Oba zdjęcia z poprzedniego mieszkania |
Co przyniosła rzeczywistość? Przez pierwsze 2-3 dni rzeczywiście pies ideał :) Najgorsze miało dopiero nadejść... Zniszczone kapcie, nadgryziony dywan, dziura wygryziona w poszwie oraz w kołdrze, poobgryzane metki od koca, od koszulek pozostawionych na krześle, gazety porozrywane na drobniutkie strzępy i widoczne "gniazdo" na łóżku - spała na nim pod nasza nieobecność mimo zakazu. Jak na niespełna ośmiomiesięcznego psa to dość klasyczne zachowanie, więc się nie przejmowałam. Sąsiedzi się nie skarżyli. Jakoś 5 dnia u nas zapytałam sąsiadkę, czy nie słychać psa - okazało się, że szczeka i wyje praktycznie ciągle pod naszą nieobecność... Słabo.
Ani ja ani chyba Ewa sie tego nie spodziewałyśmy, nawet była propozycja oddania jej z powrotem na tymczas, ale postanowiłam być twarda i nie poddać się jak większość ludzi. Najbardziej bałam się wizyt Straży Miejskiej i/lub Policji. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło, a sąsiedzi zapierali się, że oni nic nie słyszą albo, że im pies nie przeszkadza "po to jest żeby szczekał" i "nie okradna nas, bo psa słychać" ;)
Na pierwszy ogień poszedł zakup konga - bałwanka, piłeczek, kości, gryzaków gumowych i snurkowych szarpaków oraz... KLATKI KENNELOWEJ. Po złożeniu klatki od razu weszła do środka, obwąchała ją i chciała się położyć na swoim kocu, który tam włożyłam. Przeszkadzał jej w tym hałas metalowej podłogi, która stukała lekko podczas jej ruchów. Podłoga została wyjęta a klatka zaakceptowana - sama chętnie do niej wchodziła i spała. Od tej pory karmienie tylko w klatce. Nawet jak miałam gorszy humor, to Tajga szła do klatki, żeby mi nie przeszkadzać - to był jej azyl, tam czuła się dobrze, była bezpieczna. Mimo, że wiedziałam na czym polega klatkowanie, to na początku było mi szkoda zamykać w niej Tajgę - to jej przejmujące spojrzenie... Dostała szanse. Na czas nieobecności zostawała w małym przedpokoju ze stertą zabawek, gryzaków, kongiem i otwarta klatką, w której miała koc i nasze koszulki na pocieszenie. W posłanie nie inwestowałam, bo koc z dnia na dzień przypominał coraz bardziej ser szwajcarski ;) Jak było? Nijak, kong ja nie interesował, zabawki i cała reszta leżały w takich pozycjach jak jej zostawiłam, a wyć i szczekać zaczynała często, jak byłam na parterze (mieszkaliśmy na 4 piętrze). Zdarzały się dni, kiedy wokalizowała tylko 15-20 min., ale bywały i takie, że dawała czadu całe 4 godziny... Klamka zapadła i Tajga była klatkowana po tym, jak oderwała i poobgryzała listwę przypodłogową oraz zerwała trochę tapety ze ściany.
robótki Tajgi zębuszki na kszulce tatusia |
"pokoik" Tajgi na co dzień |
Powiecie pewnie dlaczego nie behawiorysta? - kasa, duuużaaa kasa i brak gwarancji poprawy sytuacji. Kolejny powód dlaczego nie współpracowaliśmy ze specjalistą? - metody pozytywne, smaczki, smaczki, smaczki... Tajga jest psem, który potrzebuje stanowczości, niekiedy skarcenia i zdominowania - w przeciwnym wypadku, to ona wejdzie człowiekowi na głowę. Wybiegając na przeciw możliwym oskarżeniom - nie, nie znęcam się nad psem :P i wiem, co działa, a co nie działa na mojego psa.
Powiecie, że była znudzona, że miała za mało aktywności? Nic bardziej mylnego! Dużo słyszałam i czytałam, że psa trzeba porządnie zmęczyć przed wyjściem w domu, bo w teorii ma to zagwarantować sen zwierzaka pod naszą nieobecność. W teorii... Tajga okazała się psem z bardzo dobrą kondycją, nie za bardzo męczyły ją 5-10 km spacery lub intensywny aport. Wpadliśmy w błędne koło, wymyślaliśmy coraz to nowe rozrywki, wydłużaliśmy w miare możliwości spacery. Kondycja Tajgi rosła, więź z nami również rosła, a problem nie znikał. Niechcąco i zupełnie przypadkiem zrobiliśmy z naszego psa sportowca-wyczynowca, można rzec cyborga ;) Ale o tym w następnym wpisie!
Na zakończenie dodam, że tylko cierpliwość i wyrozumiali sąsiedzi są w stanie pomóc przetrwać okres lęku separacyjnego u psa i... ŁÓŻKO!!! Tak, tak dokładnie łóżko - dobrze czytacie, a dokładnie spanie psa z nami w łóżku. Tylko UWAGA! - nie próbujcie tego sami w domu ;) bo generalnie zwiększenie bliskości z psem może, ale nie musi nasilić objawy lęku. U nas pomogła mało znana i chyba kontrowersyjna teoria, że pies (tak jak wilki) potrzebuje bliskości ze stadem, musi mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa. A kiedy mają to robić wilki/psy, jeśli nie podczas snu? Powiecie, że to bzdura? - trudno na moja Tajgę działa! Metodę dobiera się do psa, nigdy odwrotnie! Temat psa w łóżku również rozwinę innym razem.
rodzinne nocne łóżeczkowanie, dlatego jakość słaba |
Na szczęście u nas obyło się jak do tej pory (2 lata z kawalkiem) bez większych przebojów. Przed wyjściem pies dostaje Konga i Bionica a my wychodzimy. Jak Seth był mały to troszkę zniszczył przedpokój w którym zostaje (pod naszą nieobecność nie ma dostępu do reszty mieszkania), ale głównie poobgryzal drwniane szafy i po chwili skończył.
OdpowiedzUsuńmacie szczęście :) Tajga miała w nosie konga, kule smakule i inne rzeczy, ona chciała nas
UsuńNa szczęście u nas obyło się jak do tej pory (2 lata z kawalkiem) bez większych przebojów. Przed wyjściem pies dostaje Konga i Bionica a my wychodzimy. Jak Seth był mały to troszkę zniszczył przedpokój w którym zostaje (pod naszą nieobecność nie ma dostępu do reszty mieszkania), ale głównie poobgryzal drwniane szafy i po chwili skończył.
OdpowiedzUsuńXena miala ładnie zaleczony ale przecenilam jej wytrzymałość i pojechałysmy kierować schroniskiem i mieszkać nad nim. Wydrapala dziurę w ścianie i prawie wylysiala i odmówila jedzenia to wszystko w tydzień potem 3 miesiące dochodziła do siebie.
OdpowiedzUsuńbiedna :/ lęk separacyjny, to chyba najgorsze, co może spotkać psa i jego opiekunów, pozdrawiamy
UsuńU nas bardzo podobna sytuacja.. Pies przygarniety taaaaki grzeczny. Pięknie śpi cała noc, chodzi przy nodze, nie ciągnie na smyczy... Do czasu aż nie doszedł do siebie po przejsciach z okresu przed adopcją. Im mniej się bał tym mniej się słuchał ;)
OdpowiedzUsuńTak to już bywa, że psy po stabilizacji i zadomowieniu pokazują swoje prawdziwe oblicze, nie zawsze jest ono anielskie :P Najważniejsze to nie poddawać się i próbować pomóc psu. Najgorsze co można zrobić to porzucić psa ponownie jak pojawią się problemy... :/
UsuńPozdrawiamy!
My walczymy już kolejny miesiąc... Vito wreszcie na 5 min zajmie się kongiem i późnej siedzi w oknie. Wcześniej nic nie ruszył, drapal cały czas drzwi i wyl. Dziś został 30 min sam, po 20 min zaczął wyc ale wracał do okna. Jest też ponad miesiąc na kalmvecie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Lęk separacyjny to duży problem i ciężko go u niektórych psów zwalczyć/zaleczyć. U nas KalmVet pomógł w okresie światczeno-sylwestrowym i na pewno do niego wrócimy.
UsuńPozdrawiamy serdecznie :)
Jak udało się Wam skutecznie wprowadzić klatkę skoro np ubieranie i wychodzenie i inne zabawne rzeczy nie działały? :) opis zachowania Tajgi brzmi jak opis zachowania mojego cudaka, zastanawiam się nad klatką, bo chyba już pomysłów mi brakuje jak go opanować.
OdpowiedzUsuń