ciasteczka

sobota, 8 lipca 2017

Rejs promem przez Wisłę. W odwiedzinach u Syrenki.


Na spontaniczny rejs promem "Pliszka" z prawego brzegu Wisły na lewy (Most Poniatowskiego - Stadion Narodowy) zdecydowałam się zabrać Tajgę w poniedziałek 3 lipca. Post miał powstać zaraz po powrocie do domu, ale obowiązki ciągle nie pozwalały. Od wczoraj mieliśmy być na wsi, ale jak się okazało na czas wakacji zawieszone zostało całkowicie weekendowe kursowanie autobusów na tej trasie  i niestety siedzimy w mieście. 

Pralka pierze, a ja zabieram się za krótką relację z rejsu promem przez Wisłę z psem. 

Początkowo miał to być tylko wypad na plażę pod Mostem Poniatowskiego, czyli taki dłuższy spacer połączony z harcami po plaży. Jako, że miałam ze sobą kaganiec, to diabeł pokusił mnie o skorzystanie z promu. Byłam ciekawa, czy Tajga da radę i nie zawiodłam się! Moja dzielna sucz 


Wymagania, jakie należy spełnić, by móc przewieźć psa na promie:

  • przeprawa promem przez Wisłę jest bezpłatna, kiedyś chyba trzeba było mieć aktywną kartę miejską lub skasowany bilet, ale mogę się mylić
  • pies, tak jak w komunikacji miejskiej musi być na smyczy i w kagańcu
  • pasażer przewożący psa obowiązany jest posiadać przy sobie ważny dokument poświadczający aktualność szczepienia psa przeciwko wściekliźnie
  • pasażer ponosi odpowiedzialność za wszelkie szkody i zanieczyszczenia promu i przystani powstałe w związku z przewozem zwierząt
  • pies nie może zachowywać się agresywnie oraz nie może być uciążliwy dla pasażerów
W rozmowach z psiarzami słyszałam, że wpuszczenie psa na pokład nie zawsze jest takie oczywiste, bywa, że kierujący promem nie chce wpuścić z psem na pokład i kropka. My płynęłyśmy w obie strony w krótkim odstępie czasu i pan nawet nie spojrzał, że wchodzę z psem 



Prom, którym płynęłyśmy zabiera na pokład 12 osób oraz 12 rowerów. Jest niewielki. Mocno trzymałam Tajgę, bo była zaciekawiona rzeką i bałam się żeby nie wyskoczyła. Jak widać barierki nie za szczególnie zabezpieczone i pies jej wielkości z łatwością mógłby wypaść. Dlatego zdjęcia z rejsu są jakie są - byłam sama i nie miał kto ich robić. Sam rejs trwa bardzo krótko, nie mierzyłam czasu, ale raczej na pewno poniżej 5 min. 


Promy od 29 kwietnia do 30 czerwca pływają tylko w soboty, niedziele i dni świąteczne oraz dodatkowo 2 maja i 16 czerwca. Od 1 lipca do 31 sierpnia również w dni powszednie, a we wrześniu w pierwszą i drugą sobotę i niedzielę.


Tajga samym promem była bardzo zainteresowana. Bez problemu przeszła po trapie, śliski pokład promu też nie był dla niej problemem. Trochę walczyła z kagańcem. Nie spodobało się jej uruchomienie silnika, bo jest on pod podłogą i dość głośno hałasuje zwłaszcza podczas odbijania i przybijania do brzegu. 


Jednak, co widać na zdjęciu Tajga nie miała jakiejś traumy po rejsie, uśmiechała się od ucha do ucha pozując do zdjęcia. Idąc schodkami nad Wisłą bardzo ciągnęło ją do wszystkich łodzi, promów, statków, tramwajów wodnych, które były tam zacumowane. W niektórych są knajpo-puby. 


Dzień był idealny na taką wycieczkę. Było ciepło, ale nie gorąco. Słońce często chowało się za chmury i wiał chłodny wiatr. 


Tajga za wszelką cenę próbowała wciągnąć mnie do stacji metra, chyba się jej tam podoba  Ja jednak nie uległam i poszłyśmy odwiedzić Syrenkę. Tajga chętnie pozowała do zdjęć, ale mocno ciągnęło ją do Wisły. Pewnie gdybym jej pozwoliła to wskoczyłaby popływać, ale jak wiadomo byłoby to bardzo niebezpieczne. 

Pospacerowałyśmy trochę po zielonym skwerku, posiedziałyśmy w cieniu, Tajga powęszyła w nowym dla siebie miejscu i wróciłyśmy na przystań promu przy Moście Poniatowskiego, aby wrócić na plażę przy Stadionie Narodowym. Początkowo planowałam powrót tramwajem lub autobusem, bo nie chciałam za bardzo stresować psa jak na jeden dzień, ale Tajga chętnie szła w stronę promu. Jak widać na zdjęciu niżej ciągle obserwowała jak przepływał przez rzekę i jak tylko zacumował to chciała iść na pokład. Nie było więc chyba tak źle 


W sumie to czekamy na jesień i zimę, bo wtedy plaża jest pusta i nie ma tylu śmieci i resztek jedzenia. Na ścieżce wiodącej wzdłuż Wisły nie będą też usiłowali zabić nas rowerzyści 


Ciekawa jestem, czy Wy macie jakieś doświadczenia związane z pływaniem statkiem, łodzią, rowerkiem, kajakiem po rzece, stawie, jeziorze? Mi podoba się pomysł wzięcia na kajaki psa, ale sama nie umiem pływać i mam fobie, że kajak się przewróci, że nie da się do niego wejść bez zaliczenia kąpieli. Ale kto wie... może kiedyś? Do odważnych świat należy! 

Ahoj przygodo! 

2 komentarze:

  1. Fajna wycieczka :-) Dasti jeszcze nie pływał niczym. Może kiedyś się uda :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie boi się podróżowania i nie ma choroby lokomocyjnej to możecie spróbować :)
      Pozdrawiamy :)

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com