Dzień jak co dzień. Spacer - jeden z 3 w ciągu dnia. Względna cisza, chodnik w mieście, ścieżka w parku, wiejska dróżka, leśny szlak. Spokój, pies nie ciągnie, idzie ładnie przy nodze lub nieco z przodu. Często tupta sobie luzem dookoła mnie i niucha spokojnie. Bywa też, że fajnie się bawi lub zapoznaje z innym psem. Albo pusta polanka w parku i rozkładacie się z treningiem. Dokładnie sprawdzony teren - czysto. Trenujecie lub się bawicie, albo spacerujecie i nagle... TO WINA TWOJEGO PSA!!!
Ale zaraz, jak to? O co chodzi? Mój pies nie podbiegł, nie szczeknął - nic, nadal zajęty jest sobą lub skupiony jest na mnie.
Ile razy słyszeliście idiotyczne zarzuty od innych psiarzy? Nigdy? Zazdroszczę Wam, jesteście szczęściarzami!
Przejdźmy do wyliczeń win Tajgi, oczywiście nie wszystkie pamiętam. Przytoczę te najbardziej absurdalne.
WINA I
Jak pani śmiała przyjść do parku z suką w cieczce?!!
Biegaczka biegająca z psem luzem nie umiała odwołać swojego psa, więc moja suka MUSI mieć cieczkę. Minę miałam mocno zdziwioną, bo Tajga była wtedy jakieś 3,5 roku po kastracji. W dodatku wszelkimi możliwymi znakami dawała do zrozumienia tamtemu psu żeby spadał.
Nie umiesz odwołać psa? To oczywiste, że wszystkie suki dookoła mają cieczki, po co ćwiczyć przywołanie? Z naturą nie wygrasz.
WINA II
Twój pies prowokuje, nie utrzymam mojego!
Przez twojego kundla mój ujada!
Gdyby nie twój pies to nie miałbym problemu.
Przez twojego kundla mój ujada!
Gdyby nie twój pies to nie miałbym problemu.
What?! Tajga tupta sobie w parku bez smyczy przy mojej nodze. Równoległą alejką, od której odgradzają nas małe krzaczki idzie facet z psem niewiele większym od mojego i nie może go utrzymać na smyczy - przynajmniej tak to wygląda. Tamten ujada, rzuca się, ciągnie, dusi... Tajga nic, tylko spogląda na mnie i czeka na nagrodę. Takie sytuacje możemy mnożyć. Druga strona prawie zawsze krzyczy na psa, szarpie smyczą albo próbuje uderzyć psa smyczą lub klepnąć ręką. Po co tym ludziom pies...?
Po co uczyć psa spokojnego mijania i ignorowania psów? Po co uczyć skupienia na sobie i względnie luźnej smyczy? Przecież złe zachowanie mojego psa to zawsze wina innego psa, nawet jak nic nie robi to i tak prowokuje tym, że śmie być, że idzie, że pokazał się w ogóle w zasięgu wzroku.
WINA III
Przez panią mój pies nie może się przywitać!
Będzie smutny.
No tak, bo ja to ta zła, co nie pozwala się psom obskakiwać na każdym rogu i dbam o emocje mojej suki. Psy przecież MUSZĄ się witać z każdym i nie można im tego zabraniać, bo się je tym krzywdzi...
WINA IV
Takie agresywne psy to się w domu trzyma!
Normalne psy z każdym się bawią.
Najczęściej słyszę coś w ten deseń kilka razy dziennie jak trafiam na idiotów, do których nie dociera żeby odwołali swojego nabuzowanego psa, zablokowali flexi lub nie podchodzili. Jeśli jest mało przestrzeni albo niemożliwe jest przejście na druga stronę ulicy, to Tajga szybko komunikuje psu, że nie życzy sobie go w swojej przestrzeni. Komunikacja nie jest agresją! A nawet gdyby była, to do jasnej ciasnej informowałam, że mój pies nie lubi innych i prosiłam o nie puszczanie psa, więc o co chodzi? I nie, normalne, stabilne psy nie witają się z każdym, nie witają się z każdy i nie taranują każdego napotkanego psa!
WINA V
Sukę z cieczką to się w domu trzyma i się nie wychodzi!
Przez nią wszystkie psy głupieją i uciekają!
Serio? To kup sobie smycz, wychowaj psa albo go wykastruj. Kobieta w mini też ma nie wychodzić z domu albo latem ma nosić kożuch żeby faceci nie mieli ochoty na sex?! Cieczka to nie choroba i suczka ma prawo wychodzić, mało tego często potrzebuje częściej się wysikać niż normalnie. Dla jej zdrowa psychicznego i fizycznego nie można jej pozbawić aktywności na kilka tygodni.
WINA VI
Przez pani psa po błocie muszę chodzić, bo mój tak ciągnie a ona ucieka.
Tak ciężko jest nauczyć psa ignorowana innych psów? W dodatku psów, które maja inne daleko. Serio paniusia w białych kozaczkach nie może swojego pieska ozdobnego utrzymać i on ją musi w błoto za moja suką wciągnąć? A może lepiej jakby moja suka wgniotła w ziemię i w to błoto tego natręta? Ręce opadają. To człowiek wychodzi z psem na spacer a nie na odwrót.
WINA VII
Nie chodź mi tu!
Pies mi szczeka na balkonie przez tego kundla.
Niektórzy uważają, że nikt nie może przechodzić obok ich bloku, mimo, że jest tam ogólnodostępny chodnik/ulica a czasem jest to jedyne przejście z punktu A do punktu B. A wszystko dlatego, bo oni trzymają psa na balkonie a on ujada ciągle na wszystko i wszystkich. To serio nie jest win a mojego psa ani mój problem, że ktoś swojego psa nie ogarnął.
WINA VIII
Nie może się pani bawić (wpisz zabawkę) ze swoim psem!
Mój potem kradnie i zjada/nie mogę mu odebrać.
Są psy totalnie nie wychowane, które potrafią zaatakować na poważnie żeby tylko ukraść zabawkę - takich psów się nie spuszcza! Albo uczy ich rezygnacji z zabawki na lince, ewentualnie motywacji na własną zabawkę. Mój pies z mega bzikiem na punkcie zabawek nigdy nikomu zabawki nie ukradł, chyba, ze jej psi kumpel zostawił swoja piłeczkę to przyniosła mi od niechcenia żeby rzucić albo wymienili się zabawkami. Zawsze pod kontrolą i w sekundzie oddałaby mi zabawkę i mogłabym ją zwrócić. A to, ze zjada to już serio nie wiem jak można czyjegoś psa obarczać winą za wszystkożerność swojego psa...
WINA IX
Mój pies będzie chory/utopi się przez pani psa!
Jakby nie ta suka to by nie wskoczył do wody!
WINA X
Przez pani psa mój zjada wszystkie patyki!
WINA XI
Pni pies jest głupi! Zostawił mojego w krzakach a on zjadł kupę
i/albo ucieka i nie chce wrócić.
No cóż, tym razem Tajga ponosi winę za to, że czyjś pies nie umie pływać i/lub jest chorowity, ale włazi na oślep do wody za nią. Moja suka czasem pływa w listopadzie lub w lutym jeśli najdzie ją ochota i nigdy nie była przeziębiona. Do czasu aż nie poczuła się pewnie w wodzie nigdy nie wlazła do zbiornika wodnego za innym w dodatku obcym sobie psem. Nie nasza wina, że czyjś pies nie ma instynktu samozachowawczego.
WINA X
Przez pani psa mój zjada wszystkie patyki!
Tajga uwielbia rozgryzać patyki, to dla niej zabawa, ale też sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami. Nie woła innych psów żeby zjadały te wykałaczki, które ona wytworzyła. Sama też nigdy nie zjadła ani kawałeczka patyka. Nie wkłada waszym psom do pyska tych patyków, więc lepiej naucz swojego psa, że nie zjada się patyków zamiast winą za to obarczać inne psy.
WINA XI
Pni pies jest głupi! Zostawił mojego w krzakach a on zjadł kupę
i/albo ucieka i nie chce wrócić.
Serio? To, że psy się bawiły i biegały po parku a puściłeś luzem psa, który nie zna przywołania albo ma w dupie, że go wołasz i w dodatku żre co popadnie to nie moja wina ani mojego psa. Nie spuszcza się psów, które uciekają, jedzą co popadnie i nie reagują na wołanie. To tak nie działa, że 1 pies jest niańką 2 i go prowadzi za rączkę.
A jak tam Wasze spacery? Jestem ciekawa czy też kiedyś ktoś obwiniał Was za braki w szkoleniu, posłuszeństwie swojego psa - tak jest przecież najprościej.
Od lat niemiernie bawi mnie też to oburzenie, że tresuje psa i zmuszam go do pilnowania się i chodzenia bez smyczy przy nodze. No tak, bo przecież normalne i zdrowe psy to mają w dupsku swojego właściciela, latają gdzie chcą i robią co chcą, każdy pies jest dla nich ciekawszy niż ich opiekun. Ciekawostka jest taka, że Tajga sama bez nauki od zawsze wolała podążać za mną i robić coś ze mną niż uganiać się za innymi psami. Taka wada genetyczna mojego kundla
A może Wam kiedyś w złości zdarzyło się tak absurdalnie kogoś obwiniać za Wasze problemy? Bardzo chętnie poczytam jak to jest u Was. Może ludzie są jeszcze bardziej kreatywni niż ci, na których my trafiłyśmy.
A ja tu narzekałam na nasze sporadyczne (głównie moherowe) zarzuty... xD Ale tak już chyba jest w dużych miastach? Że każdy każdemu wilkiem i nic, tylko szuka winy u innych zamiast u siebie.
OdpowiedzUsuńMohery to zarzucają mi, że głodzę psa :P :D i bułkami chcą dokarmiać ;) To na szczęście są zbiory z kilku lat, ale tak w miastach bywa masakra - im ładniejsza pogoda tym gorzej :/ Bywa, że przez miesiąc mamy święty spokój a są dni, że co 5 minut jakaś akcja. Czasem mam ochotę pierdzielnąć to wszystko i wyjechać w Bieszczady ;) Jakąś komunę wegańskich ogarniętych psiarzy zebrać - takie tam mrzonki starej baby :P
OdpowiedzUsuńWie Pani, to jest tak, ze bez względu na to, czy ma Pani psa, samochód, dziecko, czy kwiatki na balkonie, zawsze znajdzie się ktoś komu przeszkadza. Ja wychodzę z założenia, że jeżeli panuję nad swoim psem, sprzątam po nim, to wszystkich czepialskich mam w....głębokim poważaniu.
OdpowiedzUsuńTeż jestem takiego zdania, ale smutne jest takie uogólnianie, szufladkowanie i zrzucanie winy na innych.
Usuń