ciasteczka

czwartek, 16 kwietnia 2020

7 grzechów głównych na 7 urodziny. Ucz się na cudzych błędach i popełniaj mniej swoich


Ale mam lenia... Ta cała pandemia i pozorne posiadanie więcej czasu dla siebie, to jakiś pic na wodę i fotomontaż! A w tej całej dziwnej i przygnębiającej sytuacji przyszło nam świętować 7 urodziny Tajgi. Nie mam pojęcia, kiedy ten czas zleciał i dlaczego tak szybko... 

Przy tej okazji zamiast częstować Was psimi ciastkami i mięsnym tortem podzielę się z Wami błędami, które popełniłam wychowując i żyjąc pierwszy raz pod jednym dachem z własnym, osobistym psem. Z rozmów i maili wynika, że nie tylko nas wrzucono do wora z etykietką reaktywność i agresja...



Czym skorupka, tfu! Piesek nasiąknie za młodu, z tym borykasz się potem latami 
Nie miał nas kto mądrze poprowadzić na początku. Polecani spece nie mieli pojęcia o psach i nie wiem, czy kiedykolwiek powinni z nimi pracować. Zrazili mnie do siebie tak mocno, że nie zdecydowałam się nigdy potem na stałą współpracę z behawiorystą. A rady internetowe? Nie idźcie tą drogą! Nigdy. Każdy pies jest inny, każde zachowanie jest czymś spowodowane i maskowanie zachowań nie prowadzi donikąd. A problem rośnie i rośnie. Masz coraz bardziej dość swojego psa, marzysz o powieszeniu go na suchej gałęzi lub o przerzuceniu przez płot najbliższego schroniska. Z jednej strony kochasz i wiesz, że jest najlepszy i mądry a z drugiej... No właśnie, czy kiedykolwiek tak mieliście? Nie boję się przyznać do błędów, nie boję się o nich mówić. Grunt to się pozbierać, dogadać z psem i nie piętrzyć mu problemów. Powiedzmy to sobie jasno raz jeszcze: to nie psy mają problem, to nie psy są złe! To człowiek stwarza psom problemy i nie rozumie ich. 


Spowiedź psiej matki wariatki i moje 7 grzechów głównych, które popełniłam i najbardziej ich żałuję

Kolejność grzechów jest przypadkowa. Wszystkie są ciężkie i mocno odcisnęły się na Tajdze oraz na naszym życiu i na obecnym systemie spacerów oraz na kontaktach z psami. Pamiętajcie, że to są moje grzechy i nie każdy musi się z ich listą zgadzać. Psy są rożne i mają zróżnicowane potrzeby, mają swoje temperamenty, charakterki i preferencje.  

GRZECH NUMER 1 - Wejście na psi wybieg 
Jeśli mnie pamięć nie myli to właśnie od tego zaczęły się nasze pierwsze problemy w kontaktach z obcymi psami... Szkoda, że kilka lat temu żyłam w bańce pod tytułem "wszystkie pieski w mieście są miłe i przyjazne". O mały włos a jedna z pierwszych wizyt na psim wybiegu skończyłaby się wielką tragedią - moje pierwsze złe doświadczenia z psim wybiegiem. I kolejne rozważania o zasadności chodzenia z psami na psie wybiegi. Raz, że same wybiegi są za małe i często projektowane bez sensu i z niebezpiecznym dla psa rozmieszczeniem będących tam przeszkód. Dwa, że spacerowicze lubią tam rzucać trutki i szkła, bo za jednym razem skrzywdzą więcej psów. Trzy, że ludzie nie przestrzegają regulaminów psich wybiegów i są zdania, że tam psa się puszcza i niech robi co chce. Dramat i załamka. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, że spęd iluś obcych sobie psów na małej i ograniczonej przestrzeni, to super zabawa. Witanie się i zabawa z obcymi psami nie leżą w psiej naturze, tak jest wygodnie dla ludzi. 


GRZECH NUMER 2 - Stanie z innymi psiarzami na łączce 
Kolejny klasyczny grzech niedoświadczonego psiarza. No, bo przecież pieski muszą ganiać do upadłego z innymi, uprawiać sztuki walki bez zasad i to taki wspaniały social. Nie wiem, co ja miałam wtedy w głowie. Pamiętam, że wszyscy tak robili, więc ja też. Tajga często podbiegała do moich nóg, inne psy też. Nie miałam pojęcia, że tak proszą o pomoc, o przerwanie interakcji i o zabranie ich w spokojniejsze miejsce. Potem dochodziły nowe psy, kontakty psów między sobą wyglądały coraz częściej jak regularne walki psów (na szczęście bez rozlewu krwi). Na nasze szczęścia zauważyłam, że jak tylko zaczynam krążyć albo się minimalnie ruszać, to Tajga luzuje gumę w majtach, niucha i starcia między psami nieco słabną. Gorzej, że te bandy psów potrafią biec przez pół parku jak tylko dojrzą innego bogu ducha winnego psa na horyzoncie. To nie jest dobre dla żadnego psa.


GRZECH NUMER 3 - Pozwolenie obcym psom na podejście, wbiegnięcie 
Im mniej kontaktów z psami, tym lepiej - sprawdźcie dlaczego oraz czym grożą ciągłe kontakty z psami "on nic nie zrobi, chce się tylko przywitać". Psy są zwierzętami społecznymi i potrzebują kontaktu z innymi przedstawicielami swojego gatunku, to jest fakt. Nie jest jednak nigdzie powiedziane, że to muszą być spięcia, chamskie zaczepki, grożenie i cała masa patologicznych zachowań z jaką ma się do czynienia w mieście i nie tylko. Wiele dorosłych psów w ogóle nie odczuwa potrzeby zabaw z psami, a jeśli już, to z takimi, które dobrze zna i czuje się pewnie w ich towarzystwie. Do tego psy komunikują się poprzez zostawianie moczu, wąchanie go. Mówią do siebie z daleka, często my tego nie wyłapujemy na czas i nie potrzebują po sobie skakać ani trzymać nosa 5 minut w tyłku innego psa. Najlepszym kontaktem dla psów i sposobem na spacer jest spacer równoległy, kiedy psy zajmują się na spokojnie własnymi sprawami. 


GRZECH NUMER 4 - Zakaz wchodzenia na łóżko, spania z nami
To była pierwsza rada, jaką dostawałam od każdego po adopcji Tajgi. Patrząc na to z perspektywy czasu, to był najgorszy i totalnie bezsensowny zakaz, który dodatkowo pogłębiał problem lęku separacyjnego. A tutaj przeczytacie o zaletach spania razem z psem w łóżku. Jeśli brud, piasek, częste pranie pościeli i psie kłaczki Was nie przerażają, to polecam spanie razem z psem lub pozwalanie mu na korzystanie z łóżka, kiedy Was nie ma albo jesteście zajęci swoimi sprawami. Podstawą jest jednak nauczenia psa schodzenia z niego na komendę. Psowate zawsze śpią razem i to wzmacnia ich więzi i poczucie bezpieczeństwa. Noc, to najlepszy czas do dania siebie psu i naszej bliskości, zwłaszcza jeśli pracujemy 8 godzin i nie ma nas w domu ok 10 godzin. Kiedy w tygodniu mamy zapewnić psu kontakt z nami, jeśli odsyłamy go spać do innego pokoju? Innym rozwiązaniem jest umieszczenie klatki albo psiego posłania jak najbliżej naszego łóżka. 


GRZECH NUMER 5 - Smycz krótsza niż 3 metry
Wyjątek od tej długości smyczy stanowią tylko spacery a raczej przejścia przez ścisłe i zatłoczone centrum miasta oraz korzystanie z komunikacji miejskiej. Jednak w plecaku mam zawsze długą smycz i jak szybko jest to możliwe, to daje psu swobodę na niej.
A już totalnie najlepiej w naszym przypadku sprawdzają się spacery bezsmyczowe, niemal wszędzie i zawsze. Napięta smycz i w ogóle smycz jest u nas zapalnikiem. Niestety większość pogryzień miała miejsce, kiedy miałam psa na smyczy i agresor podbiegał nie wiadomo skąd.


GRZECH NUMER 6 - Ignorowanie psa, kiedy się boi/szuka wsparcia 
Kolejna klasyczna złota rada, która prowadzi do piekieł, a psiego opiekuna skazuje na męki z coraz bardziej lękliwym psem. Strach jest emocją, dając psu wsparcie, łagodnie do niego mówiąc lub głaszcząc jeśli tego potrzebuje nie wzmacniamy strachu! Dajmy psu się do nas przytulić jeśli ma ochotę podczas burzy. On tego potrzebuje, z nami czuje się bezpiecznie, ufa nam. Odtrącając go, odsuwając i zostawiając samego z jego lękami sprawiamy, że czuje się jeszcze bardziej niepewnie i przerażenie w nim rośnie. Mało jest psów, które same sobie są w stanie poradzić w trudnych momentach. To my mamy im pomagać przez nie przejść. Mądre wsparcie zawsze jest najlepszym, co możemy zaoferować naszemu psu.


GRZECH NUMER 7 - Późne nauczenie się psiej komunikacji i psiej mowy ciała 
Szczątkowe informacje o psiej mowie ciała i komunikacji znajdziecie w podlinkowanym artykule. Psy nie tylko rozmawiają nieustannie między sobą, ale komunikują się także z nami oraz z innymi ludźmi. Dodatkowo różne sygnały i ułożenie ciała można inaczej interpretować w różnych sytuacjach oraz rozróżnić należy, to czy psy się znają i lubią, czy są sobie obce, a może nie tolerują się. Taki dajmy na to ukłon może być zaproszeniem do zabawy, ale może też być wstępem do ataku i konfliktu. Żałuję, że nadal tak mało ludzi wie coś o mowie ciała, wielu nawet nie chce słuchać i twierdzi, że to głupoty i oni wiedzą lepiej...


Miłość, spacery, najlepsza karma, naturale przysmaki, dwie tony zabawek i dobre chęci to za mało...
Może moje wnioski kogoś zszokują, a może dadzą do myślenia? Tego bardzo bym chciała. Aby mieć psa to wszystko, co wyżej wymieniłam, to za mało. Rzeczy materialne najczęściej są wręcz zbędne. Pies potrzebuje akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, zaspokojenia jego potrzeb gatunkowych. Powinniśmy na blachę wykuć psią komunikację, mowę psiego ciała i ustalić zasady, jakie będą panowały w domu. Bez tego nikt nie powinien adoptować ani kupować psa. Wiadomo, można mieć szczęście i bez  tej wiedzy i bez doświadczenia możemy jakimś cudem mieć fajnego i normalnego psa. Niestety takie przypadki należą raczej do mniejszości, bo gdyby było inaczej, to nie byłoby tylu sfrustrowanych psów w przestrzeni publicznej. 

Błędy łatwo się popełnia, czasem nieświadomie. Szkoda, że ich odkręcenie i naprawienie psiej psychiki już takie dziecinnie proste nie jest... 

A czy Wy kiedyś robiliście taki swój rachunek sumienia? 
Macie listę swoich grzeszków i błędów, które jakoś wpłynęły na zachowanie się psa albo na relację między Wami?
Co zrobilibyście inaczej, albo czego nie zrobilibyście nigdy gdyby można było cofnąć czas? 

2 komentarze:

  1. Owszem, mam swoje top 3.
    1. Nie chodziłabym na wybiegi.
    2. Nie poszłabym na szkolenie z takim psem jak Nuk. Nie tego potrzebowała.
    3. Zamiast uczyć chodzić psa luzem,zaczęłabym od chodzenia na smyczy.

    Nie chce Cię martwić, ale większość ludzi popelnia te błędy, nie zdaje sobie z nich sprawy, a nawet czytając ten tekst nie przyjmie tego do wiadomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajga nigdy na smyczy nie czuła się specjalnie dobrze, większość czasu chodzi luzem. Tu też mi brakło cierpliwości, jak wiecznie ciągnęła...

      A co do ludzi, to niestety z nimi jest chyba coraz gorzej. Nawet zagrażają innym i puszczają luzem, bez kontroli i kagańca swoje psy :/ Zawsze jest jakiś cień nadziei, że może ktoś przeczyta, ktoś udostępni, ktoś pomyśli ;)

      pozdrawiamy!

      Usuń

tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com