ciasteczka

poniedziałek, 18 lutego 2019

Zgłoszenie na policji pogryzienia psa krok po kroku


Temat na dziś to pogryzienie psa a właściwie nie samo pogryzienie a to jak i czy warto zgłaszać ten fakt na policję. Obalę też pewne mity dotyczące zgłaszania takich spraw. 

Jak jedni z Was już wiedzą, Tajga została zaatakowana i pogryziona na chodniku we wrześniu przez sukę cane corso (lub bardzo w typie). Tamta luzem, Tajga na smyczy. Zero ostrzeżenia, zero warknięcia - nic, nagły atak. Właściciel zero reakcji, brak kontroli nad psem. 
W dalsze niuanse nie będę wchodziła, bo jeszcze nie wszystko się zakończyło. Zajmę się w tym miejscu zgłoszeniem takiego pogryzienia na policję i doprowadzenia jej do sądu karnego. Po pierwsze obalę mit, że trzeba wzywać policję na miejsce zdarzenia, zatrzymać winnego, bo inaczej nie ma to sensu. Byłam sama, rano, zdrowie i życie Tajgi było ważniejsze. Do tego agresor nadal był luzem. Lecznice dookoła jeszcze pozamykane, trzeba było do najbliższej 24 dojechać. 

Kolejny mit to świadkowie - nie musisz ich mieć żeby policja przyjęła zgłoszenie, żeby sąd zajął się sprawą i żeby wygrać. Jeśli miałeś psa na smyczy, rachunki, zaświadczenia od weterynarza, zdjęcia pogryzionego psa, ewentualnie zdjęcia agresora luzem to w zupełności wystarczy (tak przynajmniej było w naszym przypadku). 

A i ja zgłosiłam sprawę po zdjęciu szwów, kiedy konflikt zaostrzał się coraz bardziej a absurdy strony winnej rosły jak grzyby po deszczu. Jak widać można to zrobić jakiś czas po zdarzeniu. 


Złożenie zawiadomienia na policji krok po kroku
(pisemne)
oraz dalsze procedury:
  1. Nie musisz mieć komputera i drukarki - zawiadomienie o zajściu przestępstwa możesz napisać odręcznie na zwykłej kartce. W domu, w spokoju, nie zapominając o niczym. Wg mnie tak jest wygodniej i szybciej. 
  2. Na środku piszesz "Zawiadomienie", w prawym górnym rogu miejscowość i datę. Niżej opisujesz krótko co i kiedy się wydarzyło z podaniem daty, godziny i miejsca przestępstwa lub wykroczenia. Jeśli posiadasz jakiekolwiek dane osoby, która dopuściła się wykroczenia lub przestępstwa to koniecznie zamieść je w treści zawiadomienia, bo mogą znacznie przyspieszyć całą sprawę, maleje ryzyko umorzenia jej i jednocześnie wzrasta prawdopodobieństwo ukarania winnego mandatem lub grzywną. Mi udało się wejść w posiadanie wszelkich danych delikwenta. Bądź przygotowany na ewentualną rozprawę sądową. Na końcu podaj swoje imię, nazwisko, adres do korespondencji oraz telefon kontaktowy. Podpisz się. 
  3. Policja nie może nie przyjąć Twojego zawiadomienia, mają obowiązek rozpatrzenia każdej sprawy. Policjant dyżurny był bardzo miły, dopytywał o zdrowie mojego psa, ani przez chwilę nie bagatelizował mojego zgłoszenia. 
  4. Dostajesz ksero swojego zawiadomienia z pieczątką, datą i numerem sprawy (możesz monitorować jej losy).
  5. W ciągu niespełna tygodnia zostałam wezwana na komendę policji w celu złożenia dokładnych zeznań w dogodnym dla mnie terminie. 
  6. Składając zeznania dołączyłam wydrukowane zdjęcia Tajgi z dnia pogryzienia po opatrzeniu ran i założeniu szwa, ksero paragonów za leczenie, ksero karty leczenia z lecznicy, wydruki zdjęć z różnych dni kiedy tamten pies chodzi luzem. To wszystko można dołączyć chyba do zawiadomienia o przestępstwie, ale na tamten dzień nie dysponowałam wszystkimi dowodami w sprawie. Spokojnie można je dołączyć w dniu składania zeznań. 
Takie zawiadomienie równie dobrze można składać ustnie ma komisariacie a policjant spisuje wszystko, wtedy być może unika się wzywania na przesłuchanie (pewności nie mam), ale na pewno trzeba swoje odczekać w kolejce i trzeba się lepiej przygotować. Dobrze mieć od razu wszystkie dowody przy sobie. 

Policja skierowała sprawę do sądu karnego w niecałe 2,5 miesiąca od złożenia przeze mnie zeznań. Wnioskowałam o zostanie oskarżycielem posiłkowym podczas rozprawy - jako pokrzywdzona strona zawsze macie takie prawo. Nie chciałam aby ktoś za moimi plecami mataczył w sprawie, chciałam mieć nad tym kontrolę i móc przed zakończeniem sprawy składać wnioski czy zadawać pytania, bo była spora szansa na powołanie fejkowych świadków, którzy mieli zeznawać na moją niekorzyść. Do rozprawy nie doszło. Sąd wydał wyrok w trybie nakazowym, właściciel tamtego psa został uznany za winnego na podstawie art. 77 KW w zw. z art. 2 § 1 KW. Kara grzywny nie była wysoka. Nie odwoływałam się. Teraz czeka mnie sprawa cywilna. 

Może dla kogoś gra jest niewarta świeczki, ale wg mnie należy zgłaszać takie sprawy! Co prawda facet nic sobie nie zrobił z wyroku i pies nadal chodzi luzem. W grudniu znów próbowała zaatakować przez ulicę, ale przeszkodziły jej jadące samochody. To temat na kolejny post.

Nie bójcie się iść na policję! W moim przypadku podczas każdej wizyty (byłam jeszcze pytać co ze sprawą) policjanci zachowywali się bardzo profesjonalnie, nikt nie lekceważył tego co się stało. Wielokrotnie czytałam, że podobno policja pogryzieniami psów nie chce się zajmować. Ja nie mogę o nich ani pół złego słowa powiedzieć. Składanie zeznań trwało w sumie około 2 godzin i było trochę stresujące, bo trzeba wszystko dokładnie oddtworzyć a potem zapisać. Pamiętajcie o zastrzeżeniu Waszych danych przed oskarżonym, mnie o tym na wstępie pouczyła pani policjantka, że przysługuje mi takie prawo. 

Jak widzicie składanie zawiadomienia i przesłuchanie/składanie zeznań to nic strasznego i da się przez to przejść. Policja nie gryzie ðŸ˜‰ Opisałam jak to wyglądało u mnie, w Warszawie. Podejrzewam, że wszędzie wygląda to podobnie. 


23 komentarze:

  1. Przydatny post, u nas na wsi na spacerach często można spotkać psy chodzące luzem. Póki co nie mieliśmy takiej sytuacji " Odpukać w nie malowane" - oby nigdy nam się nie zdarzyła. Słyszałam tylko, że sąsiadka przez jakiś czas nie otwierała bramy swojemu psu ( podwórko wielkie jak sala kinowa), bo dostała upomnienie od rowerzysty. Teraz znowu lata luzem :/ Miłego Dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że psy na wsi lepiej umieją się komunikować niż te w mieście, a nawet jeśli nie, to zdecydowanie lepiej odczytują mowę ciała człowieka. Nie zmienia to faktu, że te psy dla własnego i innych bezpieczeństwa nie powinny biegać za me po wsi. Oby nigdy Was taka przykra sytuacja nie spotkała!
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. A jak przebiegła sprawa cywilna? To była sprawa o zadośćuczynienie lub/i odszkodowanie?
      Życzenia zdrowia i spokoju dla Tajgi 💖💖💖

      Usuń
  2. o tak, bardzo pomocny wpis. Nam się też zdarzyło, nieststy, nie zgłosiłam sprawy i bardzo tego żałuję. Mój pies został pogryziony wieczorem, na psim wybiegu, przez sukę owczarka niemieckiego. Położył się, odsłonił brzuch - a ona pogryzła go po brzuchu. Nie jakoś dotkliwie, ba szczęście obyło się bez szycia, rany nie były głębokie, trzeba było przemyć, zdezynfekować, etc ale jednak... trauma została. I mnie, i jemu. A jak zachował się właściciel suki? Zdziwił się, że pogryzła psa, bo - cytuję- "ona do tej pory rzucała się tylko na suki". No i tyle w temacie odpowiedzialnych właścicieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psie wybiegi to w ogóle jest masakra i porażka :/ Najczęściej są małe, nie dają psu możliwości odejścia z konfliktu, silniejsze gnębią słabsze psy. Zamknięta przestrzeń rodzi konflikty i frustracje, zwłaszcza, że często na wybiegach są obce sobie psy. My w takie miejsca nie chodzimy. Dobrze, że tylko tak to się skończyło i nie było powikłań ani zakażeń, w przypadku pogryzienia zawsze wskazane jest podanie antybiotyku. Uważajcie na siebie!
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  3. Dobrze wiedzieć na przyszłość, chociaż tak naprawdę mam nadzieję, że nic takiego mi się nie przytrafi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyście nigdy nie doświadczyli takiej traumy jak my! Spokojnych spacerów.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  4. Do pasji doprowadza mnie nieodpowiedzialność niektórych właścicieli a jeszcze bardziej wymówki typu: ale mój pies nie gryzie. Szkoda, że nie biorą pod uwagę tego, że czyjś pies może nie przepadać za innymi psami a tym samym prowokować bójki.

    Mieszkam na wsi gdzie szczególnie 2 mieszkańców ma dziwną praktykę wyjeżdżania do pracy i zostawiania otwartej bramy by w piesek mógł sobie pospacerować, a pieski te nie przejmują się niczym, czy to jadącym autem, czy stojącym przed nimi człowiekiem, idą jak czołgi. W efekcie chcąc iść z psem na spacer, muszę przejechać przez wieś samochodem z Tajgą, która ze strachu przed tymi psami zaczyna się na nie rzucać.

    Mało tego, nie raz wzywałam policję, gdyż psy te uniemożliwiały mi jakikolwiek ruch, który zakończył by się rzuceniem się Tajgi na te nachalne psy z którymi nie miała by szans. Właściciele dostawali mandat i jak było tak dalej jest. I co w takiej sytuacji robić ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( ta suka, która pogryzła Tajgę nadal chodzi codziennie luzem.. Muszę to skonsultować z prawnikiem, bo mam pewien plan, ale trzeba się trochę nakombinować i napsuć sobie nerwów i poświęcić czas. Jeśli coś uda mi się wskórać, to będę o tym pisała. Jeszcze na to za wcześnie. Może jak jesteś w stanie, albo możesz wyjść w 2 osoby to niej 1 z Was nagrywa? Może jakiś nakaz trzymania psów na uwięzi pod groźbą wysokiej grzywny? Sama nie mam na to sposobu w mieście, bo niektórzy nie rozumieją, że jak pies się nie odwołuje i podbiega to nie powinien chodzić luzem...

      Życzę wam jak najwięcej spokojnych spacerów! :P

      Pozdrawiamy :)

      Usuń
  5. Wlasnie niedawno pod koniec sierpnia zostalam pogryziona przez psa, pies byl zamkniety caly czas w klatce, nie wyprowadzany zauwazylam, ze wlascieiele psa sami sie go bali. Pogrysl mnie dotkliwie, reka zszywana, pare ran glebokosci ponad 1 cm, uszkodzony nadgarstek. Ugryziona zostalam 30 sierpnia a do dzisiaj tj. 18 wrzesnia biore tabletki przeciwbulowe. Pies uszkodzil mi rowniez nadgarstek tak, ze mam promieniowanie do palcy w ciagu nocy, takze rowniez nie moge spac. Budze sie z bolem. Wlasciciele mieli caly dzien na zabranie psa do innego klatki, mieli go przetransportowac w tej klatce ponad 250 km. Za to wszystko zabrali sie w nocy o godz.23:00 mieli caly dzien na to gdyz ja kupilam ich posesje. Mysle, ze probowali go wsadzic do tej klatki caly dzien, poddenerwowany podbiegl do mnie; mnie najmniej znal i to mnie pogryzl, a powinien ich za to jak byl traktowany przez cale zycie. W samochodzie gdy wiezli mnie do szpitala stwierdzili, ze powinni mu podac tabletki uspakajajace i wtedy probowac. Niestety doszli do tego troche pozno. Psa mieli oddac do innego wlasciciela; napewno i ten nowy wlasciciel mogl byc pogryziony. Musieli zostawic psa na miejscu by Sanepid psa zbadal. Najgorsze dla mnie bylo to, jak krew sikala mi z reki a wlascicielka smiala sie i stwierdzila, ze przesadzam, gdy plakalam z bolu. Przyjechalam do Polski ze Szwecji na pare dni by podpisac umowe u notariusza, pare godzin po przyjezdzie wydarzyl sie ten wypadek. Mialam straszny bol i zarwane dwie noce a po paru dniach w bolach powrot do Szwecji. Nic nie bylam w stanie zalatwic, mialam tylko wysokie koszty podrozy i niemile wspomnienia z pobytu w Polsce i nadal cierpie z bolu. Mozliwe, ze mam uszkodzony jakis nerw, reka jest nadal bardzo opuchnieta i mam szytywne palce u prawej reki. Nie moglam podjac nowej pracy. Jednym slowem koszmar. Do tego opiekuje sie 85 letnia mama po udarze takze musze spac i funkcjonowac; a to niestety jest utrudnione przy tym bolu jaki mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Pani współczuję, przykra sytuacja. Sprawę trzymania psa w klatce należało zgłosić policji i TOZ-owi albo gminie i lokalnej fundacji. Nikt nie ma prawa trzymać zwierzęcia w klatce. To co Panią spotkało jest okropne, ale to w jakich warunkach żyje ten pies jest jeszcze gorsze :/
      Życzę dużo zdrowia! Mam nadzieję, że pies był przynajmniej szczepiony?

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Mój 3kg piesek również został dotkliwie pogryziony przez dwa pittbule Red nose.Sprawa zgłoszona na policję ale zgłosiliśmy się sami na komisariat po zawiezieniu go do kliniki weterynaryjnej. Właściciel dostal mandat i nakaz noszenia kagańców przez psy oraz musiał pokryć wszystkie koszty leczenia ponad 2500tys.zlotych. Jak narazie psy chodzą w kagańcach i na smyczy. Ale pojawiła się inna właścicielka z Pitbullem i puszcza go niestety luzem i ma gdzieś prośby żeby zapieła go na smycz. Brak rozumu normalnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszne... nawet sobie nie wyobrażam co musieliście czuć, 3 kg kruszynka i 2 duże psy. Dobrze, że piesek żyje, bo finał mógł być tragiczny. Nie myśleliście o gazie pieprzowym do samoobrony? Bardzo mnie cieszy fakt, że policja zadziałała, tak jak powinna! Jeśli pies tej pani podbiega do psów, jest nieodwoływalny i poza kontrolą, to też można takie sprawy zgłaszać. Nie wiem gdzie mieszkacie, ale w Warszawie psy mogą być puszczane luzem pod warunkiem, że właściciel sprawuje nad nimi pełną kontrolę, co w praktyce praktycznie się nie zdarza.

      Życzę Wam spokojnych spacerów! :)

      Usuń
  7. Bez gazu się nie ruszam z domu. O matko można u was psy puszczać luzem ��. Kto takie prawo wymyślił? U nas w Poznaniu jest obowiązek trzymania psa na smyczy i to każdego a agresywne na smyczy i w kagańcu. Policja była wkurzona na tego gościa co pogryzł naszego pieska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że jest takie prawo. Pies dla dobra własnej psychiki i dla zaspokojenia swoich potrzeb wręcz musi mieć zapewnioną minimum godzinę swobodnego spaceru, biegania i węszenia. My smyczy właściwie nie musimy używać ;)
      Za to ludzie chcący mieć jakiekolwiek zwierzę, a już psa zwłaszcza powinni mieć jakieś testy psychologiczne czy coś i wyrabiać pozwolenie, bo niestety wiele osób powinno mieć tylko pluszaka.

      Usuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moj pies na smyczy został zagryziony przez amstaffa bez smyczy i bez kagańca. Policja przyjechała i dała mu mandat 500zl. Nie chciała wytoczyć żadnego postępowania, nie chciała nam również udostępnić danych. Czy Pani otrzymała dane właściciela psa? Czy najpierw została wytoczona sprawa karna, a później wniosła Pani sprawę cywilna? Bo w tej chwili mamy związane ręce ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj wieczorem moja suczka została pogryziona przez sukę owczarka niemieckiego. Moja była na smyczy, Agresorka wypadła z krzaków i natychmiast zaatakowała. Nie było chwili na reakcję. Po ataku ja trzymając psa odstraszałam agresywnego owczarka bo moja piszczała już pogryziona i nie potrafi się bronić. Na szczęście mam przypadkowego świadka zdarzena, który gdy ja ruszyłam w pościg za uciekającym przez zarośla i rzekę (wpław do kolan) właścicielem czekał na policję. Pościg trwał 3 km. Pan nie słuchał odwoływania się do rozsądku, uciekał. Po kilku km, pokonaniu kilku potoków i rzeki ruszył w stronę domu. Tam dojechała już policja z którą byliśmy w kontakcie. Odmówił przyjęcia mandatu. Kłamał, mówiąc, że
      mój pies był bez smyczy - tutaj bezcenny jest ten przypadkowy swiadek. Właścicielem psa okazał się być inny człowiek zamieszkujący w jednym domu. Okazał świadectwo szczepien. Mój pies został zawieziony do kliniki. Wieczorem wysłałam do wł psa pierwszą fakturę (z pewnością będą kolejne). Jak powinnam w dalszym trybie postępować?

      Usuń
  10. Czy ktoś wie jak długo można zgłosić takie pogryzienie ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam właśnie jestem po doświadczeniu gdzie pies ogromny biegający luzem po wsi zaatakował mojego partnera psa przez płot na posesji gdzie pies mieszka, pogryzł i prawie przegryzł mu aorte , pies jest po operacji w stanie tragicznym, dowiedzieliśmy się że niedawno ten ogromny pies zagryzł na śmierć innego pieska ze wsi. Nie mamy świadków tylko podejrzenie pies sąsiada a właściwie dwa są agresywne biegają luzem.. a nasz piesek walczy o życie co robić ? 😭

    OdpowiedzUsuń
  12. Pies sąsiadki (amstaf) pogryzł mojego małego psa (łapa wisiała, złamanie 2 kości), sąsiadka w oczy mi kłamie że mój wsadził łapkę w ogrodzenie, miała swojego na cienkiej smyczy i go nie utrzymała. Zgłosiłem sprawę na policję, po 3 miesiącach dostałam wezwanie w charakterze świadka, na sprawie sędzia nawet nie pytał przed przewodem o wnioski tylko rygorystycznie rozpoczął przewód. Sąsiadka stwierdziła, że psa prowadziła na smyczy corka a ona pomogła go jej odciągnąć wobec powyższego została uniewinniona, bo do prowadzenia przyznała się corka która była na sprawie świadkiem - w dodatku miały obie włączone telefony na sali (córkę wezwano) i odpowiedziała nawet niepytana na wszystkie moje uwagi do zeznania matki (matka zeznawala 1sza, później ja), ewidentnie wiadomo że miała nasłuchy, sędzia nic z tym nie zrobił, odroczyl sprawę z uwagi na skomplikowany charakter ...po czym wyrok zapadł uniewinniajacy matkę bo przyznała się córka. ...parodia. Właścicielem psa jest chłopak córki ale pies przebywa u matki jego dziewczyny....Tak wykombinowały, ale będę i tak walczyła. Z cywilnego będzie ciężko, bo ani corka ani jej chłopak nie pracują a są dorośli....Tak więc nie zawsze jest tak lekko.

    OdpowiedzUsuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com