Kochamy nasze psy, ale czasem każdy potrzebuje pobyć sam. Nawet będąc psią matką wariatką bywa, że mam wszystkiego dość. Czy opiekun psa może i powinien robić sobie czasem wolne od życia z psem?
Totalny relaks i odcięcie się od codzienności działa oczyszczająco. Jako psiarze codziennie niemal jesteśmy narażeni na spory stres podczas spacerów. Długofalowo ma to fatalny wpływ na naszą psychikę oraz źle wpływa na naszego psa. Psia matka wariatka potrzebuje wolnego o wiele bardziej niż przecięty opiekun psa.
Psia matka wariatka rusza sama w świat
To moje ruszanie w świat najczęściej sprowadza się do samotnego wyjazdu w rodzinne strony, do mojej Babci na Podkarpacie. Nienawidzę pakowania, zawsze o czymś zapomnę albo nabiorę dużo za dużo rzeczy, bo a nóż się przyda.
Nie lubię zostawiać Tajgi, bo jest dość wymagającym psem a mój facet bez długaśnej listy niczego sam nie ogarnie. Przed wyjazdem zawsze mam stresa. Potem jest kontrola telefoniczna. Im dalej jestem w trasie, tym stres jest mniejszy i czuję wolność. Nic nie muszę, obowiązki znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fajne uczucie.
Rutyna, stres i ciągłe zmęczenie
Co roku staram się zrobić sobie przynajmniej kilkudniowe wolne od wszystkiego co mnie otacza na co dzień i czym się zajmuje. Codzienne spacery, treningi, stymulacja umysłowa, przeszukiwanie futra w poszukiwaniu kleszczy i zmian skórnych, zabawy, omijanie natrętnych psów a niekiedy wręcz walka z nimi, pilnowanie terminów badań i wizyty w gabinetach weterynaryjnych, szczepienia, kupki, odrobaczanie, rozgrzewki, rehabilitacja, stretching... Do tego odważanie posiłków i skrupulatne odmierzanie suplementów i podawanie ich na czas. Życie psiej matki wariatki wypełnione jest obowiązkami po brzegi. Nawet jak człowiek bardzo mocno się stara, to i tak w końcu wpada się w rutynę, bo dzień musi mieć pewien swój rytm. Na dłuższą metę jest to męczące.
Reset totalny
Jedni śpią lub leżą brzuchem do góry i tak odpoczywają najlepiej. Dla mnie totalnym resetem, spuszczeniem emocji i formą wyładowania się jest - wysiłek fizyczny! I to taka konkretna robota, najlepiej fizyczna z tych, co to są niby przeznaczone dla mężczyzn. Na wsi takich prac nie brakuje i czuję się jak ryba w wodzie. Styrana po całym dniu zasypiam jak niemowlak i budzę się innym człowiekiem. To mnie resetuje i oczyszcza. Siekiera + drewno, jakieś dźwiganie, wożenie taczkami, wyrywanie podłogi, karczowanie dziko rosnących drzewek, plewienie czy skopanie kawałka działki, to jest to, co lubię. Zdecydowanie wolę robić męską robotę niż stać czy garach czy latać z miotłom i ze ścierką.
Wracasz z nowymi siłami i zapałem
Tym razem wyrwałam tylko dla siebie prawie 6 dni. Wróciłam i zaczynam jakby od nowa. Lubię ten stan. Obowiązki trochę przytłaczają, bo samo nic się nie zrobiło, ale nie są tak straszne jak jeszcze miesiąc temu. Od kiedy trochę lepiej rozkładam sobie pracę i efektywniej zarządzam czasem jest mi lepiej. Do perfekcji mi jeszcze daleko, ale wszystko przede mną!
Pora usiąść i zacząć urzeczywistniać myśli i plany, póki nie dopadnie mnie leń.
Sam na sam z samym sobą, z czystą głową, bez obowiązków czekających za rogiem i bez psa czekającego na spacer i trening. Bez drugiej połówki, bez maili i telefonów z pracy. Bez stresu, że zza rogu znów zaatakuje pies puszczany luzem a właściciel skwituje to uśmiechem lub brakiem reakcji. Bez myślenia o obiedzie, o praniu, o rachunkach i całej reszcie.
Lubię samotność, lubię raz na jakiś czas odciąć się od wszystkiego i pobyć sama ze sobą. Z nostalgią przypominam sobie wtedy beztroskie życie jakie wiodłam na studiach i jako singielka.
Czy to źle, że wyjeżdżamy czasem bez psa, czy jesteśmy gorszymi opiekunami tylko dlatego, że przyznajemy się do tego, że mamy chwilami dość i potrzebujemy odpocząć? NIE! Każdy ma prawo do chwili wolnego, tak totalnie od wszystkiego. Psia matka wariatka ma do tego takie samo prawo, jak każdy inny. Ludzkie matki też cenią sobie wychodne z domu bez dzieci. To pozwala nam nie zwariować i nie wykoleić się na kolejnym zakręcie niczym wagonik na torach.
Można kochać swojego psa nad życie i zawdzięczać mu wiele a jednocześnie mieć potrzebę odcięcia się od codzienności i zmiany rutyny. Gdyby świat był idealny i nie dawał tak mocno w kość, to pewnie nie byłabym tak przemęczona na co dzień i nie potrzebowała takich odskoczni w postaci samotnych wyjazdów. Balans i równowaga, bo inaczej oszalejemy!
A jak to wygląda u Was? Jesteście czasem egoistami i z premedytacją i przyjemnością uciekacie od wszystkiego samotnie, także od psiego życia i od swojego psa oraz wszystkich obowiązków z nim związanych? Macie wyrzuty sumienia? Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com