres swoją pewnością siebie i opanowaniem. Bywa, że muszę ją wynieść na spacer, ale później już się otrzepie, zje smaczki i pędzi przed siebie.

Zasłanianie okien i zagłuszanie radiem czy muzyką z głośników też nie daje rady, bo huk jest zbyt wielki plus późniejszy rozchodzący się pogłos, który zwierzęta odczuwają. Dałam sobie też spokój z pchaniem w psa smaczków i  próbami wykonywania komend na siłę. Chce spokoju pod łóżkiem? Proszę bardzo. Woli leżeć obok mnie? Nie ma problemu. 

Nie zdecydowałam się na psychotropy od weterynarza, bo musiałabym nimi psa faszerować przez 2-3 miesiące a to nie ma sensu, tak przez niemal 3 miesiące strzelają w Warszawie. Później z resztą też, bo urodziny, bo wesele, bo wakacje, bo weekend i wiele innych okazji. Nigdy nie znasz dnia ani godziny, kiedy zacznie się kanonada, więc zapewnienie psu spokojnego spaceru praktycznie nigdy nie  jest na 100% możliwe. 


KalmVet jest to preparat wspomagający dla psów i kotów, który łagodzi objawy stresu, niepokoju, agresji oraz wszelkich zaburzeń behawioralnych, np.: strach przed burzą, wystrzałami oraz niepokoju podczas podróży, przeprowadzki, czy w przypadku pojawienia się nowego domownika. Podawany z wyprzedzeniem w naturalny, łagodny, długofalowy i skuteczny sposób przeciwdziała szkodliwym objawom stresu.

Unikatowa kapsułka Twist off gwarantuje wysoką smakowitość i łatwość podania (kapsułka jest jadalna).

SKŁAD:
  • Rumianek 80 mg 
  • kozłek lekarski 20 mg
  • tryptofan 50 mg
  • olej sojowy, monosterynian glicerolu, lecytyna sojowa

PODAWANIE:
  • <10 kg m.c. 1 kapsułka dziennie
  • 10-25 kg m.c. 2 kapsułki dziennie
  • >25 kg m.c. 3 kapsułki dziennie

Opakowanie zawiera 60 kapsułek i w przypadku Tajgi wystarcza na miesiąc kuracji, więc idealnie na cały okres okołosylwestrowy. 

Cena w zależności od sklepu waha się od 33 do 50 zł, więc warto poszukać wcześniej i kupić taniej.


Czy KalmVet działa?
Podawanie KalmVetu zaczęłam 13 grudnia, ponieważ sklep miał obsuwę z dostawą. Tajga dostawała 2 kapsułki dziennie - 1 do śniadania, 2 do kolacji. Zawartość kapsułki wyciskałam na karmę, bo Tajga całe kapsułki raz jadła a raz nie a wolałam mieć pewność, że zawartość trafi do jej brzucha a nie na podłogę. 



Ziołowa pasta z kapsułki, której nie dawałam wielkich szans bardzo mnie zaskoczyła i to pozytywnie. Co prawda święta spędziliśmy na Podkarpaciu a Sylwestra i Nowy Rok na mazowieckiej wsi, ale i tu i tam też strzelali, tylko nie była to regularna wojna jaka się odbywa w tym czasie w Warszawie.




Pierwsze spostrzeżenia
  • Już po 3-4 dniach podawania KalmVetu Tajga stała się spokojniejsza, ale nie była otępiała, nie straciła ochoty na zabawę czy prace. Niestety na reaktywność w stosunku do psów nie wpływa. 
  • Tajga zaczęła przesypiać praktycznie cały czas pomiędzy spacerami i była widocznie bardziej odprężona niż zwykle. Nie jest to pies w typie śpiocha.
  • Zawartość kapsułki była chętnie zjadana.
  • Nie było żadnych rewolucji ani alergii. 
  • Niestety z części kapsułek zawartość nie chciała się łatwo wycisnąć, bo "główka" odrywała się w złym miejscu, bywało, że zawartość trysnęła poza miskę - pies zaraz wylizywał.



Reakcja na fajerwerki, załatwianie potrzeb fizjologicznych i komfort spacerowania 
  • po około 2 tygodniach podawania Tajga na dźwięk wystrzałów zza okna chowała się pod łóżkiem jak zwykle, ale z brzegu a nie w samym kącie
  • nie trzęsła się, czasem była w stanie podjąć smaczek, co wcześniej nigdy się nie zdarzyło
  • po lekkich namowach była w stanie wyjść na spacer i obejść całą trasę
  • nie miała problemu z zrobieniem siku więcej niż 1 raz na spacerze, kupa normalnie (zdarzało się wcześniej, że sikała raz na kilkanaście godzin)
  • w samego Sylwestra bardziej nasłuchiwała fajerwerków niż panicznie szukała schronienia
  • do pewnego czasu była w stanie nawet wykonywać komendy za smaczki i jeść z kongów (wcześniej o jakimkolwiek jedzeniu ze stresu nie było mowy)
  • jeśli na spacerze towarzyszył nam zrównoważony psi kumpel, to praktycznie w ogóle nie reagowała na wystrzały
  • sporadyczne huki w odstępach czasowych była w stanie znieść bez panicznego powrotu do domu i sapania
  • w Nowy Rok spacerowałyśmy prawie 2 godziny wieczorem przy kanonadzie i tylko 2x potrzebowała dużego wsparcia po czym chętnie kontynuowała spacer (wcześniej to nie byłoby możliwe)
  • często Tajga podczas serii wystrzałów była w stanie wykonywać proste komendy i to z przyjemnością, jadła smaczki
  • w ogródku przydomowym na wsi lęk mijaj jej całkowicie, bo wiedziała, że jest prawie w domu
  • kilka dni po zakończeniu kuracji nadal strzelają, niestety nawet w dzień obok parku ðŸ˜¡ po 2-3 min lekkiej paniki pod tytułem "matka zwiewajmy do domu, koniec świata" jest w stanie kontynuować spacer i nawet bawić się pod warunkiem, że odejdziemy w przeciwną stronę niż dobiegł nas huk. Jak kanonada spotkała nas z psim kumplem, to praktycznie nie zareagowała, chwilkę nasłuchiwała - to wszystko

Podsumowując - tak, KalmVet w przypadku Tajgi w moim odczuciu zadziałał! Nawet lepiej niż się spodziewałam. 

Należy pamiętać, że jest to suplement a nie lek i jego skuteczność polega na długofalowym podawaniu, nie sprawdzi się natychmiastowo w dzień kiedy pies przestraszy się wybuchu petardy. Nie likwiduje też całkowicie reakcji na huk, potrzebne jest wsparcie właściciela i odpowiednie postępowanie z psem oraz odwrażliwianie dostosowane do możliwości i potrzeb psów (wdrożone dużo wcześniej). Nie na każdego psa KalmVet zadziała tak samo dobrze. Ja jestem z jego działania na Tajgę zadowolona i to nawet bardzo. 

Za rok na pewno powrócę do tego preparatu. Zastanawiam się jeszcze nad zakupem odpowiednio wcześnie także obroży z feromonami. 

8 komentarzy:

  1. Ja od ponad roku (bo już przy Frei) stosuję forCalm. Fajnie wycisza, nie ogłupia, da się normalnie pracować z psem. Co ważne (i do był jeden z powodów, dla którego nigdy nie zdecydowałam się na KalmVet),kapsułki da się otworzyć i zawartość wysypać do jedzenia. ;) Pamiętam, jak dostaliśmy na immunologię dla Iggy'ego takie kapsułki twist-off. Myślałam, że będę je rozgniatać tłuczkiem do mięsa, bo ciągle mi albo się główka urywała nie tak jak trzeba, albo wypadał środek z kapsułki nie tam gdzie trzeba itd. Wtedy powiedziałam sobie, że nigdy więcej, bo się umęczę. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzę sobie ten specyfik ;) Ja aż takich problemów z tymi twist off nie miałam, chyba lepiej mi idzie urywanie główek :D Wcześniej Tajga żarła wszystkie tabletki i kapsułki z ręki z wiekiem zaczęła wybrzydzać albo niby zjada a tu bokiem z pyska wylatuje :P

      Usuń
  2. Podawałam to kiedyś psom, które bały się burzy, polecił mi to weterynarz dla chorego psychicznie psiaka i stosowałam to dla takiego, który kiepsko znosił jazdę autem i w żadnym przypadku nie zauważyłam żadnych rezultatów :(
    Bardziej polecam tabletki lub pastę Stres out, ma podobny skład ale dodatkowo zawiera taurynę - pisałam m.in. o nim tutaj:
    https://kilkagenowwilka.blogspot.com/2018/12/psy-zle-znoszace-jazde-autem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas KalmVet sprawdził się rewelacyjnie, więc nie zamierzam eksperymentować z różnymi innymi środkami ani przesadzać z ilością i częstością podawania. Burza nie jest dla nas takim problemem jak fajerwerki. Każdym środkiem lokomocji (nawet promem) Tajga podróżuje chętnie i bez najmniejszych problemów :)

      Usuń
  3. U nas ostatnio strzelali żeby odstraszyć gęsi z pol i niestety Baksio się trochę bał, ale naprawdę trochę, bo ku mojemu zdziwieniu, przy kilku głośnych strzałach dało się odciągnąć od nich jego uwagę i poćwiczyć sztuczki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co odstraszać gęsi i dlaczego strzałami? Tajga niestety jest psem, którego uwagi nie można nigdy i niczym odciągnąć, zwłaszcza jak ją coś zaniepokoi. Fajnie, że Wam się udało :)

      Usuń
  4. Witam a jak dokładnie sobie radzicie jak pies się wystraszy na dworzu ? Co dokładnej robicie i jak wspieracie ? Mój pies już chyba jest na granicy fobii boi się czasem wyjść na dwór albo wychodzi i cały czas ucieka nie chcę się bawić ani węszyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj dużo zależy od psa, jego stanu, granicy strachu i jego poziomu oraz od tego jaką mamy z nim relację. Nie jestem behawiorystą i proponuje konsultację u dobrego specjalisty, bo problem będzie się nasilał z czasem.
      Ja mówię do psa "ok" lub "jest ok" podaje smaczek i kontynuujemy spacer normalnie jeśli wraca do równowagi po pojedynczym odgłosie. Jeśli nie, to wracamy jak najszybciej do domu albo podjeżdżamy tramwajem w inne miejsce, gdzie Tajga się otrzepuje ze stresu i kontynuuje spacer. Na początku, kiedy było bardzo źle w okolicy sylwestra wynosiłam ją na trawnik, robiła swoje i na rękach wracałam z nią do domu, gdzie spędzała czas w spokoju pod łóżkiem. Nic na siłę.

      Polecam też 2 inne teksty na temat lęku u psa:
      https://www.facebook.com/Tajgajaktajfun/photos/a.192702070934807/1511997762338558/ tu stopnie strachu i metody pracy przygotowane przez behawiorystę

      https://tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com/2019/12/pomoz-przetrwac-psu-sylwestra-to-juz.html i tu zbiór rad dla właściciela

      życzę spokojnych spacerów!

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com